Kroków siedem do końca. Piotr Lipiński

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kroków siedem do końca - Piotr Lipiński страница 11

Автор:
Серия:
Издательство:
Kroków siedem do końca - Piotr Lipiński Reportaż

Скачать книгу

pracownicy Delegatury szukali wśród wychodzących ze mszy Polaków chętnych do współpracy. Potrzebowali ludzi, których po przeszkoleniu przerzucono by do Polski – najlepiej takich, którzy niedawno uciekli na Zachód, bo ci szczególnie dobrze znali współczesną rodzimą rzeczywistość, najłatwiej więc byłoby im prowadzić działalność konspiracyjną w kraju. Jeszcze lepsi wydawali się tacy, których WiN w Polsce wyekspediowałby na Zachód po to, aby przeszli szkolenie i wrócili.

      Przysposobieniu poddano też „Artura”. Nauczono go między innymi potajemnej łączności. Przekazano mu instrukcję dotyczącą „serwet”, czyli tajnopisów używanych w korespondencji z WiN w Polsce. „Artur” zapamiętał punkty, które miał potem powtórzyć w kraju:

      Używać do pisania tajnym atramentem papieru dobrej jakości, nieprzezroczystego i nieprzepuszczającego tuszu.

      Rozłożyć papier na gładkiej, twardej powierzchni, takiej jak szyba, lustro, marmur.

      Tekst tajny zanotować tylko na jednej stronie. Przed zrobieniem notatki najlepiej zaznaczyć na marginesie szerokość linijek; potem należy te znaki delikatnie usunąć.

      Starać się, aby pismo zwykłe nie pokryło skrytego. Najlepiej tekst tajny sporządzić prostopadle do jawnego.

      Pamiętać, aby nie odcisnąć na papierze wgłębień po tajnopisie. Można go sporządzić bardzo cienkim pędzelkiem. Ale lepiej delikatnie wiecznym piórem.

      Tajnopis sporządzać drukowanymi literami.

      Po spisaniu tajnej wersji trzymać papier przez dwie minuty nad parą wodną.

      Potem położyć go na czystej bibule, nakryć drugą i wyprasować żelazkiem, aż znikną jakiekolwiek ślady tajnopisu.

      Na tak przygotowanej kartce zanotować dowolny tekst jawnym pismem.

      W korespondencji wypróbowano też inną, prymitywną metodę sporządzania tajnopisu. Pióro maczano w wodzie z rozpuszczonymi tabletkami od bólu głowy. Wpisywać należało pomiędzy wierszami jawnego tekstu. Po przetarciu nadmanganianem potasu ukazywały się ukryte zdania. Taką metodę zademonstrował Tomaszowi Gołąbowi „Wacławowi”, innemu kurierowi z Polski do Delegatury, Stefan Sieńko.

      Po szkoleniu „Arturowi” przekazano szczegółowy spis spraw, które powinien rozpoznać WiN w kraju. Te zadania wywiadowcze miały pomóc w chwili wybuchu wojny.

      Pytania ciągnęły się długimi rzędami:

      Warszawa, rejon Sielce wzdłuż ulicy Podchorążych:

      Jaka jest numeracja polskich i sowieckich jednostek wojska?

      Odkąd te jednostki tam stacjonują?

      Jaki jest kolor mundurów tych wojsk, jakie odznaki mają na czapkach i ramionach?

      Jaki ekwipunek nosi wojsko w tym rejonie?

      Jaki typ pojazdów wojskowych zaobserwowano?

      W jakim stanie są te pojazdy?

      Czy są czołgi w tym rejonie?

      Jak nazywają się dowódcy jednostek?

      Ministerstwo Obrony Narodowej:

      Jaki jest rozmiar budynku?

      Czy pomieszczenia były powiększane w ciągu ubiegłego roku?

      Czy Sowieci uczęszczają do tego ministerstwa? Ilu? W jakim stopniu? Czy są oni regularnymi gośćmi? Ilu z nich jest tam na stałe zakwaterowanych?

      Nowa Huta:

      Kiedy stalownia będzie gotowa do produkcji?

      Jaka będzie jej wydajność?

      Jakie gatunki stali będzie produkować?

      Ile ma być szeregów pieców koksowych?

      Jakimi środkami wyprodukowany koks będzie transportowany z pieców?

      Ile ma być wysokich pieców?

      Jaka jest odległość od pieców koksowych do pieców wysokich?

      Narodowy Instytut Higieny:

      Czy budynki i urządzenia używane przez ten instytut są stare?

      Czy są dostosowane do przeprowadzenia doświadczeń z bronią bakteriologiczną?

      W jaki sposób Rosja kontroluje ten instytut?

      Czy instytut jest odpowiedzialny za prowadzenie statystki chorób?

      WiN w kraju potrzebował olbrzymiej armii konspiratorów, aby odpowiedzieć na wszystkie te pytania. Postawienie ich świadczyło o wierze, jaką na Zachodzie pokładano w możliwościach polskiego podziemia.

      Na początku 1952 roku „Artur” wrócił do Polski.

      Przełożeni byli zadowoleni z jego misji. Przywiózł do Polski plan „Wulkan”. Dokument potwierdzał, że Amerykanie gotowi są na starcie ze Związkiem Radzieckim i liczą na pomoc WiN.

      „Arturowi” tymczasem zlecono inne zadanie, a V Komenda sformułowała swoje uwagi związane z planem, który powinien przyczynić się do upadku komunizmu.

      3

      – Za komunizmu odtajnili akta, a za demokracji znowu utajnili? – dopytywałem się ze zdziwieniem w Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu – Instytucie Pamięci Narodowej, gdy dowiedziałem się, że wiele materiałów związanych z V Komendą odtajnił u schyłku PRL, w latach osiemdziesiątych, generał Władysław Pożoga, komunistyczny szef wywiadu i kontrwywiadu. Tych, które potem Urząd Ochrony Państwa pozwolił używać na potrzeby śledztwa, ale zakazał udostępniać komukolwiek poza organami ścigania. Sytuacja stała się absurdalna: po upadku PRL na nowo utajniono to, co ujawniono przed 1989 rokiem.

      Władysław Pożoga osobiście łamał pieczęcie tajności na tych dokumentach – z miłości własnej. Posłużyły Henrykowi Piecuchowi do napisania Siedmiu rozmów z generałem dywizji Władysławem Pożogą, I zastępcą ministra spraw wewnętrznych, szefem wywiadu i kontrwywiadu, propagandowej laurki, która ukazała się w latach osiemdziesiątych, u schyłku PRL, pełnej jednak zaskakujących i prawdziwych informacji. Bohaterami jej byli oczywiście dzielni ubecy, a antybohaterami „bandyci” z WiN czy Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ). Generał Pożoga nalegał, aby WiN-owców i NSZ-owców nazywać „żołnierzami”. Piecuch przekonywał go, że dla oddania klimatu epoki należy mówić o „bandytach”.

      Naczelnik Mieczysław Sosiński obiecał sprawdzić, czy nie dałoby się jednak pokazać mi dokumentów. Miał zbadać rzecz w katowickim oddziale Komisji, który prowadził śledztwo związane z V Komendą.

      Napisałem do szefa Urzędu Ochrony Państwa, by udostępnił mi dwa dokumenty, w których ubecy opisali ludzi odpowiedzialnych za ujawnienie V Komendy. Powiedział mi o tych dokumentach właśnie Henryk Piecuch.

      Stefana Sieńkę „Wiktora” i J. J. Kowalskiego „Kosa” powinni byli znać najważniejsi ludzie z UB. Skoro Sieńko i Kowalski ujawnili V Komendę, to musieli zostać przynajmniej

Скачать книгу