CHŁOPIEC Z LASU. Harlan Coben
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу CHŁOPIEC Z LASU - Harlan Coben страница 15
– Dzięki – mruknął chłopak.
– Czy jest jeszcze ktoś, z kim powinniśmy porozmawiać, Matthew? Może z jakąś jej przyjaciółką?
– Nie miała żadnych przyjaciółek.
– Z nauczycielką, kimś z rodziny…
Matthew pstryknął palcami i zabłysły mu oczy.
– Tak, z panną O’Brien.
– Z Avą O’Brien? – upewnił się Wilde.
– Tak. Jest jakby asystentką nauczyciela w pracowni plastycznej czy kimś w tym rodzaju.
Młodociany kierowca znów zatrąbił. Hester spiorunowała go wzrokiem.
– Muszę lecieć – rzucił Matthew. – Mam nadzieję, że dowiem się czegoś na imprezie.
– Czego spodziewasz się dowiedzieć? – zapytała Hester.
Chłopak już jej nie słuchał. Wskoczył na tylne siedzenie i Hester z Wilde’em patrzyli, jak cała trójka odjeżdża.
– Znasz tę pannę O’Brien? – zwróciła się do Wilde’a.
– Tak.
– Możesz zdradzić skąd?
Nie odpowiedział.
– Tak właśnie myślałam. Porozmawia z tobą?
– Chyba tak.
– To dobrze. I co o tym wszystkim sądzisz? – zapytała Hester, kiedy samochód zniknął za zakrętem.
– Moim zdaniem Matthew nie mówi nam wszystkiego.
– Może matka Naomi do mnie zatelefonuje. Może pozwoli mi porozmawiać z córką.
– Może – mruknął Wilde.
– Ale wątpisz, że tak się stanie.
– Owszem.
Oboje odwrócili się i spojrzeli na zaułek prowadzący do domu Crimsteinów.
– Muszę wracać do miasta, bo niedługo zaczyna się mój program – powiedziała Hester.
– No tak.
– Nie mam teraz czasu pogadać o tym z Lailą.
– Pewnie to i lepiej – odparł Wilde. – Zajmij się programem. Ja pogadam z Lailą, a potem porozmawiam z Avą O’Brien.
Hester podała mu swoją wizytówkę z numerem komórki.
– Bądź ze mną w kontakcie, Wilde.
– Ty ze mną też.
Rozdział 6
– Stało się coś złego? – zapytała Laila, otwierając frontowe drzwi.
– Nie.
– To dlaczego pukasz od frontu?
Wilde zawsze korzystał z tylnych drzwi. Zawsze. Przychodził od strony lasu, który zaczynał się za domem Crimsteinów. Robił tak, odkąd David przemycał go czasem do domu, gdy byli mali.
– No słucham? – Laila miała w sobie pasję i energię, które razem z urodą tworzyły pulsującą żywą całość. Człowiek dawał się w nią wciągnąć, chciał w niej uczestniczyć.
– Nie mogę zostać na kolacji – powiedział Wilde.
– O!
– Przepraszam. Coś mi wyskoczyło.
– Nie musisz się tłumaczyć.
– Jeśli chcesz, wrócę później.
Spojrzała na niego badawczo. Chciał opowiedzieć jej o Matthew i tej historii z Naomi, jednak po rozważeniu wszystkich za i przeciw uznał, że dotrzymanie obietnicy danej chrześniakowi jest ważniejsze od poinformowania jego matki. Przynajmniej w tym momencie. Na razie. Była to ryzykowna decyzja, ale Laila by ją zrozumiała.
Chyba.
– I tak muszę jutro wcześnie wstać – rzuciła.
– Rozumiem.
– I Matthew nie ma dziś wieczorem w domu. Nie wiem, kiedy wróci.
– Nie musisz się tłumaczyć – powtórzył jej słowa Wilde.
– A niech tam, do diabła. – Uśmiechnęła się. – Jeśli będziesz mógł, to wróć.
– To może być późno.
– Nieważne – odparła. – Nie powiedziałeś, dlaczego korzystasz z frontowych drzwi.
– Zobaczyłem na ulicy Matthew. – To nie było kłamstwo.
– Co ci powiedział?
– Że wybiera się na przyjęcie do niejakiego Crasha.
– Crasha Maynarda – wyjaśniła.
– Tego Maynarda?
– Tak, do Maynard Manor. Do syna Dasha.
– Dash ma syna, któremu dał na imię Crash?
– Podobno uwielbiał film Byki z Durham1. Potrafisz uwierzyć?
– Kiedy ktoś nazywa się Wilde… – Wzruszył ramionami.
– No tak.
Zapadł zmrok. Wilde słyszał kołysankę świerszczy, która zawsze dodawała mu otuchy.
– Pójdę już – mruknął.
– Zaczekaj. – Laila sięgnęła do kieszeni dżinsów. – Nie musisz udawać człowieka gór. – Wyciągnęła kluczyk do samochodu i rzuciła mu. – Weź moje auto.
– Dzięki.
– Nie ma za co.
– Może to nie potrwa tak długo.
– Będę tu, Wilde.
Laila zamknęła drzwi.
• • •
Kiedy Wilde przed ośmioma miesiącami poznał Avę O’Brien, mieszkała przy drodze numer 17, na osiedlu niskich szarobeżowych domów wielorodzinnych. Tamtej nocy, gdy potykając się, szli do niej