Pozory mylą. Diana Palmer

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pozory mylą - Diana Palmer страница 9

Pozory mylą - Diana Palmer

Скачать книгу

Ty i ci twoi komandosi! – Sassy wykrzywiła się komicznie. – Nie mogę sobie wyobrazić, jak to jest, kiedy moja najlepsza przyjaciółka ugania się po dżungli ubrana w łaciatkę i strzela z karabinu!

      – Nie łaciatka, tylko strój maskujący, i nie karabin, tylko pistolet samopowtarzalny kaliber czterdzieści pięć – mentorskim tonem uściśliła Mina, po czym dodała z uśmiechem: – Całe wieki upłynęły, nim nauczyłam się strzelać. Pakowałam pociski wszędzie, tylko nie w tarczę, ale chłopaki się uparli, mówili, że to konieczne. Boże, ile ja godzin spędziłam na strzelnicy, nim usłyszałam, że snajper ze mnie żaden, ale jakoś ujdę w tłoku.

      – Masz szczęście, że nikt cię nie postrzelił podczas tych misji.

      – Byłam ranna! – zawołała z dumą, ale widząc reakcję Sassy, natychmiast dodała: – Och, drobiazg, szybko się z tego wylizałam.

      Sassy przewróciła oczami.

      – Pamiętaj, że za życia łatwiej zyskasz popularność, niż gdy będziesz rozdawać autografy w grobie.

      – Dzięki, przekażę chłopakom tę światłą uwagę… – Nagle spoważniała. – Naprawdę bardzo mi zależy, żeby Zjawa znalazła się na szczycie listy. Zadedykowałam tę powieść naszemu oddziałowi, to znaczy podałam tylko imiona, bo chłopaki działają w ukryciu. Nie mogę też wyjawiać różnych szczegółów, sceny akcji są paradokumentalne, a nie dokumentalne.

      – Z twoich opowieści wynika, że goście są w porządku.

      – Są świetni!

      – No dobrze, gotowe – powiedziała Sassy, odsuwając szczotkę. – Tylko nie dotykaj włosów! Ma być tak, jak jest.

      – Ale to taka odważna fryzura. Sama nie wiem…

      – Masz przepiękne włosy, więc można trochę poszaleć, a w takim uczesaniu nie ma nic wulgarnego. Sukienka też jest skromna, więc wszystko gra. Jesteś Kopciuszkiem, a przed tobą twój wielki bal!

      Mina uśmiechnęła się blado.

      – Z moim szczęściem na tym wielkim balu wywalę się jak długa i będzie po biednym Kopciuszku.

      Sassy nie znalazła na to odpowiedzi.

      Willa, w której odbywała się gala, była rzęsiście oświetlona. Znajdowała się w ekskluzywnej dzielnicy Catelow, mieli tam swoje rezydencje najzamożniejsi mieszkańcy. Był to pokaźnych rozmiarów dwukondygnacyjny budynek postawiony na blisko hektarowej posesji. Nad sosnami wydmowymi wznosiły się odległe góry. Właśnie w takich posiadłościach Mina często umieszczała akcję swoich powieści.

      Zajechała małym volkswagenem, oddała parkingowemu kluczyki i skrzywiła się, gdy tuż za jej autkiem zatrzymał się wystrzałowy jaguar XJL. Cóż, nie była zamożna, ale nie robiła z tego tragedii. Owszem, jej mały samochodzik nie pasował do tego przepychu, ale to samo można by powiedzieć również o niej.

      Było oczywiste, że w czarnej sukience, którą kupiła na przecenie, nie wzbudzi tu sensacji. Ludzie, których spodziewała się spotkać, z pewnością nosili luksusową odzież szytą na zamówienie. Kobiety, z którymi minęła się, wchodząc do rezydencji, nie ubierały się w sieciówkach.

      Jeszcze nigdy nie widziała tak pięknych kreacji i było oczywiste, że na ich tle wypadnie jako kobieta niezamożna i zaniedbana. Ale już po chwili zauważyła kilka kobiet ubranych tak samo jak ona. Cóż za wspaniałomyślny gest ze strony elit, że zaprosiły przedstawicieli ubogiej klasy pracującej, pomyślała zgryźliwie. Posuwała się powoli wzdłuż rzędu witających ją osób, uśmiechając się uprzejmie do wszystkich jak leci, bo nikogo tu nie znała.

      Po chwili zbliżyła się do niej elegancko ubrana kobieta.

      – Pani to zapewne Willow Shane – powiedziała, używając jej pseudonimu literackiego. – Nazywam się Pam Simpson, to ja urządzam to przyjęcie. Przeczytałam już trzy razy Zjawę, którą dała pani Bartowi, a on był tak uprzejmy, że mi ją pożyczył. Ta książka zawędruje na sam szczyt listy bestsellerów New York Timesa, jestem tego pewna! Kupiłam też sporo egzemplarzy i obdarowuję nimi moich znajomych.

      – Bardzo pani dziękuję. – Mina oblała się rumieńcem. – Cieszę się, że książka przypadła pani do gustu.

      – Naprawdę bierze pani udział w misjach komandosów, żeby poznać realia ich pracy?

      – Owszem – przyznała Mina. – To dla mnie wielka przygoda.

      – Uwielbiam pani styl, kompozycję opowieści i dbałość o szczegóły. Realizm aż bije po oczach, czytelnik ma wrażenie, że sam uczestniczy w tych zdarzeniach. – Przerwała na moment. – Jestem dumna, że zgodziła się pani tu przyjść. Z pewnością nie brakuje pani zaproszeń na bankiety, a mimo to słynna Willow Shane zaszczyciła nas swoją obecnością.

      Mina z trudem powstrzymała śmiech, bo sytuacja była dla niej dość absurdalna. Jeszcze nie przywykła do pseudonimu literackiego i miała wrażenie, jakby składała się z dwóch osób. Pisarka Willow Shane widniała na okładkach jej książek i pojawiała się w mediach, natomiast w codziennym życiu była ubogą ranczerką Miną Michaels, i nawet w Catelow niewiele osób wiedziało, że to jedna i ta sama osoba.

      – Bardzo dziękuję za zorganizowanie przyjęcia.

      – Cała przyjemność po mojej stronie. Chciałam pochwalić się znajomością z panią – z uroczym uśmieszkiem wyznała Pam. – Pani książki skrzą się humorem i są pełne przygód. Uwielbiam je. Ma pani niesamowity talent! A pani ostatnia książka jest po prostu najlepsza. To tylko kwestia czasu, zanim znajdzie się na szczytach krajowych list bestsellerów.

      – Nie wiem, czy poradzę sobie z taką ilością pochlebstw – odparła Mina. – Ego za bardzo mi spuchnie, a wtedy ujawnią się mroczne cechy mego charakteru i dopiero będzie się działo!

      – I niech się dzieje! – roześmiała się zachwycona Pam. – Proszę za mną, przedstawię panią paru osobom. Jest tu wiele miłośniczek pani twórczości, zna ją również mąż jednej z zaproszonych pań. Jesienią często udaje się na polowania. Zabiera ze sobą pani powieści, żeby umilać sobie długie godziny oczekiwania, aż zjawi się jeleń albo łoś.

      – Schlebia mi pani – przyznała Mina.

      Zniżając głos, Pam dodała:

      – Nie powinnam tego wyjawiać, ale co najmniej jednemu z tutejszych dżentelmenów pani najnowsza powieść posłużyła jako narzędzie szantażu. Otóż kupił Zjawę w księgarni i zaniósł do domu, mając w pamięci, co mówiła jego małżonka. Otóż zarzekała się, że gotowa jest zrobić wszystko, żeby ją dostać. – Pam roześmiała się. – I jak wieść gminna niesie, dotrzymała słowa!

      – Ojej! – Mina też się roześmiała.

      – Oto moja przyjaciółka Mary – powiedziała Pam, wskazując brunetkę, która samotnie stała koło stołu z drinkami. – Marzy o tym, by panią poznać…

      W krótkim czasie Mina poznała tak wiele osób, że zakręciło

Скачать книгу