Zła wola. Jorn Lier Horst
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zła wola - Jorn Lier Horst страница 10
Wisting stał i czekał. Brzęczenie łopat wirnika przenikało go na wskroś. Podmuch powietrza rozkołysał najbliżej rosnące drzewa, trawa wokół przylgnęła do ziemi.
Otworzyły się drzwi kokpitu. Dowódca oddziału specjalnego z Oslo zdjął zestaw słuchawkowy, położył go na siedzeniu i ruszył w stronę komisarza. Za nim wyskoczyli jego ludzie i zaczęli przygotowywać sprzęt.
– Stenberg – przedstawił się i uścisnął dłoń Wistinga. – Podobno ma pan dla mnie jakieś informacje.
– Proszę za mną – odparł komisarz, kiwając głową.
Zaprowadził Stenberga do furgonetki, w której Stiller monitorował każdy ruch Toma Kerra. Czekał tam na nich szef miejscowego oddziału antyterrorystycznego Robert Vinje. Został wyznaczony na dowódcę akcji i przejął odpowiedzialność operacyjną za Kittila Grama. Wisting przedstawił ich sobie krótko i od razu przeszedł do rzeczy.
– Zanim Tom Kerr opuścił zakład karny, w jednym z jego butów został umieszczony elektroniczny nadajnik – wyjaśnił. – Dzięki temu wiemy, że Kerr ukrywa się w domku letniskowym około 1,7 kilometra stąd.
Dał czas nowo przybyłym na zapoznanie się z obrazem satelitarnym.
– Ktoś pomógł mu w ucieczce – ciągnął Wisting. – Być może ta sama osoba, która pomogła mu w dokonaniu zabójstw, za które został skazany.
– Ten drugi – skomentował Vinje.
Komisarz przytaknął.
– Naszym zdaniem Kerr ukrył się i czeka na wsparcie – mówił dalej. – Aż ten, kto zorganizował jego ucieczkę, przyjdzie po niego. Komendant i jej sztab chcą, żebyśmy przeprowadzili manewr mylący, polegający na tym, że po południu wycofamy się stąd, udając, że akcja poszukiwawcza zakończyła się fiaskiem.
Dowódca oddziału specjalnego podszedł bliżej komputera i pokiwał głową, jakby zaakceptował plan działania.
– Trzech naszych ludzi dotarło już na miejsce – kontynuował Wisting. – Dostali rozkaz, żeby zachować stosowną odległość od zabudowań.
– Czy Kerr mógł znaleźć nadajnik? – spytał Stenberg, nie odrywając wzroku od monitora. – Czy to może być fałszywy sygnał?
Wisting zostawił odpowiedź na to pytanie Stillerowi.
– Facet ma na sobie dwa nadajniki – wyjaśnił śledczy, zaskakując Wistinga nową informacją. – Jeden w prawym bucie, a drugi za paskiem.
– W jaki sposób udało wam się umieścić nadajniki tak, że Kerr tego nie zauważył?
– Zrobiliśmy to podczas wizytacji przed opuszczeniem więzienia – odparł Stiller. – Żeby móc udokumentować to, co powie w trakcie wizji lokalnej, został wyposażony w mikrofon i nadajnik z klipsem do mocowania przy pasku. Właśnie wtedy przypięliśmy mu drugi nadajnik, nie większy od główki pinezki.
Ove Hidle zrobił nowy zrzut ekranu, identyczny z poprzednim. Nadajniki ukryte za paskiem i w bucie znajdowały się w tym samym miejscu.
– Musimy zabezpieczyć obiekt – stwierdził szef miejscowego oddziału antyterrorystycznego.
Hidle przesunął się, żeby policjanci odpowiedzialni za przeprowadzenie operacji mogli usiąść przed monitorami. Dowódcy dyskutowali o ukształtowaniu terenu, alternatywnych strategiach, o tym, gdzie należy rozstawić punkty obserwacyjne, o możliwościach odcięcia drogi ucieczki – lądem i morzem.
Stenberg wydał kilka rozkazów przez krótkofalówkę i natychmiast otrzymał odpowiedź do słuchawki w uchu. Z każdego jego ruchu, z każdego wypowiedzianego słowa bił autorytet.
Uzgodnienie wspólnego planu zajęło im niecałe pięć minut.
– W porządku – powiedział Stenberg i podszedł do rozsuwanych drzwi. – Tutaj utworzymy centrum dowodzenia. Posadzimy w nim Roberta. – Spojrzał na kolegę, zanim odwrócił się do Stillera. – Musicie być osiągalni i dyspozycyjni.
Stiller przytaknął.
– W ciągu pół godziny śmigłowiec poleci uzupełnić paliwo – ciągnął Stenberg. – Potem wróci i zostanie tu przez kolejne dwie godziny. Najważniejsze, że łódź policyjna będzie przez cały czas w gotowości. Wszystkie załogi zostaną szczegółowo poinstruowane. Reszta zgodnie z zasadą need-to-know1.
– Jasne – potwierdził Wisting.
– W takim razie zaczynamy – zakończył rozmowę Stenberg i rozsunął drzwi.
Wysiadł z furgonetki razem z Robertem Vinjem. Ich załogi stały gotowe do akcji. Na miejsce przybyły również dwa patrole z psami. Wisting rozglądał się za Hammerem, ale śledczy prawdopodobnie nadal znajdował się na pastwisku dla owiec razem z Line. Komisarz chciał, żeby jego bezpośredni przełożony był na bieżąco informowany o wszystkich szczegółach sprawy. Wyjął telefon, żeby do niego zadzwonić, ale wstrzymał się z wybraniem numeru. Po rozmowie ze Stillerem nie mógł oprzeć się wrażeniu, że sam nie wie wszystkiego.
– Czy jest jeszcze coś, co powinienem wiedzieć? – spytał.
Stiller zawahał się.
– To nie dotyczy akcji – odparł w końcu.
– Pozwól, że sam o tym zdecyduję.
Stiller zamknął drzwi furgonetki i po chwili milczenia rzekł:
– Sądzimy, że Ten drugi zaczął działać na własną rękę.
Wisting usiadł. Stiller wymienił nazwisko.
– Nanna Thomle.
Wisting znał sprawę z mediów. Prowadził ją okręg policyjny Øst2. Dziewczyna zaginęła w sobotni wieczór w połowie lipca, gdy wracała z imprezy w Oslo do domu w Lillestrøm. Jechała pociągiem. Ostatni raz kamery monitoringu zarejestrowały ją na stacji kolejowej. Do przejścia miała jakieś pięćset metrów. I właśnie na tym odcinku zaginęła. Trzy tygodnie później spacerowicz znalazł jej prawe ramię w Svartskog3, na południe od Oslo. Przeszukano pobliski teren i ujawniono zwłoki zakopane w płytkim grobie. Zwierzęta wywęszyły ciało i rozwlekły jego szczątki po lesie.
Sposób działania był taki sam jak w przypadku zbrodni popełnionych przez Toma Kerra i jego wspólnika, którzy uprowadzali młode kobiety poruszające się samotnie późnym wieczorem lub nocą, zabijali je, a następnie pozbywali się rozkawałkowanych zwłok.
– Jej ciało leżało w chlorze – wyjaśnił Stiller.
To również była metoda Kerra. Ćwiartował zwłoki, żeby zmieściły się w kadzi wypełnionej płynnym roztworem chloru. Część uszkodzeń jelit i dróg moczowych powstała, kiedy oprawca czyścił swoje ofiary od wewnątrz, używając tego samego roztworu. Robił