CHŁOPIEC Z LASU. Harlan Coben

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу CHŁOPIEC Z LASU - Harlan Coben страница 20

Автор:
Серия:
Издательство:
CHŁOPIEC Z LASU - Harlan Coben

Скачать книгу

      – Oczywiście, paniczu Crash.

      – I możesz zrobić więcej tego domowego guacamole?

      – Oczywiście, paniczu Crash.

      Na ekranie rozgrywający Crasha wprowadził piłkę do gry. Luke i Mason pili piwo. Kaitlin i Ryan palili wspólnie skręta, a Darla e-papierosa, sprawdzając najnowsze aromatyczne liquidy od Juula. W pomieszczeniu, gdzie siedzieli, ojciec Crasha miał wcześniej palarnię cygar i dzięki zamontowanemu pochłaniaczowi nie czuć było, co kto pali. Kaitlin podała e-papierosa Sutton. Ta wzięła go, ale nie wsadziła do ust.

      – Człowieku, jak ja uwielbiam guacamole Rosy – mruknął Kyle.

      – Naprawdę?

      Crash i Kyle przybili piątkę, a potem ktoś, chyba Mason, z przymusem się roześmiał. Dołączył do niego Luke, następnie Kaitlin i w końcu rechotali wszyscy oprócz Matthew i Sutton. Matthew nie wiedział, z czego się tak śmieją – z guacamole Rosy? – ale śmiech był totalnie nieautentyczny, jakby wszyscy za bardzo się starali zachować pozory normalności.

      – Logowała się na apce? – zapytał Mason.

      Cisza.

      – Pytałem, czy…

      – Nie ma nowych informacji – przerwał mu Crash. – Mam apkę, która się sama aktualizuje.

      Znów zapadła cisza.

      Matthew wymknął się z pokoju i wszedł do sąsiadującej piwnicy z winem. Zamknął za sobą drzwi, usiadł na beczce z napisem „Maynard Vineyards” – tak, Maynardowie mieli również własne winnice – i zadzwonił do babci.

      – Matthew?

      – Znaleźliście ją?

      – Dlaczego szepczesz? Gdzie jesteś?

      – W domu Crasha. Rozmawiałaś z matką Naomi?

      – Tak.

      Serce zabiło mu mocniej w piersi.

      – I co powiedziała?

      – Nie wie, gdzie jest jej córka.

      Matthew zamknął oczy i jęknął.

      – Czego nam nie mówisz, Matthew?

      – To nie ma znaczenia.

      – To ma znaczenie.

      Nie mógł jej nic powiedzieć. Jeszcze nie.

      – Zapomnij, że cię o to prosiłem, dobrze?

      – Nie, wcale nie zamierzam zapomnieć.

      – Zostało dziesięć sekund – rozległ się męski głos, a potem ktoś mruknął coś, czego Matthew nie zrozumiał.

      – Oddzwonię – powiedziała Hester i rozłączyła się.

      – Hej – usłyszał znajomy głos, kiedy odsuwał komórkę od ucha.

      Obrócił się w stronę wejścia. To była Sutton. W pokoju telewizyjnym panował półmrok i wchodząc do jasnego pomieszczenia, odruchowo zmrużyła oczy.

      – Hej – rzucił.

      Sutton trzymała w ręce butelkę piwa.

      – Chcesz się napić? – zaproponowała.

      Pokręcił głową, bojąc się, że nie wypada mu pić z cudzej butelki, że Sutton nie będzie chciała się od niego zarazić czy coś w tym rodzaju. Co prawda sama z tym wystąpiła.

      Rozejrzała się po piwnicy, jakby widziała ją po raz pierwszy, choć przecież zawsze była w gronie wybrańców. Zawsze.

      – Co tu robisz? – zapytała.

      Matthew wzruszył ramionami.

      – Nie wiem.

      – Jesteś dziś jakiś nieswój.

      Zaskoczyło go, że Sutton zauważyła coś takiego.

      Ponownie wzruszył ramionami. Kurde, czy on w ogóle wiedział, jak zagadać do dziewczyny?

      – U niej wszystko w porządku – oznajmiła nagle Sutton.

      Tak po prostu.

      – Matthew?

      – Wiesz, gdzie jest? – zapytał.

      – Nie, ale… – Teraz to ona wzruszyła ramionami.

      Zaćwierkał jego telefon. Matthew zerknął na wyświetlacz. Esemes od Wilde’a.

       Gdzie jesteś?

      U Crasha Maynarda – odpisał Matthew.

       Jest tam Naomi?

       Nie.

      Sutton podeszła do niego bliżej.

      – Trochę się o ciebie martwią – powiedziała.

      – Kto?

      – Crash, Kyle i inni. – Spojrzała na niego tymi swoimi błękitnymi oczami. – Ja też.

      – Nic mi nie jest.

      Teraz zabrzęczał jej telefon. Odczytała wiadomość i otworzyła szerzej oczy.

      – O Boże…

      – Co?

      Znów zmierzyła go wzrokiem.

      – Naprawdę to zrobiłeś…?

      Z korytarza dobiegł go jakiś hałas.

      Cholera! – napisał.

      Co jest? – zapytał Wilde.

      Dzieje się tu coś złego – odpisał Matthew i w tej samej chwili do piwnicy wpadł Crash, a zaraz za nim Kyle. Obaj mieli w rękach smartfony. Crash doskoczył do Matthew tak szybko, że ten zacisnął pięści, gotów się bronić. Ale Crash nagle się zatrzymał, uniósł dłonie w pokojowym geście i uśmiechnął się od ucha do ucha.

      To był wredny uśmiech. Matthew poczuł, jak żołądek podchodzi mu do gardła.

      – Dobra, dobra – rzucił Crash tonem, który miał go uspokoić, ale od którego zrobiło mu się zimno, jakby pełzł po nim wąż. – Przystopujmy trochę.

      Na pierwszy rzut oka Crash Maynard mógł uchodzić

Скачать книгу