Krawędź wieczności. Ken Follett
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Krawędź wieczności - Ken Follett страница 30
– Może do Berlina albo Warszawy – podpowiedział generał.
Opotkin skinął głową. Przeniesienie do innego kraju komunistycznego już bardziej przypominało karę.
– Rad jestem, że udało się nam rozwiązać ten problem – podsumował Peszkow.
– W sobotę wieczorem wydaję przyjęcie – rzucił Opotkin do Dimki. – Może byś przyszedł?
Dimka domyślił się, że to oznacza dobicie targu. Skinął głową.
– Tania mi o tym wspomniała – oświadczył z udawaną radością. – Przyjdziemy oboje.
Opotkin się rozpromienił.
– Tak się składa, że wiem o jednym wakacie w kraju komunistycznym – dodał Danił. – Musimy tam kogoś pilnie wysłać. Tania mogłaby wyjechać nawet jutro.
– Gdzie to jest? – zaciekawił się Dimka.
– Na Kubie.
– To jest do przyjęcia – odrzekł Opotkin, wyraźnie teraz uradowany.
Lepsze to niż Kazachstan, pomyślał Dimka.
W holu pojawił się Mec, obok niego szła Tania. Dimce aż skoczyło serce z radości: jego siostra była blada i wylękniona, ale nie miała żadnych obrażeń. Mec odezwał się tonem, w którym dał się słyszeć szacunek, a jednocześnie wyzwanie; tak szczeka przestraszony pies.
– Pozwolę sobie zasugerować, by młoda towarzyszka Tania na przyszłość trzymała się z daleka od odczytów poetyckich.
Wujek Wołodia wyglądał, jakby miał ochotę udusić durnia, ale powiedział z uśmiechem:
– To bez wątpienia roztropna rada.
Gdy wyszli z budynku, na dworze było już ciemno.
– Mam motor, odwiozę cię do domu – zaproponował Dimka.
– Tak, proszę – odparła Tania. Było widać, że zależy jej na rozmowie z bratem.
Wujek Wołodia nie umiał czytać w jej myślach tak dobrze jak Dimka.
– Pozwól odwieźć się samochodem. Jesteś zbyt roztrzęsiona na przejażdżkę motorem.
– Dziękuję, wujku, ale pojadę z Dimką.
Nieco zaskoczony generał wzruszył ramionami i wsiadł do czekającej limuzyny ZIŁ. Danił i Piotr pożegnali się i odeszli.
Kiedy tylko zniknęli, Tania odwróciła się do brata. Z jej oczu wyzierał strach.
– Wspomnieli coś o Wasiliju Jenkowie?
– Tak, że z nim byłaś. To prawda?
– Tak.
– Cholera. Ale on chyba nie jest twoim chłopakiem?
– Nie. Wiesz, co się z nim stało?
– Miał w kieszeni pięć egzemplarzy „Niezgody”, więc nieprędko wyjdzie z Łubianki, nawet jeśli ma wysoko postawionych przyjaciół.
– Szlag! Myślisz, że będą go przesłuchiwali?
– Jestem tego pewny. Będą chcieli wiedzieć, czy tylko rozprowadza biuletyn, czy go wydaje. To drugie przestępstwo byłoby o wiele poważniejsze.
– Przeszukają mieszkanie?
– Oczywiście, w przeciwnym wypadku popełniliby zaniedbanie. Czemu pytasz? Co tam znajdą?
Tania rozejrzała się, w pobliżu nikogo jednak nie było. Mimo to ściszyła głos.
– Maszynę, na której pisana jest „Niezgoda”.
– Wobec tego cieszę się, że Wasilij nie jest twoim chłopakiem, bo następnych dwadzieścia pięć lat spędzi na Syberii.
– Nie mów tak!
Dimka zmarszczył czoło.
– Hm, widzę, że nie jesteś w nim zakochana, ale… nie jest ci całkowicie obojętny.
– To dzielny człowiek i wspaniały poeta, nie romansujemy jednak ze sobą. Nigdy go nawet nie pocałowałam. Jest jednym z tych, którzy muszą mieć wiele kobiet.
– Wypisz wymaluj mój przyjaciel Walentin. – Walentin Lebiediew, z którym w czasie studiów Dimka mieszkał w jednym pokoju, był prawdziwym donżuanem.
– Właśnie tak.
– A więc… To dla ciebie bardzo ważne, że agenci KGB znajdą maszynę w mieszkaniu Wasilija?
– Bardzo. Razem wydawaliśmy „Niezgodę”, to ja napisałam dzisiejszy numer.
– Niech to szlag, tego się bałem. – Teraz Dimka już znał sekret, który siostra ukrywała przed nim od roku.
– Musimy natychmiast pójść do jego mieszkania, zabrać stamtąd maszynę i pozbyć się jej – oznajmiła.
Dimka cofnął się o krok.
– Nie ma mowy, zapomnij o tym.
– Musimy!
– Nie. Dla ciebie zrobię wszystko i mógłbym wiele zaryzykować dla faceta, którego kochasz, ale dla tego Jenkowa nie będę nadstawiał głowy. Kurwa mać, możemy wylądować na Syberii.
– W takim razie sama to zrobię.
Dimka ściągnął brwi, jakby oceniał zagrożenie związane z taką akcją.
– Kto jeszcze wie o tobie i Wasiliju?
– Nikt, zachowywaliśmy ostrożność. Kiedy do niego szłam, sprawdzałam, czy ktoś mnie nie śledzi. Nigdy się nie spotykaliśmy w miejscach publicznych.
– A więc śledztwo nie doprowadzi KGB do ciebie.
Zawahała się i Dimka zrozumiał, w jak głębokie bagno oboje się wpakowali.
– No co?
– To zależy od tego, jak bardzo będą dociekliwi.
– Dlaczego?
– Dzisiaj rano, kiedy poszłam do Wasilija, była u niego pewna dziewczyna, Warwara.
– O kurwa.
– Akurat wychodziła, nie zna mojego nazwiska.
– Jeśli kagiebiści pokażą jej zdjęcia osób aresztowanych