Życie, piękna katastrofa. Jon Kabat-Zinn

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Życie, piękna katastrofa - Jon Kabat-Zinn страница 18

Автор:
Серия:
Издательство:
Życie, piękna katastrofa - Jon Kabat-Zinn

Скачать книгу

tym łatwiej też dostrzeżemy w nich ich własną podstawową dobroć.

      5. Bezwysiłkowość

      Niemal wszystkie nasze działania mają na celu, byśmy coś zdobyli lub gdzieś dotarli. W medytacji taka postawa jest prawdziwą przeszkodą. Bo medytacja różni się od wszystkich innych form ludzkiej aktywności. Choć wymaga sporo pracy i energii, ostatecznie jest nie-działaniem. Nie ma w niej innego celu, niż być sobą. Ironia polega na tym, że sobą już jesteśmy. Brzmi to paradoksalnie i trochę dziwnie. Jednak paradoks ten i swego rodzaju szaleństwo może wskazać nowy sposób widzenia siebie, polegający na tym, by mniej próbować, a bardziej być. Wynika to ze świadomego pielęgnowania bezwysiłkowego podejścia.

      Na przykład gdy siadamy do medytacji, myśląc: „Teraz całkowicie się zrelaksuję albo osiągnę oświecenie, albo opanuję ból, albo stanę się lepszą osobą”, wprowadzamy do umysłu koncepcję, co należy osiągnąć, a razem z nią pojawia się założenie, że nie wszystko jest z nami w porządku w tej chwili. „Gdybym tylko stał się bardziej wyciszony, inteligentniejszy, ciężej pracował albo był bardziej taki czy inny, gdyby tylko moje serce było zdrowsze, gdyby moje kolano było w lepszym stanie, wtedy byłoby ze mną wszystko w porządku. Ale tak nie jest”.

      Takie podejście nie sprzyja rozwijaniu uważności, która polega na zwykłym angażowaniu uwagi w bieżące zdarzenia. Jeśli czujemy napięcie, po prostu skierujmy uwagę na to doznanie. Jeśli doskwiera nam ból, bądźmy z tym bólem najlepiej, jak potrafimy. Kiedy krytykujemy siebie, obserwujmy działanie osądzającego umysłu. Po prostu przyglądajmy się. Pamiętajmy, że powinniśmy pozwalać, aby wszystko, czego doświadczamy w każdej kolejnej chwili, było obecne; cokolwiek to jest – i tak już się pojawiło. Ta praktyka to zachęta, by to przyjąć i utrzymać w świadomości. Nie ma potrzeby czegoś z tym robić.

      Pacjenci trafiają do Kliniki Redukcji Stresu skierowani przez lekarzy albo sami nas odnajdują, ponieważ w ich życiu dzieje się coś niepokojącego. W czasie pierwszej wizyty prosimy ich, by określili trzy cele, które chcą osiągnąć w ramach programu. Następnie, często ku ich zaskoczeniu, zachęcamy, by w ciągu następnych ośmiu tygodni nie starali się dokonać jakichkolwiek postępów w związku z tymi celami. Zwłaszcza gdy celem jest obniżenie ciśnienia krwi, zmniejszenie bólu czy lęku, pacjent otrzymuje instrukcję, by nie próbował obniżać ciśnienia, nie próbował pozbyć się bólu czy lęku, lecz po prostu trwał w chwili obecnej, przestrzegając wskazówek dotyczących danej techniki medytacyjnej.

      Jak wkrótce zobaczymy, w medytacji najlepszym sposobem osiągania celów jest porzucenie wysiłku zmierzającego do ich osiągania i skupienie się na postrzeganiu i akceptowaniu rzeczy takimi, jakie są, z chwili na chwilę. Dzięki cierpliwości i regularnej praktyce postępy w osiąganiu wytyczonych celów nastąpią samoistnie. Zbliżanie się do celu staje się wówczas ewolucją dokonującą się w naszym wnętrzu.

      6. Akceptacja

      Akceptacja oznacza postrzeganie rzeczy w ich rzeczywistej postaci teraz, w chwili, która właśnie nastała. Jeśli boli nas głowa, zaakceptujmy fakt, że mamy ból głowy. Jeśli mamy nadwagę, dlaczego nie pogodzić się z nadwagą jako opisem naszej cielesności w tym momencie? Prędzej czy później musimy pogodzić się z rzeczami takimi, jakie są, i zaakceptować je niezależnie od tego, czy jest to zdiagnozowany nowotwór czy wiadomość o czyjejś śmierci. Często

      akceptacja jest możliwa dopiero po naładowanych emocjami okresach wyparcia, a potem gniewu. To naturalne etapy w procesie godzenia się z rzeczywistą sytuacją. Wszystko to jest częścią procesu uzdrawiania. Tak naprawdę moja robocza definicja uzdrawiania to pogodzenie się z rzeczami takimi, jakie są.

      Oprócz największych nieszczęść, których przebolenie zabiera zwykle sporo czasu, mamy zwykłą codzienność i właśnie wtedy marnujemy mnóstwo energii, negując to, co już i tak się wydarzyło. Próbujemy wymusić bieg wypadków zgodny z naszymi oczekiwaniami, co jedynie jeszcze podnosi poziom napięcia. W rzeczywistości właśnie to udaremnia pozytywne zmiany. Możemy być tak pochłonięci wypieraniem, wymuszaniem i całą tą szamotaniną, że niewiele energii pozostaje na powrót do zdrowia i rozwój, a nawet ta jej ostatnia odrobina może zostać roztrwoniona z powodu ograniczonej świadomości i braku wytyczonego celu.

      Jeśli mamy nadwagę i jest nam źle z powodu stanu własnego ciała, zamysł, by zaczekać z polubieniem siebie do chwili, gdy waga osiągnie pożądany poziom, to błąd. Jeśli nie zamierzamy utknąć na dobre w błędnym kole frustracji, może pomyślimy, że pokochanie siebie z nadwagą jest w porządku, ponieważ to jedyny moment, kiedy możemy to zrobić. Pamiętajmy, ta jedyna chwila, kiedy wszystko może się zdarzyć, jest właśnie teraz. Zanim naprawdę się zmienimy, musimy zaakceptować człowieka, którym jesteśmy. Taka decyzja będzie dowodem inteligencji i aktem współczucia wobec siebie.

      Kiedy zaczniemy myśleć w ten sposób, zbicie wagi przestanie być takie ważne. Stanie się też łatwiejsze. Pielęgnując akceptację, stwarzamy warunki wstępne, które umożliwią powrót do zdrowia.

      Akceptacja nie oznacza, że musimy wszystko polubić albo przyjąć bierną postawę wobec wszystkiego, co nas spotyka, lub zrezygnować ze swoich zasad i wartości. Nie oznacza, że jesteśmy zadowoleni z sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, albo że zobojętnieliśmy do tego stopnia, że tylko wzruszamy ramionami. Nie znaczy, że powinniśmy zaprzestać uwolnienia się od autodestrukcyjnych nawyków albo porzucić pragnienie zmiany i rozwoju. I że powinniśmy tolerować niesprawiedliwość, unikać zaangażowania w sprawy otaczającego nas świata, ponieważ świat ten tak właśnie wygląda i nie ma żadnej nadziei. Nie chodzi wcale o bierną rezygnację. Akceptacja, o której mowa, oznacza po prostu to, że prędzej czy później musimy przystać na postrzeganie rzeczy takimi, jakie są. Takie podejście przygotowuje grunt pod odpowiednie działanie niezależnie od tego, co akurat się dzieje. Jeśli będziemy jasno widzieć rozwój sytuacji, nie pozwalać, by naszą percepcję przyćmiły samolubne osądy, pragnienia, lęki i uprzedzenia, znacznie lepiej zorientujemy się, co się dzieje, a potem podejmiemy działania zgodnie z wewnętrznym przekonaniem.

      W praktyce medytacji pielęgnujemy akceptację, przyjmując każdą chwilę taką, jaka się pojawia, i spoczywając w niej całym sobą. Staramy się nie narzucać swoich koncepcji na temat tego, co „powinniśmy” czuć, myśleć czy widzieć w danym doświadczeniu. Zamiast tego staramy się przywoływać chłonny umysł i otwartość wobec wszystkiego, co czujemy, myślimy i widzimy oraz akceptować to, ponieważ w danej chwili już mamy z tym bezpośredni kontakt, tu i teraz. Jeśli skupiamy uwagę na teraźniejszości, możemy być pewni jednego, mianowicie: cokolwiek jest przedmiotem naszej uwagi w tej chwili, zmieni się, dając nam okazję do praktykowania akceptacji tego, co pojawi się w chwili następnej. Jest więc zrozumiałe, że w rozwijaniu akceptacji kryje się wielka mądrość.

      7. „Puszczanie”

      Podobno w Indiach istnieje wyjątkowo sprytny sposób łapania małp. Myśliwi wycinają w kokosie otwór na tyle mały, żeby małpa mogła włożyć przez niego tylko łapę. Potem z drugiej strony wiercą dwa jeszcze mniejsze otwory, przewlekają przez nie drut i zostawiają kokos pod drzewem, mocując go do pnia. Następnie do kokosa wsuwają banana i chowają się. Małpy schodzą i wkładają łapę do kokosa, żeby chwycić banana. Dziura w kokosie jest wycięta tak przemyślnie, że małpa może wsunąć do środka łapę, ale nie może jej wyjąć, mając zaciśnięte palce. Aby uciec, małpa musi po prostu puścić banana. Ale nie chce.

      Jesteśmy inteligentnymi istotami, a jednak nasz umysł często zastawia na nas bardzo podobną pułapkę. Dlatego rozwijanie postawy „puszczenia” czy też wolności od przywiązania ma fundamentalne

Скачать книгу