NIECH STANIE SIĘ ŚWIATŁOŚĆ. Ken Follett

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу NIECH STANIE SIĘ ŚWIATŁOŚĆ - Ken Follett страница 22

NIECH STANIE SIĘ ŚWIATŁOŚĆ - Ken Follett

Скачать книгу

– Księgi i zawarta w nich wiedza najwyraźniej były wielką pasją Aldreda.

      Ragna miała wrażenie, że owa pasja zajęła w jego życiu miejsce, które w innych okolicznościach należałoby do romantycznej miłości zakazanej przez jego wiarę. Był wobec niej czarujący, lecz kiedy patrzył na jej brata, Richarda, wysokiego czternastolatka o pełnych, dziewczęcych ustach, na twarzy mnicha malował się osobliwy głód.

      Teraz Aldred czekał na pomyślny wiatr, żeby popłynąć przez kanał z powrotem do Anglii.

      – Nie mogę się doczekać, kiedy wrócę do domu, do Shiring, i pokażę braciom, w jaki sposób mnisi z Jumièges iluminują swe księgi – rzekł. Posługiwał się mową Franków i od czasu do czasu wtrącał łacińskie lub anglosaskie słowa. Ragna znała łacinę i poznała trochę anglosaskiej mowy od angielskiej niańki, która poślubiła normańskiego żeglarza i zamieszkała w Cherbourgu. – Wśród kupionych przeze mnie ksiąg są dwie, o których nigdy dotąd nie słyszałem! – ciągnął mnich.

      – Jesteście przeorem Shiring? – spytała Ragna. – Wydajecie się młodzi.

      – Mam trzydzieści trzy lata i nie, nie jestem przeorem – odrzekł z uśmiechem. – Jestem bibliotekarzem, odpowiadam za skryptorium i bibliotekę.

      – Czy tamtejsza biblioteka jest duża?

      – Mamy osiem ksiąg, lecz gdy wrócę do domu, nasze zbiory powiększą się o kolejne osiem. W skryptorium jestem ja i brat Tatwine. On zdobi wielkie litery. Ja piszę, bo bardziej interesują mnie słowa niż kolory i zdobienia.

      Ksiądz przerwał ich rozmowę, przypominając Ragnie, że jej obowiązkiem jest przede wszystkim zrobić dobre wrażenie.

      – Powiedz mi, lady Ragnhild, czy umiesz czytać? – zapytał ojciec Louis.

      – Oczywiście, że umiem czytać.

      Zdumiony, uniósł brew. Odpowiedź wcale nie była taka oczywista, nie wszystkie bowiem szlachetnie urodzone kobiety potrafiły czytać.

      Uświadomiwszy sobie, że właśnie powiedziała coś, co mogło świadczyć o jej wyniosłości, dodała nieco bardziej skromnie:

      – Ojciec nauczył mnie czytać, kiedy byłam mała… nim urodził się mój brat.

      Przed tygodniem, zaraz po przybyciu ojca Louisa, matka zaprowadziła Ragnę do komnat swoich i męża i rzekła:

      – Jak myślisz, co on tu robi?

      – Nie wiem. – Dziewczyna zmarszczyła czoło.

      – To ważny człowiek, sekretarz hrabiego Reims i kanonik katedry. – Genevieve była posągowa, lecz mimo swej olśniewającej urody łatwo popadała w zakłopotanie.

      – Co zatem sprowadza go do Cherbourga?

      – Ty – odparła hrabina.

      Ragna zaczynała rozumieć.

      – Hrabia Reims ma syna, Guillaume’a – ciągnęła tymczasem jej matka – który jest w twoim wieku i nie ma żony. Hrabia szuka dla niego małżonki. Ojciec Louis przybył tu zobaczyć, czy się nadajesz.

      Dziewczyna poczuła ukłucie złości. Takie postępowanie było normalne, mimo to czuła się jak krowa oceniana przez potencjalnego kupca. Opanowała oburzenie.

      – Jaki jest ten Guillaume?

      – To bratanek króla Roberta. – Dwudziestopięcioletni Robert II był królem Francji. Zdaniem Genevieve, koneksje z rodziną królewską były największą zaletą mężczyzny.

      Ragna miała inne priorytety. Chciała wiedzieć, jaki jest ten młodzieniec niezależnie od pochodzenia.

      – Coś jeszcze? – spytała tonem, który nawet jej samej wydał się nieco nazbyt łobuzerski.

      – Nie bądź sarkastyczna – upomniała ją matka. – To zniechęca do ciebie mężczyzn.

      Uwaga matki trafiła w czułą strunę. Ragna zraziła już do siebie kilku odpowiednich zalotników. Nie wiedzieć czemu, bali się jej. Fakt, że była wysoka – miała figurę matki – również jej nie pomagał, lecz tu chodziło o coś więcej.

      – Guillaume nie jest chory, szalony ani zdeprawowany – dodała Genevieve.

      – Brzmi jak marzenie każdej panny.

      – Znowu zaczynasz.

      – Wybacz, matko. Będę miła dla ojca Louisa, obiecuję. – Ragna miała dwadzieścia lat i nie mogła w nieskończoność być panną. Nie chciała skończyć w klasztorze.

      Jej matka zaczynała się niecierpliwić.

      – Marzysz o wielkiej miłości i namiętności, lecz te istnieją tylko w pieśniach – rzekła Genevieve. – W prawdziwym życiu my, kobiety, musimy przystać na to, co dostajemy.

      Ragna wiedziała, że matka ma rację.

      Prawdopodobnie poślubi Guillaume’a – pod warunkiem że nie jest odrażający – lecz chciała to zrobić na własnych warunkach. Pragnęła, by Louis ją zaaprobował, lecz chciała też, by zrozumiał, jaką będzie żoną. Nie zamierzała być wyłącznie ozdobą, czymś w rodzaju gobelinu, którym mógłby pochwalić się mąż, ani panią domu, której rola ograniczałaby się do organizowania uczt i zabawiania wytwornych gości. Pragnęła wspólnie z mężem zarządzać majątkiem. Bywało, że żony pełniły obowiązki mężów. Gdy możny ruszał na wojnę, musiał powierzyć komuś pieczę nad swymi włościami. Czasami zastępował go brat albo dorosły syn, ale znacznie częściej żona.

      Teraz, jedząc okonia złowionego w morzu i pieczonego w cydrze, ojciec Louis próbował wybadać intelekt Ragny.

      – A jakież to rzeczy czytasz, moja panno? – zapytał sceptycznie. Z jego tonu wynikało, że trudno mu uwierzyć, by młoda, urodziwa kobieta była w stanie pojąć literaturę.

      Gdyby bardziej przypadł jej do gustu, łatwiej byłoby jej zrobić na nim wrażenie.

      – Lubię wiersze, które opowiadają historie – odparła.

      – Na przykład…? – Przypuszczał, że nie będzie potrafiła wymienić ani jednego, lecz się pomylił.

      – Opowieść o świętej Eulalii jest bardzo wzruszająca – powiedziała. – Na końcu idzie do nieba pod postacią gołębicy.

      – W rzeczy samej – odparł Louis głosem, który sugerował, że o świętych wie wszystko i Ragna niczym go nie zaskoczy.

      – Jest jeszcze angielski poemat Lament żony. – Po tych słowach odwróciła się do Aldreda. – Znacie go?

      – Tak, choć nie wiem, czy pierwotnie spisano go po angielsku. Poeci podróżują. Rok, dwa bawią na dworze możnych, a gdy ci znudzą się ich twórczością, ruszają dalej. Bywa też, że wyjeżdżają za namową bogatszego patrona. Kiedy tak podróżują

Скачать книгу