Apetyt turysty. O doświadczaniu świata w podróży. Anna Wieczorkiewicz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Apetyt turysty. O doświadczaniu świata w podróży - Anna Wieczorkiewicz страница 19

Apetyt turysty. O doświadczaniu świata w podróży - Anna Wieczorkiewicz HORYZONTY NOWOCZESNOŚCI

Скачать книгу

rozumianą postawę otwartości na świat, o gotowość przyjęcia jego różnorodności i o pewną sprawność w interpretowaniu jej znaków.

      Rozdział 4

      Greg i Max z serialu „Święto smakoszy” nieustannie podkreślają, że są zainteresowani prawdą życia codziennego. Któregoś dnia zajeżdżają na ranczo w Oklahomie. Mieszkańcy krzątają się przy swoich zajęciach. Podróżni upewniają się: „Widzę, że jesteśmy na prawdziwym ranczo, a nie w muzeum”. „Oczywiście – odpowiada hodowca bydła – dziś rano urodziło nam się cielątko”. Życie składa się właśnie z takiej „nieplanowej rutyny”. Podróżni zdołali uchwycić toczącą się swoim trybem codzienność, niebędącą przygotowanym uprzednio spektaklem. Trochę dalej trafiają na piknik w kowbojskim stylu. Zorganizowali go hodowcy bydła, pasjonujący się dawnymi sposobami gotowania. (To jeden z tych epizodów, które można opatrzyć mianem „nieoczekiwane spotkania w drodze”: „Nie wiemy, kim są ci ludzie, ale postanowiliśmy do nich dołączyć”.) Widzą wóz jak z filmowych obrazów, ciasto pieczone na specjalnym otwartym piecu, miłych ludzi i dzieci obdarzone wilczym apetytem. „Chciałbym jeszcze raz podkreślić – mówi jeden z przybyszów – że to nie jest pokaz. Robicie to często i dla siebie”. Grega i Maxa pociąga szczególny rodzaj autentyczności. Owa autentyczność stanowi cechę wydarzenia, które nie zostało zaaranżowane na użytek turystów albo też przedmiotu, który niesie w sobie zapis pewnych zjawisk czy zdarzeń. Autentyzmem tchną też chwile, gdy świat rojeń i wyobrażeń – filmów widzianych w dzieciństwie i fantazji na temat miejsc, z których dotarły na Wyspy Brytyjskie puszki coca-coli i hamburgery – okazuje się mieć materialny, rzeczywisty pierwowzór.

      Wrażenie autentyczności oglądanego świata może zrodzić się w inny jeszcze sposób. W Smutku tropików Claude Lévi–Strauss pisał o tym, jak w czasie krótkiego pobytu na Martynice miał okazję obserwować rozprawę toczącą się w tamtejszym sądzie:

      Sądzono wieśniaka, który podczas kłótni odgryzł kawałek ucha swemu przeciwnikowi. (…) W ciągu pięciu minut krewki Murzyn został skazany na osiem lat więzienia. Sprawiedliwość łączyła się zawsze w moim umyśle z wątpliwościami, ze skrupułami, z szacunkiem. Możliwość rozporządzenia istotą ludzką w tak krótkim czasie z taką dezynwolturą wprawiła mnie w zdumienie. Nie mogłem pogodzić się z tym, że byłem obecny przy prawdziwym zdarzeniu. Jeszcze dzisiaj żaden sen fantastyczny czy groteskowy nie jest w stanie przejąć mnie takim uczuciem niewiary. (Lévi-Strauss 1960: 27) (Podkr. moje A.W.)

      Zarówno Greg i Max, jak i Lévi-Strauss kojarzą prawdziwość zdarzeń z tym, że oglądana sytuacja nie została uprzednio zaaranżowana. Przybysze zyskują dostęp do rzeczywistości toczącej się własnym trybem – świat działał na swój sposób, zanim przyjechali i będzie tak działał wówczas, gdy odjadą. Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że tego rodzaju interpretacja nie ujmuje wszystkiego i że istnieje pewna jakościowa różnica między odczuciem realności zdarzeń w obu sytuacjach. Rzeczywistość Grega i Maxa zdaje się bowiem toczyć innym trybem niż rzeczywistość Lévi-Straussa. Ta pierwsza z założenia ma charakter zabawowy, świąteczny. Nie może tu zajść nic, co naruszyłoby pogodę oglądanej scenerii. Lévi-Strauss podczas swej podróży szuka prawd, które miałyby ponadindywidualny charakter. W wielu sytuacjach wiąże się to z podaniem w wątpliwość przyjmowanego porządku myślenia o świecie.

      Mówiąc o autentyczności turystycznych czy podróżniczych doświadczeń, winniśmy brać pod uwagę motywacje i oczekiwania wiążące się z wyruszeniem w drogę, a także szersze konteksty społeczne i biograficzne. Taki właśnie był punkt wyjścia Erika Cohena, który wypracował fenomenologiczne ujęcie doświadczenia turystycznego. Cohen stawia tę kwestię w sposób szeroki i problemowy, pytając: co dla turysty jest światopoglądowym środkiem „świata”, pozwalającym nadawać określone znaczenia poszczególnym elementom rzeczywistości? W jaki sposób widzi on i ocenia przestrzeń swej codziennej egzystencji, społeczność, w której żyje, preferowane w niej wzorce i wartości? Od tego bowiem zależy to, jak człowiek opuszczający swoje miejsce wyobraża sobie pozadomowy świat i czego od niego oczekuje (Cohen 1979).

      W ujęciach strukturalistycznych i funkcjonalnych zwykło się przyjmować, że tego rodzaju „środek świata” leży w granicach macierzystego społeczeństwa. Ono uczy jednostkę rozumieć otoczenie, formułować dążenia, kształtować własną biografię i nadawać jej sens. Dorastając w określonym środowisku, internalizuje ona charakterystyczne dla niego wartości. Nieustanne przestrzeganie reguł życia społecznego może być wprawdzie męczące, ale istnieją strategie łagodzenia napięcia. Odbywa się to w wydzielonych społecznie domenach rozrywki i wypoczynku. Jeśli na jakiś czas opuścimy obszar codzienności (wyjedziemy na wypoczynek, udamy się w podróż), nie znaczy to, że światopoglądowe centrum świata społecznego przestaje być dla nas

Скачать книгу