Iluzja. Mieczysław Gorzka
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Iluzja - Mieczysław Gorzka страница 7
– Chętnie.
Zaczął przygotowywać kawę w starym ekspresie przelewowym, kiedy Magda stanęła za nim i objęła go ramionami.
– Może wypijemy kawę później? – szepnęła mu do ucha.
Przesunęła dłońmi po jego piersiach i brzuchu. Zamruczała, czując pod palcami rosnące wybrzuszenie w spodniach.
– Muszę wziąć prysznic – powiedział.
– Będę czekała w łóżku.
*
Pół godziny później odpoczywali, leżąc obok siebie na plecach. Zapomnieli o kawie. Marcin spojrzał w bok. Magda miała jeszcze przyspieszony oddech, przymknięte powieki, po skroni spłynęła jej kropla potu i zatrzymała się na uchu.
Była kobietą, za którą nie obejrzałby się na ulicy. Miała szare włosy spięte w koński ogon, bladą twarz, wąskie usta, małe piersi, trochę za długą szyję. Jak dla niego była odrobinę za chuda i całe dziesięć lat młodsza. Czasem czuł się przy niej staro i mało atrakcyjnie. Podświadomie za wszelką cenę chciał ją zadowolić i udowodnić, że jest ciągle coś wart. Doskonale o tym wiedziała i śmiała się z niego. Powtarzała, że dla niej nie ma to żadnego znaczenia.
Zauważył, że ona też na niego patrzy, i ocknął się z zamyślenia.
– Dobrze ci było? – zapytała.
– Tak.
Otworzyła usta i nagle je zamknęła, uciekając wzrokiem w bok. Gdzieś w jego głowie zapaliła się alarmowa lampka. Przecież nic nie trwa wiecznie.
– O co chodzi? – odezwał się.
Usiadła na łóżku, objęła ramionami kolana i położyła na nich brodę. Nie patrzyła na niego.
– Muszę ci coś powiedzieć – oświadczyła. – Tylko nie wiem, jak zacząć.
– Najlepiej zacznij od końca.
Usłyszał zupełnie coś innego, niż się spodziewał.
– Okłamałam cię, Marcin. Tak naprawdę od kilku lat mam chłopaka.
– No i? – zapytał po chwili milczenia.
– Ma na imię Patryk. Od pięciu lat pracuje w Citi w Londynie. Rzadko się widujemy, bo praca zupełnie go pochłania. To za jego pieniądze kupiliśmy mieszkanie, w którym teraz mieszkam. Kocham go, on kocha mnie i planujemy być razem i mieć co najmniej trójkę dzieci.
Zapadło pełne napięcia milczenie. Zakrzewski próbował przetrawić w głowie konsekwencje jej słów. Nie był z Magdą specjalnie związany emocjonalnie, ale i tak poczuł się nieprzyjemnie. Nie wiedział, czy to było rozczarowanie, czy może zupełnie inne uczucie.
– Jesteś na mnie zły?
– Tak.
– To nie jest twoja wina – rzuciła, nie patrząc na niego.
Usiadł na brzegu łóżka plecami do niej. Leżąca przy łóżku Tina podniosła głowę i popatrzyła na niego badawczo. Uspokajająco poklepał ją po łbie. Spojrzał przez okno na pusty kwadratowy plac otoczony blokami. Przecinającą go przez środek ścieżką jechał kilkuletni chłopiec na czterokołowym rowerze.
Poczuł jej gorącą dłoń na plecach i odsunął się.
– Marcin…
– Posłuchaj – przerwał jej. – Jestem na ciebie zły. Gdybyś mi powiedziała, że masz chłopaka, nasza znajomość nigdy by się tak nie potoczyła. Może i jestem skrzywionym psychicznie przez pracę, odpornym na ludzkie uczucia sukinsynem, ale mam w sobie jeszcze na tyle przyzwoitości, żeby nie przyprawiać rogów facetowi, którego nawet nie widziałem na oczy.
– Tak jest chyba prościej.
Spojrzał na nią przez ramię.
– Jesteś cyniczna.
Roześmiała się głośno.
– Patryk wie, że z tobą sypiam.
– Słucham?! – wykrzyknął, robiąc wielkie oczy.
– Od razu mu o nas powiedziałam. Nie ma nic przeciwko naszym spotkaniom. Powiedział, że chętnie cię pozna. Twierdzi, że skoro mi się spodobałeś, musisz być fajnym facetem.
Patrzył na nią, sprawdzając, czy mówi poważnie. Jako policjant z wieloletnim doświadczeniem potrafił szybko ocenić, czy ktoś mówi prawdę, kłamie lub tylko w części mija się z prawdą. Od razu poznał, że Magda mówi prawdę.
– Słuchaj, mamy z Patrykiem inne podejście do spraw seksu. Przecież to tylko fizyczność. Tak jak teraz między nami – żadnych głębszych uczuć, tylko seks. To nie zdrada.
Chłopiec na rowerze chciał zbyt gwałtownie zawrócić i jego rowerek mimo dodatkowych kółek się przewrócił, a on zaniósł się płaczem. Matka podbiegła i wzięła go na ręce.
– Co w takim razie według ciebie jest zdradą? – zapytał.
– Gdybym się w tobie zakochała i chciała od Patryka odejść. Albo on obdarzyłby uczuciem kogoś innego. To byłaby zdrada.
Zakrzewski pokręcił głową. Już trochę ochłonął.
– Nie mam tak nowoczesnego podejścia seksu jak wy – powiedział. – Dla mnie zdrada to zdrada.
– Tak jak dla większości tak zwanych normalnych ludzi.
Położyła się na wznak i założyła ręce za głowę. Sutki w jej małych piersiach sterczały prowokująco. Odwrócił wzrok do okna. Słońce zaszło za bloki. Plac był już pusty i pogrążony w głębokim cieniu.
– Czy Patryk też miał kogoś w Londynie? – zapytał.
– Nic o tym nie wiem.
– A mógł ci nie powiedzieć?
– Raczej nie. Dla Patryka seks mógłby nie istnieć. On spełnia się, zarabiając pieniądze. A ja wprost przeciwnie, lubię seks jak koń owies – zacytowała niefortunną wypowiedź byłej posłanki z Samoobrony i zaśmiała się.
– Nie nadążam za twoim tokiem myślenia – mruknął Marcin. – Chyba muszę się napić zimnego piwa.
Na jej zaróżowionej po intensywnym seksie twarzy pojawił się zaczepny uśmieszek.
– Może skusisz się jeszcze na małe co nieco?
Odchyliła prawą nogę tak, żeby mógł dokładnie zobaczyć jej kobiecość. Znowu odwrócił wzrok, wstał, szybko założył bokserki i ruszył do kuchni.
– Raczej dzisiaj już nie