ŻEBRZĄC O ŚMIERĆ. Graham Masterton
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу ŻEBRZĄC O ŚMIERĆ - Graham Masterton страница 13
– Więc poszłaś z mamą prosić ludzi o pieniądze… ale ona zniknęła?
– Tak.
– Wiesz, dlaczego mogła zniknąć? Pokłóciła się z Lupulem?
– Nie wiem. Oni ciągle na siebie krzyczeli.
– Proszę spytać, czy wie, z jakiego miasta pochodzi Lupul – zwróciła się Katie do Murtagha.
Ana-Maria ponownie pokręciła głową.
– A z jakiego miasta wy pochodzicie?
– Târgoviște.
– Târgoviște… – powtórzył Murtagh. – Byłem tam kiedyś. To jakieś osiemdziesiąt kilometrów na północny wschód od Bukaresztu. Jest tam katedra i trochę zabytków, ale większość miasta jest okropnie zapuszczona. Pełno tam tych paskudnych bloków z czasów komunizmu, jeśli wie pani, o czym mówię. Właśnie tam stracili Ceaușescu, taka ciekawostka. Prosto z sali sądowej pod ścianę i trach, wszystko w ciągu pięciu minut.
– Jak się nazywa twoja mama?
– Doamnă Bălescu.
– A jak ma na imię?
– Sorina.
– Jak wygląda? Jakiego koloru ma włosy?
– Takiego samego jak moje. Jest ładna. Ma brązowe oczy i czerwone usta. I ma też małą brązową kropkę tutaj, na policzku.
– Ma na myśli pieprzyk – wyjaśnił Murtagh.
– A w co była ubrana, kiedy zniknęła? – spytała Katie.
– W czerwony płaszcz. I w brązowe buty. I w brązową wełnianą czapkę. Miała dużą torbę zrobioną na drutach.
– W porządku, Ano-Mario. – Katie skinęła głową. – Przekażę wszystkim policjantom w mieście, żeby szukali twojej mamy. Jeśli nadal jest w Cork, obiecuję, że ją znajdziemy.
– Mulţumesc – wyszeptała dziewczynka i Katie widziała, że mała jest bliska płaczu.
– Wszystko będzie dobrze, kochanie – obiecała, biorąc ją za rękę. – Muszę porozmawiać kilka minut z Margaret. Może chciałabyś porysować w tym czasie? Moirin… mogłabyś przynieść papier i kredki?
Jej asystentka wróciła po chwili z notesem i kubkiem wypełnionym kredkami. Zaprowadziła dziewczynkę do biurka Katie i posadziła ją przy nim.
– Proszę, kochanie. Może narysujesz mi kotka?
– Doamnă întreabă dacă ai desena pisoi pentru ea – przetłumaczył Murtagh.
– Da – odpowiedziała Ana-Maria, kiwając głową. Otworzyła notes i sięgnęła po kredki. W tym samym momencie zauważyła pleciony złoty pierścionek, który Katie zostawiła na blacie. Dziewczynka wydała z siebie dziwny pisk, klasnęła w dłonie i go podniosła.
– Co się stało, maleńka? – spytała Katie.
Ana-Maria zsunęła się z krzesła i wróciła do niej, trzymając w górze pierścionek. Usta miała wykrzywione w podkówkę, a po jej policzkach ciekły łzy.
– Acest inel… acesta este inelul mamei mele. Ea nu-l scoate niciodată.
– Co ona mówi? – zwróciła się Katie do Murtagha. – Coś o swojej mamie. To jej pierścionek?
– Tak. Twierdzi, że to należy do jej matki i że nigdy go nie zdejmowała.
Katie wyciągnęła ręce do dziewczynki i przytuliła ją mocno. Mała wciąż chlipała i ściskała mocno pierścionek między kciukiem i palcem wskazującym, jakby dzięki temu mogła jakimś magicznym sposobem sprowadzić tu matkę.
– Ktoś go znalazł na ulicy i przyniósł tutaj – przypomniała sobie Katie. – Maebh, mogłabyś przejść do recepcji i dowiedzieć się, kto go oddał i czy mówił, gdzie go znalazł? Sierżant O’Farrell wspomniał, że wiąże się z nim jakaś historia, ale nie wiem jaka. Możemy to na chwilę pożyczyć? – spytała, zwracając się do Any-Marii.
Dziewczynka pokręciła głową, zamknęła pierścionek w dłoni i przyłożyła ją do piersi.
– W porządku, nie szkodzi – powiedziała Katie. Wyjęła swój iPhone. – Pozwól mi przynajmniej zrobić mu zdjęcie.
Ana-Maria z ociąganiem podniosła pierścionek i Katie zrobiła szybko kilka zdjęć. Murtagh tymczasem pochylił się nad klejnotem i spojrzał na niego znad okularów.
– Skoro matka tej małej jest Rumunką, chyba wiem, czyja twarz jest tu wytłoczona – odezwał się, kiedy funkcjonariuszka Maebh Cassady wyszła z gabinetu. – Proszę spojrzeć na tę rysę na czole. To nie uszkodzenie pierścionka, ale część historii.
– Więc kim, pana zdaniem, jest ta kobieta? – spytała Katie, głaszcząc Anę-Marię po głowie i próbując ją uspokoić.
– To święta Filotea z Argeș.
– Nic mi to nie mówi.
– To najsłynniejsza święta w Rumunii. Nazywają ją nawet Obrończynią Rumunii, choć urodziła się w Bułgarii. Umarła w młodym wieku. Codziennie nosiła ojcu jedzenie, kiedy pracował na roli. I zawsze po drodze dawała trochę tego jedzenia biednym dzieciom. Kiedy ojciec się o tym dowiedział, był tak wściekły, że uderzył ją w głowę siekierą. Stąd ta rana na czole.
– Matko Boża, co za potwór – mruknęła Katie, choć Murtagh nieświadomie przypomniał jej o tym, co zrobił jej własny ojciec.
– Podobno potem nie mógł unieść jej ciała – kontynuował Murtagh. – Ani on, ani nikt inny. Wezwał więc kilku kapłanów i ci zaczęli czytać długą listę potencjalnych miejsc pochówku. Kiedy dotarli do cerkwi Curtea de Argeș, jej ciało nagle zrobiło się lekkie i mogli ją podnieść. Szczątki Filotei pozostają tam do dzisiaj, w Curtea de Argeș. To fantastyczna, duża świątynia.
– Na pewno. – Katie westchnęła ciężko. – Ale musimy się dowiedzieć, kto zabrał pierścionek matce tej dziewczynki, skoro podobno nigdy go nie zdejmowała, i gdzie ona jest. Proszę powiedzieć Anie-Marii, że może go zatrzymać. Potrzebuję teraz kilku minut na rozmowę z Margaret, bo musimy znaleźć kogoś, kto zaopiekuje się małą w jakimś bezpiecznym miejscu. Nie wiem dlaczego, ale ten Lupul wyraźnie chce ją dopaść.
– Może ona coś o nim wie, zna jakieś informacje na jego temat, choć sama nie zdaje sobie z tego sprawy – wtrąciła Margaret. – Pamięta pani tego małego Tommy’ego Kelly’ego z zeszłego roku? Biedactwo miało tylko cztery lata, było niewinnym dzieciakiem, a powiedziało mi, gdzie jest zakopana broń jego wujka. Ten chciał go potem przejechać traktorem. A wracając