Apetyt turysty. O doświadczaniu świata w podróży. Anna Wieczorkiewicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Apetyt turysty. O doświadczaniu świata w podróży - Anna Wieczorkiewicz страница 16
Pierwsza z nich to przedmioty-podróżnicy (traveller-objects) takie jak dzieła sztuki, wyroby rzemieślnicze, przedmioty o znaczeniu historycznym, politycznym lub religijnym. Charakteryzu-ją się one tym, że przeniesienie ich w inny obszar nie pociąga za sobą radykalnego przekształcenia sensu, nadanego im przez miejsce pochodzenia; nadal, w sposób niejako immanentny, wskazują na swoje macierzyste środowisko. Chociaż ich atrakcyjność bierze się właśnie z tego potencjału semantycznego, to mobilność jako taka nie jest konieczna (czasem zresztą prawnie ogranicza się ją); wystarczy, by przemieszczały się wizerunki. Symbolizacja polega na kompleksowym związaniu z ową rzeczą znaczeń ogólnie kojarzonych z danym miejscem i jego kulturą. W efekcie znaczenia wydają się niejako zawarte w nich samych; komunikują poprzez swoje cechy, które mogą być postrzegane jako autentyczne czy też obiektywne.
Przedmioty-wycieczkowicze (tripper-objects) to masowo produkowane pamiątki, rzeczy, które pamiątkami stają się niejako przez przypadek, takie jak kamyk znaleziony na plaży, bilety z muzeów czy środków lokomocji, a także pocztówki i fotografie. Do tej kategorii zaliczyć można liczne towary nabywane w czasie pobytu poza domem. Ich znaczenie zmienia się w toku podróży, przybierając ostateczny kształt w miejscu docelowym; jest osobiste, emocjonalnie zabarwione, krystalizuje się stopniowo i nie jawi się bynajmniej jako powszechnie zrozumiałe, posiadające obiektywną, ponadindywidualną wartość. Zostaje w pewien sposób narzucone z zewnątrz, ale też ma bardziej otwarty charakter. Sensy kojarzone z macierzystym środowiskiem tych pamiątek ulegają przekształceniom, są łączone w różnych układach, znoszone i rekonstytuowane. Owa niedookreśloność nie wynika z cech samych przedmiotów, ale z tego, że znalazły się one w polu, w którym oddziałuje napięcie pomiędzy praktykami podróżowania i zamieszkiwania. Szeroko rozumiany ‘dom’ nie wiąże tu ze sobą pewnych znaczeń w fizyczny, obiektywizujący sposób. Skojarzenia z pierwotnym miejscem i kulturą mogą zmieniać konfiguracje w kontekstach, które Clifford określa jako zamieszkiwanie w podróży (dwelling-in-travelling) i z czasem stać się czymś drugorzędnym dla całościowego sensu danej rzeczy. Dzieje się tak na przykład w sytuacji, gdy typowa pamiątka turystyczna zostanie sprzedana z dala od miejsca, gdzie ją wyprodukowano, potem dostanie się w jeszcze inne otoczenie, następnie stanie się podarunkiem z wyprawy danym komuś w prezencie i skończy jako fragment prywatnej kolekcji suwenirów.
Pomiędzy tymi dwoma kategoriami znajduje się trzecia: przedmioty-turyści. Mogą to być na przykład charakterystyczne ubiory, programy telewizyjne, zagraniczne produkty spożywcze. Tożsamość zostaje im nadana za sprawą miejsca pochodzenia (niekiedy przypuszczalnego, domniemanego), środków dystrybucji, marketingu. Sygnalizują one dystans przebyty realnie lub wirtualnie – ważny jest tu sam fakt mobilności tych obiektów. Informacje o nim przekazują na przykład reklamy i instrukcje użycia. Obiekt i jego reprezentacja stają się nawzajem gwarantami swoich znaczeń.
W szkicu Celii Lury przedmioty nie jawią się zatem jako coś statycznego i semiotycznie dookreślonego. One same i ich wizerunki są ruchliwe w sensie dosłownym i metaforycznym. W tym drugim znaczeniu wykorzystuje się je w procesie nieustannego definiowania miejsc, kultur, a także indywidualnych i zbiorowych tożsamości. To prawda, że w praktyce niełatwo oddzielić od siebie przemieszczanie się ludzi i krążenie przedmiotów. W istocie antropologiczne dążenie do ukazania całościowego obrazu świata kulturowego wymaga, by jawiły się one jako integralnie ze sobą związane. Perspektywa zaproponowana przez Lury wyczula na to, co często umyka uwagi badaczy.
***
W przedmiocie wytworzonym w określonym środowisku kulturowym można zatem widzieć nośnik różnych znaczeń, znak w specyficznym języku komunikacji międzykulturowej, element konstytuujący biografie, żeton, za pomocą którego globalna kultura dokonuje kulturowych przewartościowań. W dalszym ciągu tego rozdziału rozszerzę pole oglądu; skupię się nie na samym przedmiocie, ale na utowarowionych elementach kultur lokalnych. Postaram się ukazać specyficzną grę, jaka na turystycznym gruncie toczy się za ich pośrednictwem. Pojawią się pytania: Co język utowarowionych elementów kultury może wyrazić w planie tworzenia lokalnych tożsamości? Na czym w związku z tym może polegać problem autentyczności? Odpowiedzi szukać będę przywołując badania, które mogą służyć jako argumenty w dyskusji o turystycznych grach z autentycznością.
O sprzedawaniu i kupowaniu autentyczności kulturowej
W tym miejscu trzeba podjąć kwestię drażliwą – kwestię pieniędzy. Wszechobecny turysta to współczesne wcielenie prototypowego etnograficznego „obcego”; pieniądz to powszechnie stosowane medium komunikacji. Za sprawą turystyki tworzy się sieć wymiany ekonomiczno-kulturowej, w którą wciągnięte zostają społeczeństwa o różnym charakterze, co w sposób zasadniczy zmienia zarówno sposób życia ich członków, jak i ich sposób myślenia o świecie. Zjawiska turystyczne często opisuje się w języku stosowanym w analizach procesów rynkowych. Nierzadko idzie za tym diagnoza destrukcyjnego wpływu turystyki na kultury lokalne, a dużą część winy przypisuje się procesom związanym z utowarowieniem.
Czy rozwój turystycznego imperium poddanego prawom rynkowym odbiera wytworom kulturowym i całym kulturom cechę autentyczności?
Utowarowienie polega na tym, że pewne obszary życia społecznego, uprzednio znajdujące się poza siecią relacji regulowanych przez kryteria wymiany pieniężnej, zostają w nią włączone. Rzeczy i działania zaczynają być oceniane ze względu na ich wartość handlową. Stroje ludowe, obyczaje, rytuały, przedmioty kultowe i artystyczne stają się towarami. W razie zwiększenia zapotrzebowania można produkować ich więcej, przy okazji dostosowując formę do gustów nabywców. Antropologowie wciąż gromadzą nowe materiały świadczące o tym, że całe społeczności, traktowane jako atrakcje turystyczne, ulegają uprzedmiotowieniu, że są wydziedziczane ze swych duchowych i społecznych wartości, wykorzystywane do celów tworzenia turystycznego imperium. Żywiołowe dyskusje wzbudza zarówno sztuka turystyczna (Graburn 1976, 1984; Cohen 1993)9, jak i przemiany dotyczące obrzędów i obyczajów. Z chwilą gdy stają się one towarami na turystycznym rynku, pierwotne wielowymiarowe znaczenie kulturowe może ulec degradacji. Tezę tę w sposób wyrazisty sformułował Davyd J. Greenwood. (Na jego badania powoływało się potem wielu antropologów – Greenwood 1989.)
Greenwood opierał się na obserwacjach prowadzonych w baskijskim miasteczku Fuenterrabia. Raz do roku w okresie letnim jego mieszkańcy organizowali uroczystość zwaną Alarde, upamiętniającą siedemnastowieczne zwycięstwo militarne10. Miała ona charakter wieloaspektowy – była ekspresją baskijskiej tożsamości oraz wyrazem przynależności do węższej społeczności lokalnej. Wszyscy – mężczyźni, kobiety, dzieci – włączali się w przygotowanie barwnego pochodu, podczas którego członkowie różnych grup zawodowych ubrani w stosowne stroje przy dźwiękach muzyki podążali przez miasto, by dotrzeć na główny plac, gdzie miała miejsce zasadnicza część widowiska. Rada do spraw turystyki, dostrzegłszy zainteresowanie turystów „barwnym folklorem”, umieściła Alarde na liście lokalnych atrakcji. Fuenterrabianom zasugerowano, że mogliby urządzać dwa pokazy w ciągu jednego dnia. Ci ostatni nie byli jednak zainteresowani tego rodzaju rozwiązaniem; co więcej, zdawało się, że tracą zapał wkładany uprzednio w całe przedsięwzięcie. Władze zaczęły nawet rozważać wprowadzenie opłat dla mieszkańców biorących udział w widowisku. W ten sposób – twierdzi Greenwood – autentyczny obrzęd stawał się przedstawieniem, a przedstawienie