Zła wola. Jorn Lier Horst
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zła wola - Jorn Lier Horst страница 9
Nad dachem auta przeleciał śmigłowiec. Najciężej ranny policjant był w drodze do szpitala.
– Musielibyśmy działać pod przykrywką – ciągnął szef wydziału operacyjnego. – Nie możemy tak po prostu się wycofać. Przez kilka najbliższych godzin musimy prowadzić intensywne działania na tym obszarze.
– To by też oznaczało, że musielibyśmy świadomie i z premedytacją wprowadzić w błąd media – wtrącił się ktoś inny. Wisting odgadł, że to był głos rzecznika prasowego policji.
Komendant Kiil znowu zabrała głos.
– Daj nam trochę czasu, żebyśmy mogli to przedyskutować – powiedziała. – Oddzwonię do ciebie.
8
Wisting wpatrywał się w czerwony punkt na ekranie, znacznik w każdej chwili mógł zacząć się przemieszczać.
– Będą przyglądać się tej sprawie – powiedział po chwili. – Zostanie wszczęte wewnętrzne dochodzenie.
– To była wasza działka – skomentował Stiller.
Komisarz spojrzał na niego. Nie chciał, żeby obarczano go winą, ale wiedział, że Stiller ma rację. To jego okręg policyjny ponosił odpowiedzialność za przeprowadzenie wizji lokalnej. W praktyce odpowiedzialność spoczywała na Kittilu Gramie. Opracował szczegółowy plan, ale nie otrzymał zezwolenia na użycie broni.
– Nikogo nie oskarżam – rzekł Stiller. – Mówię tylko, że wiem, kogo prześwietli BNW.
– Zajmiemy się tym w stosownym czasie – odparł Wisting. – Ale to się właściwie nie miało prawa zdarzyć. Od momentu, w którym zdecydowano, że Tom Kerr opuści więzienie, powinniście kontrolować wszystkie jego kontakty, całą komunikację. Nigdy nie powinien był się dowiedzieć, kiedy go stamtąd zabierzecie. W ten sposób nie miałby szansy niczego zaplanować.
– Nie można było tego przed nim zataić – wyjaśnił Stiller. – Musieliśmy znaleźć dzień, który pasowałby jego adwokatowi.
– Ale listy i połączenia telefoniczne powinny być monitorowane, tak aby nie miał możliwości skontaktować się z nikim z zewnątrz bez waszej wiedzy.
– Listy i telefony były monitorowane – zapewnił go Stiller. – Ale nie mogliśmy kontrolować jego wizyt.
– A kto go odwiedzał?
– Kobieta, z którą korespondował, jego brat i opiekun z Czerwonego Krzyża.
– Kobieta? – powtórzył Wisting. – Miał wielbicielkę?
– Tak wynika z listów – przytaknął Stiller. – To ona mogła przemycać dla niego informacje i instrukcje.
– Kim ona jest?
Ove Hidle wyjął teczkę.
– Lone Mellberg – odpowiedział, nie otwierając teczki. – Czterdzieści trzy lata. Zajmuje mieszkanie w piwnicy na Hokksund. Rozwiedziona, ma osiemnastoletnią córkę, nad którą nie sprawuje opieki. Pracuje w sklepie spożywczym. Niekarana.
– Od jak dawna ze sobą korespondują? – spytał Wisting.
– Od niemal trzech lat.
– Znali się wcześniej?
– Nie.
– Kiedy była u niego ostatnio?
– Wczoraj.
Komisarz przeczesał włosy palcami i poczuł, że jest w nich pełno piasku i ziemi.
– Nie powinien mieć prawa do widzeń do czasu przeprowadzenia wizji lokalnej – skomentował.
Stiller wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć, że każdy jest mądry po szkodzie.
– To nie musi mieć nic wspólnego z Tym drugim – ciągnął komisarz. – Mógł namówić tę kobietę, by mu pomogła. Poinstruować ją, jak zdobyć broń i ręczny granat i jak rozciągnąć linkę w lesie.
– Możliwe – przyznał Stiller i dał znak Hidlemu, który zmienił mapę.
– Obserwujemy ją – powiedział.
Zdjęcie satelitarne Hokksund przedstawiało osiedle mieszkaniowe i centrum handlowo-usługowe nad Drammenselva. Czerwony znacznik znajdował się na samym środku dużego parkingu.
– Jest w pracy – wyjaśnił Hidle i powiększył nieco obraz. – To jest sklep „Kiwi”. W jej samochodzie założyliśmy lokalizator GPS. Auto stoi na parkingu dla klientów sklepu.
– Poza tym przez cały czas ktoś ma ją na oku – dodał Stiller. – Dwuosobowy patrol w cywilu.
– Od jak dawna prowadzicie obserwację?
– Od rana.
– To znaczy, że mogła tu być wczoraj albo dziś w nocy i zorganizować ucieczkę?
– Teoretycznie tak – przyznał Stiller. – Czekamy na odpowiedź z Autopass dotyczącą przejazdów przez bramki.
– Jego brat i opiekun z Czerwonego Krzyża również są pod obserwacją?
Stiller pokręcił głową i wyjaśnił, że brak na to środków.
– Zdecydowaliśmy się na obserwację Lone Mellberg, ponieważ sprawia wrażenie osoby, którą wyjątkowo łatwo manipulować, kogoś, kto mógł dać się namówić do współpracy. Ale oczywiście nie wykluczamy, że Kerr komunikował się z kimś z zewnątrz, korzystając z pomocy któregoś ze współosadzonych albo nawet pracowników. To się wcześniej zdarzało, a Kerr miał mnóstwo czasu, żeby wszystko starannie zaplanować.
Gdzieś nieopodal zatrzymał się duży samochód. Trzasnęły drzwi. Po chwili usłyszeli okrzyki komend. Ładownia, w której siedzieli, nie miała okien, ale dzięki zewnętrznym kamerom mogli obserwować na ekranie, co się dzieje. Ośmiu policjantów z oddziału antyterrorystycznego wyładowywało i zakładało na siebie specjalistyczny sprzęt.
Zadzwonił telefon Wistinga. Komisarz trzymał go w dłoni, ale nie odebrał połączenia.
– Spodziewałeś się, że coś się stanie – powiedział i utkwił wzrok w Stillerze. – Że Kerr zaplanował ucieczkę, współpracując z kimś z zewnątrz. Wcale nie chodziło ci o znalezienie Taran Norum. Chciałeś zwabić Tego drugiego.
Śledczy nie odpowiedział, tylko spojrzał w stronę dzwoniącego telefonu Wistinga.
Na komórce wyświetlało się nazwisko komendant Kiil.
Komisarz