Zamknij drzwi. Rachel Abbott

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zamknij drzwi - Rachel Abbott страница 14

Zamknij drzwi - Rachel Abbott

Скачать книгу

że powinniśmy mieć odrębne konta. To dom Asha i on opłaca rachunki. Ja nie pracuję tak często, jak bym chciała – jestem aktorką. – Nagle przychodzi mi do głowy myśl, że mogę zostać odebrana jak jakiś pasożyt, utrzymywany przez mężczyznę i niepotrafiący o siebie zadbać. – Zaoferowałam się, że poszukam pracy w sklepie albo w podobnym miejscu, ale Ash twierdzi, że jest szczęśliwy, mogąc zaopiekować się nami. Taki już jest. Do tego przywykł.

      – Co masz na myśli?

      – Ash praktycznie wychował sam swojego młodszego brata i siostrę. Ojciec wysłał ich za młodu do szkoły z internatem w Wielkiej Brytanii, a Ash nie mógł znieść myśli, że nie będą mieli się gdzie podziać w trakcie wakacji. Oni pochodzą z Abu Zabi. Jest od nich dużo starszy, więc kiedy nadeszła pora pójścia na uniwersytet medyczny, zdecydował się przyjechać tutaj, żeby mieć na nich oko w czasie wolnym do szkoły.

      – Skoro ojciec Asha opłacił swoim dzieciom wyjazd do szkoły z internatem w Wielkiej Brytanii, to chyba znaczy, że jest zamożny? – mówi Tom. – Czy to możliwe, że to on miałby zapłacić okup?

      Unoszę głowę i patrzę mu w oczy. Taka możliwość jeszcze nie przyszła mi do głowy.

      – Nie wiem, czy jego ojciec ma pieniądze. Ash rzadko o nim wspomina, a jego matka jest nieobecna już od ponad dwudziestu pięciu lat. Nigdy ich nie poznałam, więc szczerze mówiąc, nie mam pojęcia.

      Widzę, że to ma jakieś znaczenie dla dwojga detektywów.

      – Musimy się z nim skontaktować i dowiedzieć, czy ktoś zwrócił się do niego w sprawie syna i wnuczki.

      Patrzę zaskoczona na Toma. Wnuczki? Oczywiście, że tak pomyśleli.

      – Nie wydaje mi się, żeby ojciec Asha w ogóle wiedział o istnieniu Millie. Po tym, co o nim słyszałam, trudno mi sobie wyobrazić, że zechciałby zapłacić okup za syna, nie mówiąc o dziecku, z którym nie łączy go więź krwi.

      Becky pochyla się w moją stronę.

      – Chcesz powiedzieć, że Ash nie jest ojcem Millie?

      – Ash jest jej ojcem, od kiedy skończyła sześć miesięcy. Nie jest jednak ojcem biologicznym.

      Dostrzegam spojrzenie, które Becky rzuca Tomowi, i wiem, co sobie myśli. Może porywacze nie wiedzą, że mała nie jest dzieckiem Asha. Albo sądzą, że odziedziczyła barwę skóry po mojej rodzinie. A może uważają, że niezależnie od problemu rodzicielstwa ojciec Asha i tak zapłaci okup. To niepokojąca myśl. Z tego, co słyszałam, ten człowiek zechciałby sprawdzić, czy nie blefują.

      A jeśli zgodziłby się zapłacić za Asha, ale nie za Millie? Co się wtedy stanie z moją małą dziewczynką?

      Nagle w głowie pojawia mi się niespodziewana myśl dotycząca mężczyzny stojącego w moich drzwiach, próbującego wejść do środka i żądającego spotkania z moim dzieckiem.

      Ze swoim dzieckiem.

      13

      Becky czyta mi w myślach.

      – Co możesz powiedzieć na temat biologicznego ojca Millie? – pyta.

      – To on! – wykrzykuję te słowa, prostując się gwałtownie. – Teraz to wszystko ma sens. Prosił mnie o spotkanie z nią, a ja mu odmówiłam. Jestem też pewna, że za mną chodził. Poza tym nie podoba mu się, że Ash jest jej ojcem. To Steve musiał zorganizować ich porwanie!

      Mam ochotę zerwać się z sofy, zachęcić Toma i Becky, by rzucili się w wir poszukiwań tego człowieka. Ale oni się nawet nie ruszyli.

      – Opowiedz nam o nim. Zacznij od początku. Im więcej zrozumiemy, tym lepiej.

      Biorę głęboki wdech, wypuszczam powoli powietrze i zaczynam mówić.

      – Jej ojciec nazywa się Steven Allman. Był pracownikiem teatralnym i poznałam go podczas naszego tournée, w trakcie którego graliśmy dość kiepską interpretację Jesus Christ Superstar. Powiedział, że jeśli jestem w ciąży, to jest to wyłącznie wina mojej bezmyślności. Nie chciał mieć nic wspólnego z dzieckiem. To mi odpowiadało. I tak byłby z niego parszywy ojciec. Millie wie o jego istnieniu, ale nigdy go nie poznała – i nigdy nie pozna, jeśli chcecie znać moją decyzję.

      – Nie bierze udziału w jej życiu? – pyta Becky.

      Prycham z niezadowoleniem.

      – Nie widziałam się z nim, od kiedy powiedziałam mu o ciąży przed laty, aż do spotkania przed kilkoma tygodniami. To naprawdę beznadziejny przypadek. Po spektaklu byłam napompowana adrenaliną, choć nie wypadło nam to najlepiej. Trwało to tylko tydzień – mam na myśli mój związek z jej ojcem – a tournée niewiele dłużej. Tak czy inaczej, nie wykazał żadnego zainteresowania Millie. Uważał, że powinnam była przerwać ciążę. Nigdy nie próbowałam ukrywać faktu, że Ash nie jest ojcem Millie. To żadna tajemnica, poza tym nietrudno się domyślić, kiedy się na nich popatrzy. Millie wie, że jej ojciec był kimś, kogo krótko znałam, i że straciliśmy kontakt przed jej narodzinami. Ash zawsze był jej tatą, nie pamięta nikogo innego. Jestem pewna, że zakochał się w niej, zanim obdarzył uczuciem mnie.

      – Powiedziałaś, że niedawno nawiązał kontakt – mówi Becky. – Czy była ku temu jakaś szczególna przyczyna?

      – Tak, i to wszystko moja wina – odpowiadam, zła na siebie za własną głupotę. – Wskazałam ojca Millie w jej akcie urodzenia i teraz odczułam tego skutki. Skontaktowałam się z nim przed kilkoma tygodniami, ponieważ chciałam, żeby Ash adoptował Millie. On o tym nie wie – to miała być niespodzianka – ale uznałam, że będzie dużo łatwiej, jeśli Steve zgodzi się wcześniej.

      – A teraz chce się z nią zobaczyć? – wtrąca Becky.

      Kiwam energicznie głową.

      – Tak! Nie dostrzegacie tego? To musi być on! Przyszedł do mnie do domu w ubiegłym tygodniu. Chodził za mną, kiedy odbierałam ją ze szkoły, jak jakiś stalker. Ale nie zrobił tego chyba po raz pierwszy. Już wcześniej czułam na sobie jego spojrzenie. Powiedział, że nie będzie czekał w nieskończoność. Proszę, musicie go znaleźć.

      Tom i Becky zostawili mnie samą, pogrążoną w myślach, informując, że muszą przekazać zespołowi nowe informacje. Opowiedziałam im o wszystkim, co wiem, o wszystkich wydarzeniach. Choć usunęłam jego wiadomości, numer Steve’a mam w telefonie i mam ogromną ochotę do niego zadzwonić. Tom stwierdził jednak, że muszą się tym sami zająć, i od razu zabrali się do roboty.

      Dlaczego ja w ogóle się z nim skontaktowałam?

      Jeszcze sześć tygodni temu Steve nie wiedział absolutnie nic o Millie – nie znał nawet płci dziecka – ale musiałam się do niego zwrócić, chcąc załatwić sprawy związane z adopcją. Kiedy w końcu go odnalazłam, okazało się, że przez ten czas poprawił znacznie swój status i pomyślał, że dzwonię do niego z powodu pieniędzy.

      – Steve, mówi Jo Palmer – powiedziałam, kiedy w końcu przekonałam pyszałkowatego asystenta, żeby mnie z nim połączył.

      Przez

Скачать книгу