Paradoks wyboru. Barry Schwartz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Paradoks wyboru - Barry Schwartz страница 10
Wybieramy, jak się modlić
Wydaje się na pozór, że większość Amerykanów prowadzi całkiem świeckie życie, jednak naród jako całość utrzymuje, że jest głęboko religijny. Według najnowszego badania Instytutu Gallupa 96% Amerykanów wierzy w „Boga lub jakiś uniwersalny byt”, a 87% twierdzi, że religia jest przynajmniej trochę ważna w ich życiu19. Chociaż tylko ułamek z tych ponad 90% Amerykanów regularnie uczestniczy w obrządkach religijnych jako część wspólnot wyznaniowych, nie ma wątpliwości, że jesteśmy narodem wierzących. Ale wierzących w co?
Większość z nas dziedziczy przynależność religijną rodziców, ale jesteśmy niezwykle wolni, jeśli chodzi o wybór dokładnie tego „klimatu” przynależności, który nam odpowiada. Sami niechętnie uznajemy nauczanie kościelne za nakazy, odnośnie do których nie mamy wyboru, a raczej za sugestie, których jesteśmy ostatecznymi arbitrami. Patrzymy na uczestnictwo we wspólnocie wyznaniowej jak na możliwość wyboru właśnie tej formy wspólnoty, która daje nam to, czego od religii oczekujemy. Niektórzy z nas być może szukają spełnienia emocjonalnego, inni – związków towarzyskich. Jeszcze inni poszukują wskazówek etycznych i pomocy w rozwiązywaniu określonych problemów życiowych. W ten sposób instytucje religijne stają się rodzajem targu, na którym można kupić komfort psychiczny, spokój, duchowość czy refleksje etyczne, a my – „konsumenci religijni” – przychodzimy na taki targ i szukamy, aż w końcu znajdziemy to, czego chcemy.
Może się wydawać dziwne, że mówię o instytucjach religijnych w kontekście centrów handlowych, ale jestem zdania, że tego typu opisy odzwierciedlają to, czego wielu ludzi chce i oczekuje od aktywności i przynależności religijnej. Nie ma w tym nic niezwykłego, biorąc pod uwagę znaczenie indywidualnego wyboru oraz satysfakcji osobistej w naszej kulturze. Nawet kiedy ludzie wstępują do takich wspólnot wiary i oczekują, że będą uczestniczyć w ich życiu i korzystać z ich praktyk (przynajmniej z niektórych), spodziewają się w zamian, że wspólnoty te będą wrażliwe na ich potrzeby, ich gusta czy ich pragnienia.
Socjolog Alan Wolfe przedstawił ostatnio tę zmianę w ludzkiej orientacji na instytucje i nauczanie religijne w książce Moral Freedom: The Search for Virtue in a World of Choice (Wolność moralna. Poszukiwanie cnoty w świecie wyborów). Przeprowadził on pogłębione wywiady z bardzo różnymi ludźmi w wielu miejscach Stanów Zjednoczonych i odkrył niemal jednomyślność co do tego, że wybór własnych wartości i dokonywanie własnych wyborów moralnych leżą w gestii każdego indywidualnie20.
Dla osób, które doświadczyły religii bardziej jako źródła opresji niż komfortu psychicznego, wskazówek czy wsparcia, wolność wyboru jest z całą pewnością błogosławieństwem. Mogą sobie wybrać takie wyznanie, jakie jest najbardziej zbliżone do ich światopoglądu, a następnie związać się z instytucją, która – według nich – najlepiej uosabia ten pogląd. Następnie mogą sobie wybrać te praktyki i nauczanie, które im najbardziej odpowiadają, włączając w to – paradoksalnie – wyznania konserwatywne, przyciągające częściowo dlatego, że zawężają wybory, których ludzie muszą dokonywać w życiu. Jeśli chodzi o tę pozytywną stronę wolności wyboru, to jednostka może doświadczyć osobistej formy uczestnictwa, zgodnej z jej stylem życia, wartościami czy celami. Stroną negatywną jest ciężar podjęcia decyzji, do której instytucji się zapisać i jakie zwyczaje praktykować.
Wybieramy, kim chcemy być
We współczesnym społeczeństwie pojawił się inny rodzaj wolności wyboru – taki, którego wcześniej nie było. Teraz możemy wybrać swoją tożsamość. Każdy przychodzi na ten świat z bagażem przeszłości rodowej: rasą, tożsamością etniczną, narodowością, religią, klasą społeczną czy ekonomiczną. Cały ten bagaż mówi światu wiele o tym, kim jesteśmy. Albo przynajmniej mówił, bo już wcale nie musi. Obecnie są większe możliwości przekraczania granic odziedziczonej klasy społecznej czy ekonomicznej. Niektórym z nas udaje się wyzwolić od religii, w której się urodzili. Możemy zdecydować, czy odrzucamy, czy przyjmujemy nasze dziedzictwo etniczne. Możemy celebrować albo ukrywać naszą narodowość. I nawet rasa – wielkie utrapienie historii Stanów Zjednoczonych – stała się płynniejsza. Wielorasowe małżeństwa stają się powszechniejsze, a dzieci z takich związków mają różnorakie kolory i cechy fizyczne, które sprawiają, że identyfikacja rasowa takiej osoby przez kogoś z zewnątrz jest trudniejsza. Co więcej, społeczeństwo staje się bardziej tolerancyjne i pozwala, żeby identyfikacja rasowa podjęta przez osobę z danej społeczności, z wewnątrz, była elastyczniejsza. A ponieważ większość z nas ma wielorakie tożsamości, może podkreślać jedne z nich w pewnym kontekście, a inne w innym. Młoda meksykańska imigrantka, mieszkająca w Nowym Jorku, siedząc na zajęciach z literatury współczesnej, może zadać sobie pytanie, czy – gdy rozpocznie się omawianie jakiejś powieści – wyrazi w toku dyskusji swoją tożsamość jako Latynoska, Meksykanka, kobieta, imigrantka, a może jako nastolatka? Sam mogę być Amerykaninem, który bywa w pracy Żydem, oraz Żydem, który bywa Amerykaninem, gdy odwiedza swoją synagogę. Tożsamość jest obecnie w mniejszym stopniu tym, co ludzie „dziedziczą”, aniżeli było to w przeszłości.
Amartya Sen zauważył, że ludzie zawsze mieli siłę, by wybrać tożsamość21. Zawsze było możliwe powiedzenie „nie” tym aspektom tożsamości, które są nam narzucane, nawet jeśli konsekwencje tego kroku były poważne. Ale tak, jak w przypadku małżeństwa – wybór tożsamości przemieszcza się z obszaru, gdzie opcja domyślna była bardzo silna, a fakt wyboru miał niewielką realność psychologiczną, do obszaru, w którym wybór jest bardzo prawdziwy i znamienny. Zmiana w statusie własnej tożsamości, tak jak wszystkie inne zagadnienia, które omówiłem w tym rozdziale, przynosi dobre i złe wieści: dobre, ponieważ nas uwalnia, a złe, ponieważ nakłada ciężar związany z odpowiedzialnością wyboru.
Czym jest wybór
Powieściopisarz i filozof egzystencjalny Albert Camus postawił kiedyś pytanie: „Czy mam się zabić, czy wypić filiżankę kawy?” Chodziło mu o to, że wszystko w życiu jest wyborem. W każdej sekundzie, codziennie, wybieramy i zawsze są jakieś alternatywy. Egzystencja, a przynajmniej ludzka, jest definiowana przez wybory, których dokonują ludzie. Jeśli tak jest, to co może oznaczać wysunięta przeze mnie w dwóch pierwszych rozdziałach sugestia, że mamy obecnie większą liczbę wyborów i decyzji aniżeli kiedykolwiek wcześniej?
Pomyślmy o tym, co robimy, gdy budzimy się rano. Wstajemy z łóżka. Chwiejnym krokiem idziemy do łazienki. Myjemy zęby, bierzemy prysznic. Możemy tak dalej wymieniać. Bierzemy z półki pastę do zębów. Otwieramy tubkę. Wyciskamy pastę na szczoteczkę. I tak dalej.
Każda z czynności tego nudnego porannego rytuału jest kwestią wyboru, bo przecież nie musimy
19
Statystyka wierzeń religijnych pochodzi z pracy: D. Myers (2000).
20
A. Wolfe (2001).
21
A. Sen (2000). Other People.