Pokusa ZŁA. M. Robinson
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Pokusa ZŁA - M. Robinson страница 22
Otrzymałam od Madam nowiutkie porsche, biżuterię i przybory do makijażu. Twierdziła jednak, że moja uroda jest niczym z magazynu „Vogue”, więc nie muszę się mocno malować. Nazywała mnie swoim klejnotem.
Spędzałam z nią mnóstwo czasu i pewnego razu mi powiedziała, że będę jedną z jej ulubienic. Czasem była dla mnie niczym matka, a czasami, jak teraz, budziła we mnie strach. Zawołała mnie do swojego biura, zaznaczając, że musimy porozmawiać. Nie miałam pojęcia, o co może jej chodzić.
Aż do teraz.
– Ja…
– To nie było pytanie – przerwała mi, unosząc palec.
Siedziałam na tym samym krześle, co podczas naszego pierwszego oficjalnego spotkania, teraz jednak okoliczności były zupełnie inne.
– Jestem zwolniona? – spytałam, pochylając głowę i opierając dłonie na kolanach. Nie chciałam jej zawieść. Czułam się jak besztane dziecko.
Zaśmiała się, a ja podniosłam głowę.
– Naprawdę? Za kłamstwo? Nie, Brooke, skarbie. Nie zwolnię cię za to… Właściwie to jest umiejętność, której wymagam od moich dziewcząt. Bo widzisz… – wyszeptała, przechylając się ku mnie przez biurko – ja też jestem kłamcą. Jednak różnica jest taka, że gdy ty kłamiesz, ja, w przeciwieństwie do innych, zawsze poznam prawdę. Więc pomyśl dwa albo i trzy razy, zanim znów spróbujesz mnie okłamać. Rozumiesz?
Przytaknęłam, nie wiedząc, co odpowiedzieć.
– Dobrze. A wracając do twojego ojca. Jest naszym klientem już od dawna. Poznałam nawet twoją matkę…
Moją matkę?
– Nie bądź taka zdziwiona. Tatusiowi pozwalano się bawić… Brooke, skarbie, jeśli więc jesteś tutaj z zemsty za swoją matkę, nie potrzebuje tego. Wie o wszystkim, co on robi, jest w pełni świadoma jego stylu życia. Spytałam ją nawet, czy chciałaby brać w tym udział.
– Moja matka nigdy…
– Twoja matka nigdy co? – wtrąciła się, zakładając ręce na piersi i odchylając się na krześle. – Najważniejsza reguła, moja droga: nigdy nie mów nigdy. To twój pierwszy błąd. Następnym jest niedocenianie potęgi cipki, zwłaszcza tej z Very Important Pussy. – Uniosła brwi. – A teraz… zapytam cię ponownie. Czy jesteś tutaj, dlatego że chcesz, czy z powodu zemsty? Bo nie ma tu miejsca na ludzkie dramaty. Jesteśmy dobrze znaną i szanowaną firmą, a nie jakimś stowarzyszeniem kobiet z problemami. Zazwyczaj wiem, czego chcą moje VIP-y, bo to ja je wybieram, ale z tobą sprawa wygląda trochę inaczej. VIP-em nie można zostać, nim się trzeba urodzić. Zawsze to ja znajduję VIP-y, ale skoro w twoim przypadku scenariusz jest odwrotny, musiałam wziąć sprawy w swoje ręce. Myślałaś, że nie dowiem się, kim jesteś? Myślisz, kurwa, że jestem aż tak głupia? Od tego zacznijmy, co?
– Mój ojciec ma inną rodzinę – wyrzuciłam z siebie. Nigdy nikomu o tym nie powiedziałam. Jedyną osobą, która wiedziała, był Landon. – Mam inne rodzeństwo, którego nawet nigdy nie spotkałam. Moi rodzice nie wiedzą, że ja wiem.
Pochyliła się nad biurkiem ze złowrogim uśmiechem.
– Rozumiem. A co sprawia, że tak właśnie myślisz?
– Nigdy nic nie mówili. Odkąd się dowiedziałam, nic się nie zmieniło.
– Oj… Oj… Oj… Tyle jeszcze musisz się nauczyć. To, że się o czymś nie mówi, nie oznacza niewiedzy. Wydaje mi się, a właściwie to jestem pewna, że są, kurwa, tego świadomi. Łatwiej jest jednak zamieść problemy pod dywan. Twój ojciec zawsze robił tak z uczuciami twojej matki.
Drgnęłam.
Potrząsnęła głową, uśmiechając się.
– Musisz mieć grubszą skórę, skarbie. Jeśli ludzie dostrzegą twoje słabości, wykorzystają je. Nie dlatego, że chcą, lecz dlatego, że dałaś im wgląd we własną duszę, w swoje człowieczeństwo… twój umysł. Nigdy nie okazuj prawdziwych uczuć. Należą tylko do ciebie i nikt ci ich nie zabierze… Dopóki nie pozwolisz.
Pełna niepokoju, oblizałam wyczekująco wargi.
Wstała i podeszła do mnie.
– Bardzo przypominasz mi mnie samą, gdy byłam w twoim wieku. Też nie znałam wszystkich reguł gry, lecz potrafiłam rozpoznać, którymi należy się kierować, a które… – uśmiechnęła się – lepiej zamieść pod dywan.
– Rozumiem.
– Jeszcze nie… Ale zrozumiesz. Upewnij się, że jesteś tu z właściwych pobudek, Brooke. Ponieważ nawet jeśli ty jeszcze ich nie znasz… – przerwała, chcąc, by jej słowa zawisły w powietrzu – to ja tak.
– Nie chciałam cię okłamać. Nie pomyślałam, że…
– Że cię przejrzę? Pozwól, że zapytam raz jeszcze… Czy ty mnie, kurwa, uważasz za idiotkę?
– Oczywiście, że nie.
– Zamierzałaś mi powiedzieć? Gdybym sama nie spytała, powiedziałabyś cokolwiek?
– Nie wiem…
Przewróciła oczami.
– Jesteś obrzydliwym pieprzonym kłamcą. Teraz jestem pewna, że twoi rodzice znają prawdę, którą tak bardzo chcesz przed nimi ukryć. Jeśli tatuś będzie chciał się zabawić którejś nocy, a ja przyślę mu ciebie? Jak myślisz, skarbie, co wtedy?
– Nie pomyślałam o tym.
– Oczywiście. – Oparła się o biurko, zakładając nogę na nogę i rozpinając guziki marynarki. Westchnęła. – Nie chcę zaczynać od niewłaściwej strony. Wiem, że masz cholerny potencjał, aby stać się wszystkim, czym zapragniesz. Jednak niech ci nawet przez myśl nie przejdzie, że w ten sposób uciekniesz od problemów z tatusiem. One mnie nie obchodzą. Nauczysz się, jak pieprzą tacy faceci. Pieprzą kutasem, ustami, palcami, mogą nawet pięściami i nogami, jeśli im pozwolisz. W zamian odwdzięczą się biżuterią, pieniędzmi i wycieczkami dookoła świata. Może nawet kupią ci wyspę… Bo mogą. Zapragną udowodnić, że jesteś cenna, a jesteś, Brooke. Jeśli jednak myślisz, że znajdziesz tu miłość i będziesz żyć długo i szczęśliwie, nie jest to miejsce dla ciebie, a tam są drzwi. – Wskazała głową. – Moje VIP-y sprzedają cipki, by zdobywać świat. Rozumiesz mnie?
Skinęłam głową.
– Więc dobrze.
– Przykro mi, że cię okłamałam.
Ze znaczącym uśmieszkiem przechyliła głowę na bok.
– Nie okłamałaś, Brooke, skarbie. Nie traktuję tego, co zrobiłaś, jak kłamstwo, lecz sztukę przetrwania. Zgaduję, że mamusia i tatuś nie mają pojęcia, co zamierzasz, hmm? Są pewni, że wciąż jesteś w szkole?
– Tak.