Uważność dla wszystkich. Jon Kabat-Zinn

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Uważność dla wszystkich - Jon Kabat-Zinn страница 11

Автор:
Серия:
Издательство:
Uważność dla wszystkich - Jon Kabat-Zinn

Скачать книгу

więcej, na tym czy innym poziomie niekończący się strumień wiadomości, w którym jesteśmy zanurzeni, zawierający także informacje wykradzione z różnych źródeł w celu szerzenia dezinformacji, zachwiania i zburzenia porządku społecznego, pobudza nasze myślenie, i to mnóstwo myślenia. Musimy to zjawisko znacznie uważniej obserwować, nie zapominając o jego ukrytym wpływie na nasze emocje, poglądy i z góry powzięte założenia. Dzięki kultywowaniu uważności możemy zrozumieć, że nasze myślenie nawet w swoim najlepszym wydaniu to tylko jeden z wielu rodzajów inteligencji – inne to inteligencja somatyczna, emocjonalna, poznawcza, intuicyjna, interpersonalna, społeczna. Uważność pozwala nam zrozumieć, że najlepszy użytek z myślenia robimy wtedy, gdy zanurzamy je w świadomości i rozpoznajemy jako myślenie – zamiast uznawać jego treści za twarde fakty. W czasie słuchania wiadomości świadomość pomoże nam wychwycić rodzące się właśnie opinie, czasem bardzo zdecydowane i połączone z silnymi emocjami. Możemy wówczas zorientować się, co się dzieje w tej samej chwili albo zaraz potem. To sposób intencjonalnego zachowania klarowności i spokoju umysłu w obliczu nieprzerwanej nawałnicy kolejnych doniesień, zwłaszcza w chwilach, gdy dotyka nas kryzys sumienia, gdy jesteśmy wstrząśnięci moralnym sensem takich wydarzeń, jak strzelaniny w szkołach, świadczące o tym, że z naszym społeczeństwem stało się coś bardzo złego.

      Z czasem strumień informacji może rozbudzić w nas poczucie głębokiego niepokoju i niepewności, a także złość i frustrację. W ciele zaczyna pojawiać się napięcie, którego nie tak łatwo się pozbyć. Co więcej, jak pewnie zauważyliśmy, wzburzone odmęty, w których jesteśmy zanurzeni, mogą w nas rozbudzać nieuleczalną apatię albo cynizm, poczucie przytłoczenia, niemocy i przygnębienie.

      Dzisiejsze nagłówki gazet jutro będą nieaktualne. A jednak kiedy postanawiamy sprawdzić, co się dzieje, jesteśmy uczestnikami zdarzeń zmieniających się w historię. Tyle tylko, że nie o historię tu chodzi. Chodzi o bycie żywą istotą. Tymczasem mechanizm, o którym mowa, działa w naszych czasach w coraz szybszym tempie, do tego stopnia, że wszystko to staje się niestrawne i niezrozumiałe.

      Choć zjawiska, o których się dowiadujemy, mogą wydawać się odległe, bezosobowe i znacznie większe niż skala zwykłego człowieka, mamy swój niewielki udział w kształtowaniu wiadomości poprzez sposób ich „konsumowania”, przez to, jak je traktujemy oraz jak się zachowujemy, zwłaszcza gdy postanawiamy w choćby najdrobniejszy sposób zareagować w nawiązaniu do najbardziej fundamentalnych ludzkich wartości. W Tomie 2, pt. Obudź się, w rozdziale omawiającym medytację miłującej mądrości była mowa o tym, że gdy zmienia się stan jednego umysłu, następuje drobna zmiana w całej strukturze wszechświata. Drobna? Tak. Nieistotna? Na pewno nie. Pozorna „nikłość” zmiany niekoniecznie jest rzeczywiście nikła czy nieznacząca. Może być kluczowa. Konsekwencje mogą okazać się zaskakująco poważne. W naszych czasach jedna osoba ze smartfonem może sfilmować wydarzenie, którego echa obiegną później cały świat w mediach społecznościowych. Bycie świadkiem to nowy sposób zajmowania stanowiska. Taki udział w wydarzeniach staje się aktem politycznym. Może być punktem zwrotnym o dużym zasięgu w całym szeregu zdarzeń. To znane zjawisko w teorii chaosu i naukach zajmujących się złożonymi systemami. W każdym złożonym, dynamicznym, nielinearnym systemie, takim jak warunki pogodowe, działalność ludzi czy nawet sam proces myślenia, nawet najmniejsze poruszenie czy zaburzenie może doprowadzić do zmian o ogromnej skali, następujących niekiedy w zaskakująco dużej odległości od zdarzenia początkowego. W odniesieniu do pogody, a obecnie także w szerszym znaczeniu, zjawisko to nazywane bywa „efektem motyla”, ponieważ jeden ruch skrzydła motyla w Chinach może podobno wywołać burzę kilka dni później w Nowej Anglii albo innych odległych miejscach. Podobnie jak mieliśmy okazję prześledzić w poprzednich tomach tego cyklu, niewielkie, lecz zasadnicze zmiany w naszym ciele lub umyśle mogą z czasem doprowadzić do głębokiego uzdrowienia. W społeczeństwie coś takiego również może się zdarzyć. Stawką jest los ludzkości oraz wszystko to, co nam drogie. Codziennie widzimy oznaki takiego uzdrowienia.

      Może pojawić się pytanie, jak możliwe jest uważne traktowanie wiadomości ze świata, skoro ich ilość jest tak ogromna, a tempo, w jakim nas zalewają, tak szaleńcze? Ze wszystkich stron bez przerwy otaczają nas informacje, informacje fałszywe, wybiórcze, zniekształcone, sprzeczne, niezliczone opinie docierające z zainteresowanych kręgów; niektóre są generowane przez boty, programy komputerowe symulujące ludzkie zachowanie, a więc nie przez ludzi, choć przez ludzi zostały zaprogramowane, co jest jedną z oznak epoki ulegającej coraz większej inwazji algorytmów i technologii big data.

      Z nieco innego punktu widzenia można stwierdzić, że korzystając z danego źródła informacji, obcujemy często z bardzo wąskim zakresem poglądów. Jeśli takie postawienie sprawy budzi nasze wątpliwości, wystarczy, byśmy przejrzeli prasę spoza głównego nurtu albo doniesienia zagranicznych agencji informacyjnych. Będziemy wówczas mieli okazję przekonać się, jak pochłaniające nas wydarzenia wyglądają z perspektywy innych krajów.

      Skoro mowa o złożonych systemach: Jak mamy traktować i rozumieć niekończący się strumień najrozmaitszych narracji na temat zdarzeń w naszym sąsiedztwie i na końcu świata, w tym „zdarzeń”, które być może w ogóle nie nastąpiły? Co mamy zrobić z tym, że do pewnego stopnia ów strumień wiadomości głęboko na nas wpływa, jeśli nawet znaczną część doniesień ignorujemy? Jest nimi przesiąknięta cała atmosfera, zewnętrzny krajobraz i wewnętrzny pejzaż umysłu. Taka sytuacja może nas zupełnie wyczerpać i znieczulić. Nasze poczucie godności, empatię i uczciwość, za naszą zgodą albo i bez niej, może toczyć stopniowa erozja. Jednym ze sposobów uważnego wystrzegania się takiego wpływu wiadomości jest wychwytywanie w nich pewnych schematów powielanych w kolejnych falach i mniejsze zwracanie uwagi na hipnotyzujące działanie szczegółów bez względu na to, jak są frapujące, irytujące czy przerażające.

      Możemy zadać sobie pytanie, co w owym niekończącym się strumieniu nowinek i relacji uwzględnia tętniące życiem zdrowie naszego społeczeństwa lub świata? Szukajmy raczej oznak zdrowia, a nie choroby. Doskonale wiemy, że w porównaniu ze społeczeństwami, w których wolność mediów nie jest zagwarantowana w konstytucji i nie jest uznawana za nienaruszalne prawo, sam fakt dostępu do informacji ma ogromne znaczenie, nawet gdy wolne media są nagminnie atakowane, czasem wręcz w sposób zorganizowany. Przez analogię moglibyśmy również zadać sobie pytanie: ile z docierających do nas informacji ukazuje chorobę naszego kraju i świata? Jaka ich część w rzeczywistości zasłania ukrytą chorobę i tuszuje jej objawy?

      Opinii jest bez liku, a my mamy do czynienia z czyimiś przypuszczeniami. Jest jasne, że nie ma żadnego ogólnego „słusznego poglądu”, żadnej uniwersalnej perspektywy, jednego sposobu patrzenia, zgłębiania, rozumienia wszystkiego, z czym mamy do czynienia, podobnie jak nie ma jedynego prawidłowego podejścia do wewnętrznego pejzażu naszego osobistego życia, do wymiarów naszych zmysłów, umysłu i ciała – czemu na podstawie bezpośrednich doświadczeń przyglądaliśmy się, omawiając praktyki uważności w Tomie 2, po które, miejmy nadzieję, nadal regularnie sięgamy, nawet jeśli czasem nie jest nam łatwo. Wszystkie nasze doświadczenia, wewnętrzne i zewnętrzne, odzwierciedlają bowiem złożoność i dynamizm ludzkiej inwencji, a ostatecznie są wytworem ludzkich umysłów oraz serc zaangażowanych w działanie i, niestety, aż nadto często w konflikty, także konflikty wewnętrzne.

      Pośród tej lawiny różnych spraw i zjawisk zawsze znajdą się ludzie, na ogół nieduża mniejszość, którzy podejmują bezwstydne, rażące próby naginania, łamania lub zmieniania praw w celu osiągnięcia osobistych lub zbiorowych korzyści. Polityka nie była nigdy wolna od tego procederu. Następnie są też ci wszyscy, których pozbawiono niemal wszelkich praw, zdani na łaskę sił; ludzie ci nie mają żadnego wpływu, póki, jak w Afryce Południowej i niezliczonych innych miejscach, nie zdobędą bez przemocy tego, co

Скачать книгу