.
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу - страница 8
Wnuczka o mało co się nie zakrztusiła. Nie ufała seniorce, ale mimo wszystko poszła do swojego pokoju, bo bała się, że przebywanie w jednym pomieszczeniu z Zuzanną może za chwilę skończyć się krwawą jatką. Nerwy miała napięte jak postronki. A to dopiero drugi dzień!
Miranda położyła się na łóżku i przytuliła do siebie Leosia. Kot zamruczał leniwie. Od razu zrobiło się przyjemniej. Kobieta zamknęła oczy i wtuliła nos w sierść swojego ulubieńca. Zaczęła liczyć do dziesięciu, by się uspokoić. Nie wiedziała, czy nie przysnęła na chwilę, bo ocknęła się, gdy w domu rozległ się dźwięk dzwonka. Poderwała się natychmiast, ale babka była szybsza. Akurat otwierała drzwi i już od progu tłumaczyła hydraulikowi, co zrobiła jej nieuważna wnuczka.
– Dzień dobry – powiedziała Miranda, próbując przejąć fachowca, ale nie takie numery z Zuzanną. Seniorka nie miała zamiaru odpuścić, tym bardziej że mężczyzna wyglądał całkiem przyzwoicie. Może miał trochę za duży brzuch, czego babka u facetów nie lubiła, ale ogólnie jego aparycja była przyjemna. Twarz miał gładko ogoloną, a to już duży plus.
Hydraulik wszedł do łazienki i stwierdził, że takie rzeczy często się zdarzają. Przystąpił do pracy, a babcia podsunęła sobie taboret, usiadła i z uwagą przyglądała się mężczyźnie. Żadne prośby Mirandy, by nie przeszkadzała, nie pomagały.
– Ma żonę? – spytała nagle babka.
– Nie ma – zaśmiał się mężczyzna.
– Kawaler?
– Nie, jestem po rozwodzie – odparł. – Mam dwoje dzieci – dodał, wyprzedzając kolejne pytanie.
– Czyli z garbem – skomentowała bez ogródek staruszka.
– Babciu! – upomniała ją wnuczka. – To nie wypada.
– Mnie to nie przeszkadza – uspokoił ją hydraulik.
– A pije? – znów padło pytanie, a mężczyzna zaśmiał się i odpowiedział, że od czasu do czasu mu się zdarza. – Moja wnuczka jeszcze panna…
– Babciu! – Miranda się zdenerwowała. Poczuła, jak krew uderzyła jej na policzki. Teraz z pewnością jej twarz wyglądała jak peonia w pełnym rozkwicie.
Zastanawiała się też, kiedy do jej babki dotrze, że jest rozwódką! Co prawda ze swoim niewydarzonym mężem rozstała się po niecałych dwóch latach po ślubie, ale nie dało się tego wykreślić z życiorysu. Rozstanie poprzedzili okładaniem się na oślep słowami. Na ringu małżeńskich sprzeczek znaleźli się niemalże po podpisaniu aktu potwierdzającego związek „aż śmierć nas nie rozłączy”. Na szczęście kostucha nie zdążyła. Założyli więc najpierw rękawice, by zbyt mocno się nie ranić, ale te szybko zostały zrzucone. Walili w siebie tak mocno, aż kłykcie ociekały krwią. Wreszcie Miranda postanowiła oddać małżeńskie życie walkowerem. Co pewnie trudno było zaakceptować babce, ponieważ to pierwszy rozwód w rodzinie. Hańba na lata. Być może z tego powodu seniorka szybko wykreśliła ze świadomości, by jej wnuczka kiedykolwiek miała męża. Tak było zdecydowanie prościej, choć stara panna zaszczytu również nie przynosiła.
– Co „babciu”? Ja tu dbam o twoje sprawy. I nie patrz tak na mnie – skwitowała, jakby czytając w myślach wnuczki. – Ten twój były mąż się nie liczy. Wzięliście ślub, a potem płacz i zgrzytanie zębami. A ja od razu mówiłam, że on jak Żyd wygląda i zachowuje się jak Arab. Tylko wielbłąda mu brakowało, więc z ciebie sobie chciał go zrobić! Chociaż może jeleń tu by bardziej pasował, bo ci poroże…
– Babciu, ja cię bardzo proszę! – syknęła już całkiem nieźle zdenerwowana. Rasistowskie teksty babci nie pomagały jej w zachowaniu spokoju. A już na pewno nie chciała wspominać swojego byłego męża i jego wyczynów. – Od kiedy jesteś nacjonalistką?
– Nacjo… co?
Hydraulik przyjrzał się Mirandzie. Uśmiechnął się do niej, choć kompletnie nie była w jego guście. Wydała mu się starsza od niego, a on już wiedział, że takie kobiety zawsze chcą stałych związków. Na to zdecydowanie nie był gotowy, ledwo uwolnił się od gderającej żony.
Miranda złapała babcię za ramię i poprosiła, by wstała i poszła z nią do kuchni. Seniorka w pierwszej chwili absolutnie nie miała zamiaru opuszczać swojego miejsca dowodzenia, jednak gdy wnuczka powiedziała, że pójdą panu zrobić kawę, ustąpiła.
– Babciu – szepnęła młoda kobieta. – Ja cię bardzo proszę, bardzo! Nie rób mi obciachu, dobrze? To nie jest duża dzielnica, mnie tu ludzie znają, zaczną potem gadać… I te twoje antysemickie i rasistowskie teksty… Jak tak w ogóle można?
– Jakiego obciachu? Wstyd to mieć czterdziestkę na karku i żadnego amatora w przedsionku!
Miranda zacisnęła pięści. I na odlew przywaliła babce. Ta padła jak długa i momentalnie zalała się krwią. Nie ruszała się, ale dla pewności wnuczka podeszła i szturchnęła ciało stopą. Miała jeszcze ochotę poprawić kopniakiem. Wtedy jednak się ocknęła. Wciąż naprzeciwko niej stała babka i rozwodziła się na temat braku adoratorów.
Zamorduje kiedyś swoją własną babkę! Dlaczego musiała się do wszystkiego wtrącać? Dlaczego nagle zaczęło ją interesować jej życie?! Nie odzywała się przez wiele lat i komu to przeszkadzało?! Komu?!
– Halo! – usłyszała nagle głos hydraulika. – Proszę panią!
– Proszę pani. – Wściekła Miranda poprawiła go szeptem i od razu poszła do łazienki. Mężczyzna ciągle klęczał przed jej muszlą, ale tym razem miał tryumf wymalowany na twarzy. W dłoni trzymał fioletowy koszyczek z kostką zapachową w środku oblepiony resztkami papieru toaletowego!
– Jestem panu bardzo wdzięczna! I przepraszam za seniorkę. Wie pan – szepnęła. – Demencja…
– Pięćdziesiąt złotych się należy – powiedział i jeszcze raz zmierzył kobietę wzrokiem. Nie, zdecydowanie nie miałby ochoty na randkę. Samotna w tym wieku? Musiało być z nią coś nie tak, jeżeli babka ją swata, a mąż zwiał w siną dal krótko po nocy poślubnej.
Miranda wyłuszczyła z portfela odpowiedni banknot i kiedy zamknęła drzwi za hydraulikiem, poszła do kuchni, gdzie przy stole siedziała zadowolona babka. Zaczęła więc jej tłumaczyć, że nie życzy sobie wtrącania się w swoje życie. Była spokojna, starała się nie stracić cierpliwości. Jednak ku jej zdziwieniu babka momentalnie wpadła w histerię. Zaczęła szlochać.
– Ja zawsze winna jestem. Wiem, że mnie nienawidzisz, wiem – powtarzała, pociągając nosem i zalewając się łzami. – Całe życie jestem nieszczęśliwa i jeszcze ty na mnie krzyczysz. Może ja pod most pójdę i tam umrę w samotności, bo moja rodzona wnuczka wrzeszczy na mnie przy obcych ludziach… Twoja matka też była taka nerwowa i jak to się skończyło? Będziesz chora jak ona, ja ci to mówię!
Miranda stała osłupiała i wpatrywała się w seniorkę. Nagle dopadło ją poczucie winy, jednak wciąż pomieszane