Życie, piękna katastrofa. Jon Kabat-Zinn

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Życie, piękna katastrofa - Jon Kabat-Zinn страница 21

Автор:
Серия:
Издательство:
Życie, piękna katastrofa - Jon Kabat-Zinn

Скачать книгу

uważałem, że praktyka medytacyjna ma w sobie tak potężną moc uzdrawiania, że jeśli tylko poświęcimy się jej regularnie, to w końcu zobaczymy w naszym życiu pozytywne zmiany. Z czasem zrozumiałem jednak, że niezbędna jest pewna wizja. Wizja tego, kim moglibyśmy się stać, gdybyśmy wyraźniej widzieli, jak ograniczenie umysłu blokuje nasz rozwój albo do czego zdolne mogłoby być nasze ciało, gdybyśmy je zaakceptowali i nauczyli się z nim pracować. Taka osobista wizja albo aspiracja może być niezwykle ważna w radzeniu sobie z nieuniknionymi momentami obniżonej motywacji i może utrzymywać naszą praktykę w ciągłości.

      Dla jednych może to być wizja energii i zdrowia, dla innych rozluźnienia, życzliwości, spokoju, harmonii czy mądrości. Powinna odnosić się do tego, co uważamy za najbardziej fundamentalne dla ujawnienia się naszego potencjału, dla osiągnięcia zadowolenia z siebie i pełnej wewnętrznej spójności, dla stania się pełną istotą ludzką.

      Aby osiągnąć pełnię, musimy najpierw z pełnym zaangażowaniem rozpoznać jej istotę i uwierzyć w zdolność urzeczywistnienia jej w dowolnej chwili. Z naszego punktu widzenia jesteś doskonały taki, jaki jesteś, w tym sensie, że jesteś doskonale tym, kim jesteś, wraz ze swoimi wadami. Chwila obecna to idealny moment na otwarcie się ku temu właśnie wymiarowi twojego istnienia, na ucieleśnienie pełnego spektrum osoby, którą już jesteś – w pełnej świadomości. Karl Jung wyraził to następująco: „Osiągnięcie pełni wymaga zaryzykowania całego swojego jestestwa. Półśrodki nie zadziałają. Nie ma mowy o substytutach ani kompromisach”.

      Omówiwszy ducha medytacji i zasady, których kultywowanie wspiera praktykę, możemy przejść do zapoznania się z samymi technikami medytacji.

      3

      Zarówno poeci, jak i naukowcy zdają sobie sprawę, że nasz organizm pulsuje w rytmie odziedziczonym po przodkach. Rytm i tętno są nieodłączne od wszelkiego życia, od ruchu rzęsek bakterii po naprzemienne cykle fotosyntezy, oddychania roślin i okołodobowe rytmy naszego ciała oraz jego biochemii. Rytmy żyjącego świata są wpisane w nadrzędne rytmy całej planety, przypływy i odpływy, cykle obiegu węgla, azotu i tlenu w biosferze, cykle dnia i nocy oraz cykle pór roku. Nasze ciała są połączone z planetą w nieustannej rytmicznej wymianie, w której materia i energia przepływają tam i z powrotem między nimi a tym, co nazywamy „środowiskiem”. Wyliczono, że średnio rzecz biorąc, co siedem lat wszystkie atomy w naszym ciele są zastępowane przez inne, pochodzące z zewnątrz. To ciekawa informacja, warta przemyślenia. Kim jestem, jeśli tylko nikła część budulca mojego ciała pozostaje taka sama?

      Jednym z poziomów owej wymiany energii i materii jest oddech. Z każdym oddechem wymieniamy molekuły dwutlenku węgla pochodzące z ciała na molekuły tlenu z otaczającego nas powietrza. Każdy wydech to usuwanie odpadów, a każdy wdech to odnowa. Jeśli proces ten zostaje przerwany na więcej niż kilka minut, mózg wpada w stan głodu tlenowego i dochodzi w nim do nieodwracalnych uszkodzeń. Oczywiście pozbawieni oddechu, umieramy.

      Oddech ma w wypełnianiu swoich zadań bardzo ważnego sojusznika, mianowicie serce. Pomyślmy o tym przez chwilę: ten niesamowity mięsień przez całe nasze życie nigdy nie przestaje pompować krwi. Zaczyna w nas bić długo, zanim przychodzimy na świat, i bije dzień po dniu, rok po roku bez przerwy, bez odpoczynku przez resztę naszego życia. Przez jakiś czas bicie serca może być podtrzymane nawet po naszej śmierci.

      Podobnie jak rytm oddechu, uderzenia serca to fundamentalny rytm życia. Serce pompuje bogatą w tlen krew z naszych płuc poprzez tętnice i mniejsze naczynia krwionośne do wszystkich komórek ciała, zaopatrując je w tlen potrzebny do normalnego funkcjonowania. Gdy czerwone krwinki oddają tlen, zabierają dwutlenek węgla, który jest głównym odpadem produkowanym przez wszystkie żyjące tkanki. Dwutlenek węgla jest wtedy transportowany z powrotem do serca przez żyły, a stamtąd do płuc, gdzie oddawany jest do atmosfery wraz z wydechem. Potem następuje kolejny wdech, który znów utlenia molekularne nośniki w cząsteczkach hemoglobiny pompowanych po ciele przez następny skurcz serca. To w dosłownym znaczeniu tętno życia bijące w nas, uwewnętrzniony rytm pierwotnego oceanu, przypływ i odpływ materii i energii w naszym ciele.

      Oddychamy od chwili narodzin do chwili śmierci. Pod wpływem naszych aktywności i uczuć rytm naszego oddechu znacznie się zmienia. Przyśpiesza w trakcie wysiłku fizycznego lub emocjonalnego wzburzenia i zwalnia podczas snu i w momentach rozluźnienia. Tytułem eksperymentu możemy spróbować uświadomić sobie, jak oddychamy w chwili podniecenia, złości, zaskoczenia czy relaksu, i zwrócić uwagę, jak oddech się zmienia. Niekiedy nasz oddech jest bardzo regularny. Innym razem jest pozbawiony tej regularności, a nawet przychodzi nam z trudem.

      Do pewnego stopnia mamy władzę nad naszym oddechem. Jeśli chcemy, możemy go na chwilę zatrzymać albo świadomie modyfikować ilość i głębokość oddechów.

      Ale spowolniony czy przyśpieszony, kontrolowany, czy swobodny, oddech nie ustaje nigdy – trwa dzień i noc, rok po roku, w czasie wszystkich doświadczeń i etapów, przez jakie przechodzimy w życiu. Zwykle traktujemy oddech jako oczywistość. Nie zwracamy na niego uwagi, dopóki nie stanie się coś, co go zakłóci. Chyba że zaczniemy medytować.

      Oddech odgrywa niezwykle ważną rolę w medytacji i uzdrawianiu. W pracy medytacyjnej jest potężnym sojusznikiem i nauczycielem, chociaż osoby nieposiadające odpowiedniego treningu ignorują go i nie widzą w nim nic ciekawego.

      Fundamentalne rytmy ciała są bardzo skutecznym przedmiotem skupienia w trakcie medytacji, ponieważ wiążą się tak ściśle z odczuciem bycia żywą istotą. Teoretycznie moglibyśmy skupić uwagę na biciu serca zamiast na oddechu, ale oddech znacznie łatwiej sobie uświadomić. Jest to proces rytmiczny i ulega ciągłym zmianom, a to sprawia, że jego wartość dla nas jest nie do przecenienia. Gdy podczas medytacji skupiamy uwagę na oddechu, od samego początku uczymy się, jak oswoić się ze zmianami. Rozumiemy, że musimy być elastyczni. Trzeba nabrać wprawy w kierowaniu uwagi na proces, który nie tylko polega na cyrkulacji i przepływie, lecz także reaguje na nasz stan emocjonalny zmieniając rytm, czasem dość drastycznie.

      Oddech ma też dodatkową zaletę: jest procesem, który może w bardzo cenny sposób wspierać utrzymywanie nieprzerwanej świadomości w codziennym życiu. Oddech nam towarzyszy dopóty, dopóki żyjemy. Nie możemy wyjść z domu bez oddechu. Jest zawsze z nami, tu i teraz, bez względu na to, co robimy, co czujemy, niezależnie od tego, gdzie jesteśmy. Zestrojenie z oddechem sprawia, że natychmiast jesteśmy tu i teraz. Oddech błyskawicznie zakotwicza naszą świadomość w ciele, w fundamentalnym, rytmicznym przepływie życia.

      W chwilach niepokoju niektórzy ludzie mają problemy z oddychaniem. Zaczynają oddychać coraz szybciej i zarazem płyciej i w końcu dochodzi do hiperwentylacji, czyli pobierania zbyt małej ilości tlenu oraz wydychania zbyt dużej ilości dwutlenku węgla. Powoduje to zawroty głowy, którym często towarzyszy uczucie ucisku w klatce piersiowej. Gdy nagle czujemy, że brak nam powietrza, może nas ogarnąć przytłaczający lęk lub panika. Oczywiście w stanie paniki zapanowanie nad oddechem jest jeszcze trudniejsze.

      Osoby mające epizody hiperwentylacji mogą sądzić, że mają atak serca i za chwilę umrą. W rzeczywistości najgorsza ewentualność to utrata przytomności, co zresztą jest dość niebezpieczne. Natomiast omdlenie to zabieg stosowany przez ciało, by przerwać błędne koło uruchamiane, gdy czujemy, że nie zdołamy zaczerpnąć oddechu; to wywołuje atak paniki prowadzący do jeszcze silniejszego poczucia, że nie możemy oddychać. Gdy mdlejemy, oddech sam się normalizuje. Jeśli nie jesteśmy w stanie zapanować nad oddechem, ciało i mózg zrobią to za nas, wywołując w świadomości

Скачать книгу