Życie, piękna katastrofa. Jon Kabat-Zinn

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Życie, piękna katastrofa - Jon Kabat-Zinn страница 14

Автор:
Серия:
Издательство:
Życie, piękna katastrofa - Jon Kabat-Zinn

Скачать книгу

puść ją i ponownie skup się na oddechu. Jeśli to odczucie jest bardzo silne, wykonaj następujący dodatkowy eksperyment: zaciśnij mocno palec wskazujący i kciuk jednej ręki na nosie i nie otwieraj ust. Zobaczysz, że bardzo szybko twój oddech stanie się sprawą najwyższej wagi!

      Po trzech minutach przyglądania się wdechowi i wydechowi zastanów się, jak się czułeś przez ten czas i w jakim stopniu twój umysł tracił kontakt z oddechem. Jak sądzisz, co by się stało, gdybyś kontynuował ćwiczenie przez pięć albo dziesięć minut, albo przez pół godziny, a nawet godzinę?

      Większość z nas łatwo się rozprasza i co chwila przekierowuje uwagę z jednej rzeczy na inną. Dlatego też mamy trudności z utrzymaniem skupienia na oddechu przez określony czas, o ile nie ćwiczymy ustabilizowania i uspokojenia umysłu. Ten drobny trzyminutowy eksperyment da ci przedsmak tego, czym jest medytacja, a jest to świadoma obserwacja ciała i umysłu, decyzja, by pozwolić naszym doświadczeniom płynąć swobodnie i akceptować je takimi, jakie są. Nie ma tu miejsca na odrzucanie myśli, kontrolowanie ich czy tłumienie – kontrolujemy tylko naszą uwagę.

      Jednak uznanie medytacji za proces pasywny byłoby pomyłką. Regulowanie uwagi i trwanie w autentycznym spokoju, wolnym od odreagowywania, pochłania mnóstwo energii i wysiłku. Mimo to, paradoksalnie, uważność nie wiąże się z podejmowaniem prób osiągania czy odczuwania czegoś wyjątkowego. Jest to raczej przyzwolenie na trwanie w miejscu, w którym już się znajdujemy, otworzenie się na autentyczne przeżywanie tego, co się naprawdę dzieje. Nie martw się więc, jeśli przez te trzy minuty nie udało ci się jakoś nadzwyczajnie zrelaksować, a pomysł, by obserwować oddech, wydawał ci się absurdalny. Rozluźnienie i poczucie zadomowienia we własnej skórze pojawi się z czasem, jeśli będziesz kontynuował praktykę. W powyższym ćwiczeniu chodziło po prostu o to, byś skupił uwagę na oddechu i zaobserwował, co się wtedy stanie. Rozluźnienie nie było celem. Odprężenie, równowaga, dobre samopoczucie pojawiają się same z siebie, gdy jesteśmy w stanie pełnej uważności.

      Jeśli zaczniesz zwracać uwagę, gdzie w każdej kolejnej chwili dnia znajduje się twój umysł, co, jak sugerują autorzy badania przy użyciu aplikacji na iPhone’a, może mieć decydujący wpływ na jakość życia, być może przekonasz się, ile czasu i energii wydatkujesz na lgnięcie do wspomnień, sny na jawie i żal za tym, co minęło. Pewnie odkryjesz również, że tyle samo albo jeszcze więcej energii poświęcasz przewidywaniu, planowaniu, fantazjowaniu na temat przyszłości i martwieniu się o nią.

      Z powodu tej nieustającej wewnętrznej krzątaniny, bywamy ślepi na niektóre aspekty naszych życiowych doświadczeń albo nie doceniamy ich wartości i znaczenia. Powiedzmy, że znalazłeś chwilę, by obejrzeć zachódu słońca i jesteś oczarowany grą światła i kolorów wśród chmur. Przez tę chwilę jesteś po prostu obecny tu i teraz, podziwiasz ten widok, chłoniesz go, naprawdę go widzisz. Potem jednak uaktywnia się myślenie i być może powiesz coś do swojego towarzysza na temat zachodu słońca i jego piękna albo czegoś, co ci przypomniał. Wypowiadając te słowa, zakłócasz bezpośrednie doświadczanie chwili. Zostałeś odciągnięty od słońca, nieba i światła. Schwytała cię twoja własna myśl i odruch, by ją zwerbalizować. Twój komentarz przerwał ciszę. A nawet jeśli nic nie powiedziałeś, to ta sama myśl czy wspomnienie już w pewnym stopniu odciągnęły cię od prawdziwego słońca zachodzącego w tej właśnie chwili. Teraz tak naprawdę rozkoszujesz się raczej zachodem słońca we własnej głowie, a nie tym rzeczywistym. Może ci się wydawać, że cieszysz się samym zachodem słońca, ale w istocie postrzegasz go przez zasłonę własnych ozdobników w postaci minionych zachodów słońca oraz innych wspomnień i wyobrażeń, które ten prawdziwy w tobie uruchomił. Wszystko to może rozegrać się pod powierzchnią świadomości. Co więcej, całe zdarzenie może trwać zaledwie chwilę. Szybko zblednie i przeminie, gdy pojawią się następne.

      Przez długi czas daje się uniknąć przykrych konsekwencji takiej rozproszonej świadomości. Przynajmniej tak sądzimy. Ale to, co nam się wymyka, jest ważniejsze, niż nam się wydaje. Jeśli całymi latami nie mamy pełnej świadomości, jeśli nawykowo pędzimy przez dane nam chwile, nie będąc w nich w pełni obecni, przegapimy najcenniejsze doświadczenia w naszym życiu, takie jak więź z bliskimi albo zachody słońca czy rześkie powietrze o poranku.

      Dlaczego? Ponieważ byliśmy „zbyt zajęci”, a nasz umysł zbyt obciążony tym, co uznawaliśmy za ważniejsze od zwrócenia uwagi na otoczenie. Być może zbyt się spieszyliśmy, żeby docenić kontakt wzrokowy, dotyk, poczucie obecności we własnym ciele. Jeśli funkcjonujemy w takim trybie, może się zdarzyć, że będziemy jeść, nie smakując, patrzeć, niewiele widząc, słuchać, nie słysząc, dotykać, nie czując, i mówić, nie wiedząc, co w rzeczywistości mówimy. W przypadku zaś prowadzenia samochodu, jeśli wasz umysł wymelduje się w nieodpowiedniej chwili, konsekwencje takiej nieobecności mogą być niefortunne i dramatyczne.

      Zatem w pielęgnowaniu uważności nie chodzi jedynie o największą satysfakcję z zachodów słońca. Gdy umysł jest pogrążony w nieświadomości, dotyczy to wszystkich naszych decyzji i działań. Nieświadomość może zerwać nasz kontakt z własnym ciałem, z płynącymi z niego sygnałami i informacjami. To z kolei może stać się przyczyną wielu problemów somatycznych – nie zdajemy sobie nawet sprawy, że wywołujemy je sami. Żyjąc w chronicznym stanie nieświadomości, przegapiamy to, co najpiękniejsze i najbardziej znaczące i w konsekwencji jesteśmy mniej szczęśliwi, niż byśmy mogli być. Co więcej, podobnie jak w przykładzie prowadzenia samochodu, w przypadku pracoholizmu czy nadużywania alkoholu i narkotyków, nasza skłonność do dryfowania w nieświadomości może okazać się zabójcza, unicestwiając nas powoli lub w mgnieniu oka.

      * * *

      Gdy przyjrzymy się naszemu umysłowi, prawdopodobnie odkryjemy, że duża część aktywności mentalnej i emocjonalnej przebiega pod powierzchnią. Ten nieprzerwany strumień myśli i uczuć może kosztować nas mnóstwo energii i być przeszkodą w przeżywaniu choćby krótkich momentów spokoju i zadowolenia.

      Gdy umysł jest zdominowany przez niezadowolenie i nieświadomość, a ma to miejsce znaczenie częściej, niż większość z nas byłaby gotowa przyznać, trudno jest poczuć spokój i rozluźnienie. Zamiast tego pogrążamy się w wewnętrznej niespójności i obsesjach. Myślimy o tym i tamtym, chcemy tego i tamtego, często rzeczy sprzecznych. Taki stan umysłu może dotkliwie wpłynąć na naszą zdolność do działania, a nawet klarownego oglądu sytuacji. W takich chwilach nie wiemy, co myślimy, czujemy i robimy. Możemy sądzić, że wiemy. Jednak w najlepszym wypadku jest to wiedza niepełna. W rzeczywistości napędzają nas sympatie i antypatie, jesteśmy całkowicie nieświadomi tyranii własnych myśli i autodestrukcyjnych zachowań, którymi te często skutkują.

      Słynna dewiza Sokratesa brzmi: „Poznaj samego siebie”. Podobno jeden z jego uczniów zwrócił się do niego w te słowa: „Sokratesie, chodzisz w koło i mówisz wszystkim: poznaj samego siebie, ale czy ty sam siebie poznałeś?”. Na co Sokrates odparł: „Nie, ale coś z tej niewiedzy zrozumiałem”.

      Jeśli rozpoczynamy własną praktykę uważności, dowiemy się któregoś dnia więcej o swojej niewiedzy. Rzecz nie w tym, że uważność jest odpowiedzią na wszystkie życiowe problemy. Raczej wszystkie życiowe problemy mogą być postrzegane klarowniej dzięki soczewce przytomnego umysłu. Już sama świadomość stanu umysłu, który sądzi, że zawsze wie, co się dzieje, jest wielkim krokiem w stronę nauczenia się, jak widzieć świat na wskroś przez własne opinie oraz jak postrzegać rzeczy w ich faktycznej postaci.

      * * *

      Bardzo ważnym elementem naszego życia i doświadczenia, elementem, który mamy skłonność pomijać, ignorować i tracić nad nim kontrolę wskutek działania

Скачать книгу