Tajemnice walizki generała Sierowa. Iwan Sierow
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow страница 48
Wydało mi się, że spojrzał na mnie mało przyjaźnie. Przecież na tej naradzie byli też Gruzini z KC, bronić mieliśmy Gruzji, wybrzeża czarnomorskiego, Suchumi. Odpowiedziałem, że potrzebuję pomocy generała Dobrynina* i generała lejtnanta Sładkiewicza*, z którymi studiowałem w Akademii im. Frunzego. Beria się zgodził. Natychmiast wyszliśmy122.
Po godzinie zorganizowano dla nas osobny parowóz, do którego przyczepiono wagon z bronią, i wyjechaliśmy do Suchumi.
Rano podstawiono nam osiodłane wierzchowce i konno pojechaliśmy w góry, mając do pokonania odległość około 60 kilometrów przy gorącej, suchej pogodzie końca sierpnia.
W Suchumi dowiedzieliśmy się, że Niemcy zajęli Krasnodar i poruszają się w kierunku Noworosyjska. Budionny razem z członkiem Rady Wojennej Ł. Kaganowiczem i admirałem Isakowem* wycofywali się do Noworosyjska123.
Nieudolny „dowódca” w warunkach wojny ojczyźnianej, dysponując siłami ośmiu armii oraz dwóch korpusów, nie był w stanie należycie zorganizować obrony i cofał się na wszystkich kierunkach. W wojnie domowej mógł nieźle walczyć, łącząc taktykę partyzanckich ataków i wojskowych posunięć taktycznych. Obecnie brakło mu należytej wiedzy dla zorganizowania trwałej i mocnej obrony.
Niemcy natomiast – to wróg podstępny i przebiegły, organizujący natarcia w sposób operatywny i sprawny. Zbombardowali kolumnę samochodów sztabu frontu, Isakowowi odłamkiem przetrąciło nogę, którą musiano amputować.
Kiedy Budionny następnie poddał Niemcom Noworosyjsk, sam przebywając gdzieś pod Gelendżykiem, pozbawiono go dowództwa frontu, po raz drugi w ciągu wojny124.
Cały dzień jechaliśmy w upale i wieczorem dotarliśmy do sztabu korpusu, który dowodził operacjami na przełęczy. Dowódca korpusu – generał lejtnant artylerii, Gruzin Lesielidze*. Korpus wchodził w skład 46. Armii ze sztabem w Suchumi, jedna dywizja broniła przełęczy. Jej sztab umieszczono w aule Gwandra, w odległości czterech kilometrów od linii frontu. W rozmowie ze mną dowódca dywizji, Kantaria*, dukał coś niewyraźnie o sytuacji, więc w końcu musiałem mu przerwać: „Sam pojadę na linię frontu”.
Na miejscu pułkownik Korobow* dość rzeczowo zameldował: „16 sierpnia oddziały niemieckiej 1. Górskiej Dywizji SS »Edelweiss« doliną rzeki Teberda doszły do przełęczy i zepchnęły stamtąd kompanię wojsk 815. pułku 394. Dywizji. Dwa bataliony rozmieszczone daleko od przełęczy nie zdążyły przyjść z pomocą. Jeden batalion zajmował przeciwległe zbocza gór w stronę Suchumi, drugi batalion – w odległości 15 kilometrów od przełęczy, w okolicach aułów Gwandra, Ażara, Kłydż, a trzeci batalion – 70 kilometrów od przełęczy w Suchumi”. I to ma być obrona?
W pełni przejawiła się nieudolność dowódcy 46. Armii, generała majora Siergackowa, i dowódcy artylerii, Gruzina Lesielidzego. Jak jedna kompania może obronić przełęcz, kiedy tam należało rozlokować cały pułk? Byłem tam osobiście! Trzy bataliony miały bronić frontu o długości 70 kilometrów! Udawali tylko, że bronią przełęczy.
O tym, że Niemcy wyszli na przełęcz, dowództwo 46. Armii dowiedziało się po upływie trzech dni!!! Wtedy dopiero zaczęło słać posiłki – trzy inne bataliony i oddział NKWD. Po tygodniu, kiedy oddziały te doszły do przełęczy, Niemcy już zeszli ze zbocza góry do wąwozu Kłydż, odległego o 17 kilometrów125. „Tu właśnie trzymamy pozycje – zakończył Korobow. – Dalej nie puszczamy”.
Skarżył się, że wojsk na Przełęczy Kłuchorskiej nie starcza – jeden niepełny pułk i sztab dywizji, na Maruchskiej – też jeden pułk. Codziennie tracą po 150 zabitych i rannych. Przy takim tempie wojsk wystarczy na 2–3 dni. Co robić dalej – nie wiadomo.
W nocy nieco się zdrzemnąłem, a rano Lesielidze powiada: „Otrzymałem depeszę ze sztabu 46. Armii, bym wyjeżdżał ze sztabem do Suchumi”. Wychodzi na to, że sztab nie istnieje, korpus nie istnieje, pozostał Sierow i dwaj generałowie. Wspaniale wojujemy…
Następnego dnia również konno udałem się na wysunięte pozycje, bronione przez pułkownika Korobowa. Dobry dowódca, ale wyczerpany nieustannymi atakami Niemców. Dodałem mu otuchy. Spytałem, gdzie mogę się rozlokować, by razem z nim bronić linii frontu.
Zdziwił się niepomiernie i zaczął mnie namawiać, bym jechał do sztabu dywizji odległego o trzy kilometry, ponieważ Niemcy mogą zajść ze skrzydeł, okrążyć i wziąć do niewoli. Uspokoiłem go i stanęło na tym, że czasem będę przebywał u niego, a czasem w sztabie dywizji…
Korobow przedstawił mi cały mało optymistyczny obraz pasywności i niefrasobliwości Siergackowa, który nigdzie na froncie nie był, a siedział sobie w Suchumi w odległości 60–70 kilometrów od linii obrony i realnej sytuacji nie znał.
Na przełęcze nie dostarczono materiałów wybuchowych, by można było urządzać zawały, zasieki i zapory ze skał i powalonych drzew. Saperów, których tu przysłano, szybko odwołano i za wiele zdziałać nie zdążyli, a Niemcy tuż-tuż.
Nieliczne wojska nie przygotowały stanowisk obronnych. Sztab armii i korpusu tego nie sprawdził. Lesielidze – dowodzący korpusem – żadnej obrony na przełęczach nie organizował, ponieważ nie oczekiwał nadejścia Niemców.
Nie zorganizowano też zwiadu wojskowego. W pułkach duży procent Azerów i innych wschodnich narodowości, źle wyszkolonych i tchórzliwych – by trafić na zaplecze, wystawiali z ukrycia rękę z nadzianym na nią hełmem. Snajper niemiecki strzelał i nasz wojak z przestrzeloną ręką trafiał do szpitala na dalekich tyłach.
W drugim roku wojny przełęczy nie obsadzono naszymi wojskami. To już nie jest brak odpowiedzialności ze strony dowódcy frontu, Tiuleniewa, i 46. Armii, Siergackowa, lecz przestępstwo126.
Następnego dnia połączyłem się z Suchumi. Odpowiedział mi nowo mianowany dowódca armii Lesielidze. Okazało się, że 28 sierpnia Beria zdymisjonował Siergackowa i na dowódcę 46. Armii wyznaczył Lesielidzego, a poprzednika wysłał, by dowodził 351. Dywizją Strzelecką na Przełęczy Mamisońskiej. Za jakie to zasługi Lesielidze dostał taki awans?
Zażądałem amunicji oraz min. Obiecali wysłać na osiołkach, ponieważ żadna droga do nas nie prowadziła. Poprosiłem też o chleb i kaszę, które nam się kończyły. Obiecał wysłać kilka samolotów U-2, które dokonają zrzutów. Umówiliśmy się, w jakie miejsca mają zrzucać.
Wszystko to działo się na wysokości 2800 metrów. Przez pierwsze dni trudno było oddychać, ale potem się przyzwyczaiłem. Spaliśmy w namiocie pod drzewem, ponieważ obawiałem się, że Niemcy mogą skrycie otoczyć domek z oficerami sztabowymi i wszystkich wystrzelać, a na powietrzu mam szansę ich wcześniej usłyszeć. Jak się okazało, miałem rację.
Odżywialiśmy się zrzucanymi z samolotów sucharami, które moczyliśmy w świeżej górskiej wodzie. Czasem trafiały się jagody. Generalnie zaopatrzenie było marne.
Po upływie 3–4 dni ze sztabu frontu w Suchumi zaczęto na mnie
122
Z generałami NKWD Sładkiewiczem i Dobryninem łączyła Sierowa nie tylko wspólna nauka – jesienią 1941 r. kierowali odpowiednimi sektorami ochrony strefy podmoskiewskiej pod ogólnym dowództwem Iwana Aleksandrowicza.
123
Okryty chwałą w czasie wojny domowej i wyniesiony na szczyty sławy przez sowiecką propagandę marszałek Budionny nie opanował myślenia strategicznego, nie rozumiał odmiennego charakteru nowoczesnej wojny. Głównie z powodu jego nieudolnego dowodzenia wojskami na kierunku północnokaukaskim, a później Frontem Północnokaukaskim utracono Stawropol, Armawir, Majkop, Krasnodar, Elistę, Mozdok, Noworosyjsk i dopuszczono Niemców do Kaukazu.
124
Po niepowodzeniach na kierunku północnokaukaskim kariera marszałka Budionnego, bohatera wojny domowej, znalazła się na równi pochyłej. W styczniu 1943 r. został dowódcą kawalerii Armii Czerwonej – czuło się w tej nominacji stalinowską ironię, ponieważ na tym etapie kawaleria odgrywała w tej wojnie rolę schyłkową. Po zwycięstwie zdążył jeszcze popracować w charakterze wiceministra rolnictwa do spraw hodowli koni. Doczekał późnej starości i zmarł obdarzony honorami i uznaniem.
125
Inna spotykana pisownia – Kłycz.
126
Przez Przełęcz Kłuchorską, najwyżej położony odcinek Suchumskiej Drogi Wojennej, przechodzi jedyna szosa zachodniej części Grzbietu Kaukaskiego. „Tej najważniejszej rubieży bronił 815. pułk piechoty, którego oddziały w razie kontaktu z przeciwnikiem rozmieszczono wyjątkowo niedorzecznie: 3. batalion – w Suchumi, 2. – w osadzie Atara, daleko w dole od przełęczy, i w końcu jedna kompania 1. batalionu bezpośrednio na samym siodle przełęczy. Żadnej osłony ze strony grzbietu wschodniego ani zachodniego nie przewidziano, tylko na południowym ulokowano dwie kompanie, ale to jest pół godziny marszu w dół i dwie godziny – przy wspinaczce!!! Co tu komentować? I to w drugim roku wojny!” – prawie tymi samymi słowami co Sierow reaguje w swoim artykule o wojnie na Kaukazie wybitny alpinista Jasen Djaczenko (http:www.russianclimb.com/russian/russian_library/yasen4.html). W wyniku tego 16 sierpnia oddziały niemieckiej 1. Górskiej Dywizji Strzeleckiej zajęły Przełęcz Kłuchorską, a ich alpiniści 21 sierpnia zdobyli szczyt Elbrus, na którym umieścili nazistowską flagę. Na początku września wojska hitlerowskie opanowały także przełęcze Maruchską i Sanczarską. Tylko bohaterstwo żołnierzy sowieckich oraz zmiana strategii prowadzenia działań wojennych pozwoliły na powstrzymanie dalszego marszu Niemców.