Radosny żebrak. Louis de Wohl
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Radosny żebrak - Louis de Wohl страница 4
– Nie jest lepsza niż twoja znajomość koni – powiedział konsul. – A pieniądze?
– Żadnych, ekscelencjo – odrzekł Cuomo z odcieniem pogardy. – Ani maravedi, ani bezanta, ani guldena, ani miedziaka.
Konsul przejrzał dokumenty. Jego twarz nie miała wyrazu. Po minucie lub dwóch powiedział:
– Co, rycerzu, masz do powiedzenia na to oskarżenie?
– Czy mogę spytać, kim jesteś? – W głosie Rogera brzmiało znudzenie.
Cuomo postąpił o krok do przodu.
– Pohamuj swą zuchwałość, rycerzu – warknął. – Stoisz przed najwyższym urzędnikiem w Asyżu, a jesteś awanturnikiem bez grosza przy duszy.
– Byłem bez grosza w miastach większych od Asyżu – odrzekł młody człowiek, wzruszając ramionami. – Czy zostając urzędnikiem, traci się nazwisko?
Cuomo niemal rzucił się z gniewu.
– Pożałujesz tego! Pożałujesz...
– Jestem Mario Revini, główny konsul Asyżu – odrzekł z godnością jego ekscelencja. – A skoro się już spotkaliśmy, czy będziesz łaskaw odpowiedzieć na moje pytanie?
– Ten człowiek – powiedział Roger, wskazując ruchem głowy na Cuomo – jest głupcem.
– Jeśli ekscelencja pozwoli – powiedział szef policji stłumionym głosem – zabiorę tego więźnia do wartowni i...
– Nie, nie, mój dobry Cuomo. Takie metody zostawiamy szlachcie. My jesteśmy zwykłymi mieszczanami. Tak się składa, rycerzu, że prowadzimy wojnę z Perugią. Czy to prawda, że dopiero co tam byłeś?
– Oczywiście – odrzekł Roger.
– Pewnie odwiedzić przyjaciół?
– Wprost przeciwnie. Odwiedzić bankierów.
Cień rozbawienia przemknął przez posępną twarz konsula i znikł.
– Wnioskuję, że wizyta nie była zbyt udana?
– Nie.
– W takim razie – rzekł konsul – nie żywisz szczególnie ciepłych uczuć do tamtego miasta, jak sądzę.
– Dokładnie takie same jak do Asyżu – odparł sucho Roger. – Tutaj też nie pożyczyli mi pieniędzy.
Konsul przesunął mięsistą ręką po ustach. Może chciał ukryć uśmiech.
– Na co ci te pieniądze? – zapytał.
– Aby pojechać do domu, na Sycylię. Do mojego zamku. Tam nie będą mi zadawać takich pytań.
Konsul uśmiechnął się szeroko.
– Nie byłbym tego taki pewien. Na Południu jest teraz ciężko.
Na chwilę zapadła cisza. Z oddali dochodził odgłos bębnów.
Konsul podniósł głowę, jakby nagle uderzyła go jakaś myśl.
– A może by tak zarobić pieniądze, zamiast je pożyczać? – zapytał, a Cuomo aż zaparło dech.
Roger odpowiedział uśmiechem.
– Nie jestem zbyt dobry w handlu...
– Nie myślałem o handlu – powiedział konsul. – Pomimo swych młodych lat jesteś rycerzem. Na pewno przeszedłeś zwyczajowy rytuał, szermierkę, polowanie zwykłe i z sokołem, jazdę konną, turniej...
– O tak – Roger cedził słowa. – Zdawałem to przed sędziami na dworze w Moguncji.
– Przeczytałem. – Konsul stuknął palcem w jeden z leżących przed nim dokumentów. – A Niemcy, jak mi mówiono, nie przyznają łatwo ostróg. A zatem, może przyłączysz się do naszych sił? Jutro rano idziemy na Perugię. Nie spodziewają się nas, jak sądzę. Co twoim zdaniem zrobią, jak się dowiedzą? Pozwolą nam oblegać miasto?
– Oczywiście, że nie – odpowiedział bez namysłu Roger. – Nie mogą sobie na to pozwolić. Sprawą honoru będzie dla nich walka przed murami, nie za nimi.
Konsul skinął głową.
– Nie można zakładać, że szlachta nie odważy się spotkać z pospólstwem w polu. Zrobią wypad; pokonamy ich i wejdziemy do miasta z dezerterami. Czy wstąpisz do naszej armii?
Tego dla Cuomo było już za wiele.
– Ekscelencja chyba nie mówi poważnie. Ten osobnik...
– Miał rację co do ciebie, mój Cuomo – przerwał mu konsul. – Naprawdę jesteś głupcem. Czy słyszałeś kiedykolwiek o szpiegu bez pieniędzy? Szpieg może być rycerzem pozującym na żebraka, ale nie może sobie pozwolić na bycie żebrakiem. Musi przecież płacić ludziom za informacje. Poza tym ten rycerz jest Sycylijczykiem – poznaję po akcencie. Mój ojciec uczył się handlu jedwabiem w Palermo – w tamtych czasach można się było tego uczyć tylko na Sycylii. Normańscy królowie wprowadzili tam handel, a mój ojciec się na nim wzbogacił. My z domu Revinich wiele zawdzięczamy Sycylii. Będę szczęśliwy, mogąc spłacić choć małą część, pomagając temu wspaniałemu młodemu rycerzowi. Mój drogi hrabio, to szansa zdobycia pieniędzy, jakich potrzebujesz, a nawet więcej, w formie legalnego łupu. Co na to powiesz?
– Prawdopodobnie nas pokonają – odrzekł spokojnie Roger. – Ale nie mam wyboru. Co ze zbroją?
Konsul roześmiał się.
– Dostaniesz wszystko, czego trzeba. Czy gdzieś się zatrzymałeś? Nie, oczywiście, że nie. Dobrze, poproszę jednego z moich przyjaciół, by dał ci jedzenie i dach nad głową. Przyjąłbym cię we własnym domu, ale za godzinę odbędzie się w nim narada wojenna. – Napisał parę zdań na kartce papieru, złożył ją i zapieczętował. – Poślę z tobą człowieka, ale nie szefa policji. Roberto!
Na wezwanie pojawił się osobnik o chudej twarzy.
– Ekscelencjo?
– Weź ten list i zaprowadź tego młodego człowieka do domu ser Pietro Bernardone. Do widzenia, hrabio, i życzę szczęścia.
Gdy za dwoma mężczyznami zamknęły się drzwi, konsul zwrócił się do Cuomo.
– Tajemnica sukcesu, mój Cuomo, to wyciągnąć jak najwięcej z sytuacji, która się nadarza, nie jak najmniej. Ty wsadziłbyś tego człowieka do więzienia, gdzie musiałbyś go pilnować. Wynik: dwóch silnych mężczyzn wyłączonych z walki. Zamiast tego on będzie walczył dla nas, a jeśli mu nie ufasz, pozwolę tobie przyłączyć się do wyprawy. Możesz go pilnować w polu, ile zechcesz; ale ty również będziesz mógł walczyć dla Asyżu.