Zła wola. Jorn Lier Horst

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zła wola - Jorn Lier Horst страница 9

Zła wola - Jorn Lier Horst Mroczny zaułek

Скачать книгу

Wisting. – Domek leży na otwartej przestrzeni, ale dzięki ukształtowaniu terenu i bujnej roślinności można obserwować obiekt z ukrycia. Do samego domku można dojechać samochodem, ale Ten drugi najprawdopodobniej dotrze drogą morską. Od domku do pomostu jest około pięćdziesięciu metrów. Mogę wam przesłać współrzędne.

      Nad dachem auta przeleciał śmigłowiec. Najciężej ranny policjant był w drodze do szpitala.

      – Musielibyśmy działać pod przykrywką – ciągnął szef wydziału operacyjnego. – Nie możemy tak po prostu się wycofać. Przez kilka najbliższych godzin musimy prowadzić intensywne działania na tym obszarze.

      – To by też oznaczało, że musielibyśmy świadomie i z premedytacją wprowadzić w błąd media – wtrącił się ktoś inny. Wisting odgadł, że to był głos rzecznika prasowego policji.

      Komendant Kiil znowu zabrała głos.

      – Daj nam trochę czasu, żebyśmy mogli to przedyskutować – powiedziała. – Oddzwonię do ciebie.

      8

      Wisting wpatrywał się w czerwony punkt na ekranie, znacznik w każdej chwili mógł zacząć się przemieszczać.

      – Będą przyglądać się tej sprawie – powiedział po chwili. – Zostanie wszczęte wewnętrzne dochodzenie.

      – To była wasza działka – skomentował Stiller.

      Komisarz spojrzał na niego. Nie chciał, żeby obarczano go winą, ale wiedział, że Stiller ma rację. To jego okręg policyjny ponosił odpowiedzialność za przeprowadzenie wizji lokalnej. W praktyce odpowiedzialność spoczywała na Kittilu Gramie. Opracował szczegółowy plan, ale nie otrzymał zezwolenia na użycie broni.

      – Nikogo nie oskarżam – rzekł Stiller. – Mówię tylko, że wiem, kogo prześwietli BNW.

      – Zajmiemy się tym w stosownym czasie – odparł Wisting. – Ale to się właściwie nie miało prawa zdarzyć. Od momentu, w którym zdecydowano, że Tom Kerr opuści więzienie, powinniście kontrolować wszystkie jego kontakty, całą komunikację. Nigdy nie powinien był się dowiedzieć, kiedy go stamtąd zabierzecie. W ten sposób nie miałby szansy niczego zaplanować.

      – Nie można było tego przed nim zataić – wyjaśnił Stiller. – Musieliśmy znaleźć dzień, który pasowałby jego adwokatowi.

      – Ale listy i połączenia telefoniczne powinny być monitorowane, tak aby nie miał możliwości skontaktować się z nikim z zewnątrz bez waszej wiedzy.

      – Listy i telefony były monitorowane – zapewnił go Stiller. – Ale nie mogliśmy kontrolować jego wizyt.

      – A kto go odwiedzał?

      – Kobieta, z którą korespondował, jego brat i opiekun z Czerwonego Krzyża.

      – Kobieta? – powtórzył Wisting. – Miał wielbicielkę?

      – Tak wynika z listów – przytaknął Stiller. – To ona mogła przemycać dla niego informacje i instrukcje.

      – Kim ona jest?

      Ove Hidle wyjął teczkę.

      – Lone Mellberg – odpowiedział, nie otwierając teczki. – Czterdzieści trzy lata. Zajmuje mieszkanie w piwnicy na Hokksund. Rozwiedziona, ma osiemnastoletnią córkę, nad którą nie sprawuje opieki. Pracuje w sklepie spożywczym. Niekarana.

      – Od jak dawna ze sobą korespondują? – spytał Wisting.

      – Od niemal trzech lat.

      – Znali się wcześniej?

      – Nie.

      – Kiedy była u niego ostatnio?

      – Wczoraj.

      Komisarz przeczesał włosy palcami i poczuł, że jest w nich pełno piasku i ziemi.

      – Nie powinien mieć prawa do widzeń do czasu przeprowadzenia wizji lokalnej – skomentował.

      Stiller wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć, że każdy jest mądry po szkodzie.

      – To nie musi mieć nic wspólnego z Tym drugim – ciągnął komisarz. – Mógł namówić tę kobietę, by mu pomogła. Poinstruować ją, jak zdobyć broń i ręczny granat i jak rozciągnąć linkę w lesie.

      – Możliwe – przyznał Stiller i dał znak Hidlemu, który zmienił mapę.

      – Obserwujemy ją – powiedział.

      Zdjęcie satelitarne Hokksund przedstawiało osiedle mieszkaniowe i centrum handlowo-usługowe nad Drammenselva. Czerwony znacznik znajdował się na samym środku dużego parkingu.

      – Jest w pracy – wyjaśnił Hidle i powiększył nieco obraz. – To jest sklep „Kiwi”. W jej samochodzie założyliśmy lokalizator GPS. Auto stoi na parkingu dla klientów sklepu.

      – Poza tym przez cały czas ktoś ma ją na oku – dodał Stiller. – Dwuosobowy patrol w cywilu.

      – Od jak dawna prowadzicie obserwację?

      – Od rana.

      – To znaczy, że mogła tu być wczoraj albo dziś w nocy i zorganizować ucieczkę?

      – Teoretycznie tak – przyznał Stiller. – Czekamy na odpowiedź z Autopass dotyczącą przejazdów przez bramki.

      – Jego brat i opiekun z Czerwonego Krzyża również są pod obserwacją?

      Stiller pokręcił głową i wyjaśnił, że brak na to środków.

      – Zdecydowaliśmy się na obserwację Lone Mellberg, ponieważ sprawia wrażenie osoby, którą wyjątkowo łatwo manipulować, kogoś, kto mógł dać się namówić do współpracy. Ale oczywiście nie wykluczamy, że Kerr komunikował się z kimś z zewnątrz, korzystając z pomocy któregoś ze współosadzonych albo nawet pracowników. To się wcześniej zdarzało, a Kerr miał mnóstwo czasu, żeby wszystko starannie zaplanować.

      Gdzieś nieopodal zatrzymał się duży samochód. Trzasnęły drzwi. Po chwili usłyszeli okrzyki komend. Ładownia, w której siedzieli, nie miała okien, ale dzięki zewnętrznym kamerom mogli obserwować na ekranie, co się dzieje. Ośmiu policjantów z oddziału antyterrorystycznego wyładowywało i zakładało na siebie specjalistyczny sprzęt.

      Zadzwonił telefon Wistinga. Komisarz trzymał go w dłoni, ale nie odebrał połączenia.

      – Spodziewałeś się, że coś się stanie – powiedział i utkwił wzrok w Stillerze. – Że Kerr zaplanował ucieczkę, współpracując z kimś z zewnątrz. Wcale nie chodziło ci o znalezienie Taran Norum. Chciałeś zwabić Tego drugiego.

      Śledczy nie odpowiedział, tylko spojrzał w stronę dzwoniącego telefonu Wistinga.

      Na komórce wyświetlało się nazwisko komendant Kiil.

      Komisarz

Скачать книгу