Tylko martwi nie kłamią. Katarzyna Bonda

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Tylko martwi nie kłamią - Katarzyna Bonda страница 7

Tylko martwi nie kłamią - Katarzyna Bonda

Скачать книгу

– dość rzadko spotykana część garderoby u policjantów z wydziału zabójstw, z którymi prokurator Rudy miała do czynienia na co dzień. Krawat wyglądał na drogi, niemniej właściciel traktował go dość nonszalancko, przydeptując co chwila lakierkiem. Napięta żyła na skroni wskazywała, że mężczyzna intensywnie się nad czymś zastanawia.

      – Kto to? – szepnęła zaintrygowana.

      – Nie znasz? To nadkomisarz Hubert Meyer, najbardziej uparty gliniarz, jakiego znam. Mój ulubiony psycholog policyjny i profiler4 – padła odpowiedź.

      – To on? – Weronika aż otworzyła usta ze zdziwienia. – Myślałam, że on nie istnieje, że to wymysł scenarzystów… To jest prawdziwy bohater Sprawy Niny Frank?

      Mężczyzna ze zdjęciem w ręku nie mógł usłyszeć tego pytania, stał zbyt daleko. Ale wyczuł jej spojrzenie i na moment oderwał wzrok od fotografii. Poczuła się nieswojo, kiedy skierował na nią stalowe tęczówki głęboko osadzonych oczu. Wydało jej się, że na chwilę się zwęziły niczym u skupionego wilka. Przemknęło jej przez głowę, że Meyer ma twarz upadłego anioła, który zgubił gdzieś swoją duszę. Chciała skomentować jego niestosowny strój – w końcu to miejsce zbrodni, a nie filharmonia – ale z wrażenia nie mogła wydobyć z siebie głosu.

      – Poznam was! – Zadowolony Szerszeń złapał Werkę za łokieć. Po drodze huknął jej jeszcze do ucha: – On ma więcej rozumu w pięcie niż kto inny w głowie. A do tego jeszcze utalentowany didżej.

      – Nie jestem głucha! – Weronika odruchowo zasłoniła ucho, chroniąc się przed kolejnym podobnym żartem podinspektora.

      Szerszeń znów się pochylił i tym razem szepnął ostrzegawczo:

      – Tylko ani słowa o tej szmirze, bo cię pożre zamiast śniadania. Nienawidzi tego filmu. A zwłaszcza jego zakończenia.

      Meyer obserwował ją, odkąd się pojawiła. Widział, jak flirtuje z Szerszeniem i jak stary wyga mięknie przy niej i pozwala stroić z siebie żarty. To rzadki widok, więc przykuł uwagę profilera. Nie trzeba było głębokiej wiedzy psychologicznej, by dostrzec, że podinspektor ma do tej kobiety słabość. Kiedy zobaczył, że Szerszeń prowadzi ją w jego kierunku, na chwilę przerwał analizę miejsca zbrodni i śladów zachowania sprawcy. Poczuł się jak przebieraniec w tym wieczorowym garniturze i lakierkach.

      Czy to jest właśnie prokurator Rudy? – myślał gorączkowo. Był trochę zaskoczony. Szerszeń uprzedził go, że prokurator dojedzie na miejsce zdarzenia trochę później, bo poranek obfitował w znajdowanie zwłok. Z niezrozumiałych jednak powodów był przekonany, że jest nim mężczyzna. A już na pewno nie spodziewał się, że będzie to ktoś tak ładny i perfekcyjnie zbudowany.

      Szerszeń zerwał go po zaledwie kilku godzinach snu. Przyjaźnili się od lat. Odkąd pamięta, umawiali się na wspólny wypad na ryby. Wciąż jednak nie mogli zgrać się w czasie. Albo Hubert tropił jakiegoś seryjnego zabójcę czy desperata podkładającego bomby, albo Szerszeń miał owocny dyżur w swoim wydziale. Wczoraj Meyera zaprosili do Warszawy na premierę filmu sensacyjnego o rosyjskiej mafii, przy którym był konsultantem. Reżyser z ekipą nalegali, by został na bankiecie. Nudził się tam jednak jak mops i nie czuł zbyt pewnie. Dlatego już po dwudziestej pruł sto czterdzieści na godzinę po gierkówce. GPS ostrzegał go przed stadem fotoradarów. Ale Meyer chciał jak najszybciej dotrzeć do swojego domu w Katowicach-Ligocie. Liczył, że przed północą znajdzie się w łóżku i choć raz wyśpi jak człowiek, bo następnego dnia wyjątkowo miał wolne. W okolicy Siewierza usłyszał stukanie w lewym przednim kole. Zwolnił do siedemdziesięciu, szukając jakiegoś miejsca do zaparkowania, gdzie mógłby sprawdzić oponę. Jechał tak kilka kilometrów, aż nagle rozległ się huk, auto wypadło z drogi ekspresowej i prawym bokiem zatrzymało się na parkanie fabryki wafli. Tylko poduszce powietrznej, zapiętym pasom i stosunkowo niedużej prędkości zawdzięczał życie. Wydostał się z wraku, zerknął na zmiażdżoną plątaninę blachy, która jeszcze niedawno była jego passatem, i nie mógł uwierzyć, że nic mu się nie stało. Obdzwaniał właśnie wszystkie służby, by zawiadomić o wypadku, kiedy zatelefonował Szerszeń.

      – Śpisz, chłopie? – Podinspektor spytał radośnie, jakby to był ranek, a nie grubo po dwudziestej drugiej. I nie czekając na odpowiedź, zaczął Meyerowi wyłuszczać swój genialny pomysł dotyczący sprawy internetowego pedofila, nad którą pracowali z psychologiem niecałe dwa tygodnie temu. – Siedzę tu sobie przy piwku i nagle, słuchaj, eureka. On je wyłapuje w sieci, ale wybiera tylko dziewczynki z okolicy Będzina. Zorka z kadr tam mieszka. Jej córka chodzi do tej samej klasy co jedna z tych biednych ośmiolatek, więc podszyje się pod małolatę, nada temat, że jest uczennicą tej szkółki, i chwycimy go na gorącym… Cały budynek będzie otoczony. Nie będzie miał szans!

      – Tak, Waldek, świetnie… Jutro pogadamy – próbował zbyć go Hubert i jednocześnie wydobyć z bagażnika trójkąt ostrzegawczy, który powinien ustawić za wrakiem passata.

      – No przyznaj. Sam byś lepiej nie wymyślił! – Szerszeń wydawał się lekko obrażony.

      – Tak, świetnie to obmyśliłeś, przyznaję. Jutro wszystko omówimy. Pomogę ci. Ale teraz, wiesz… – psycholog zawiesił głos i starannie zasłonił głośnik telefonu ręką, tak by nie przedostawały się przezeń odgłosy dobiegające z trasy szybkiego ruchu – …jestem w takim biurze… Wiesz, w takim miejscu… Mam tu trochę słaby zasięg. Halo, halo… – Meyer wstydził się przyznać, że w idiotyczny sposób rozbił swój ukochany wóz. W tym momencie obok niego przejechała ciężarówka, głośno trąbiąc klaksonem i całkowicie zagłuszając rozmowę.

      – W biurze? W jakim biurze? – natychmiast zreflektował się podinspektor. – Co ty mi tu za farmazony napieprzasz? Ty myślisz, że ja głuchy jestem? Co ty, autostopem jedziesz, że ciężarówki słyszę?

      – No… właściwie to jestem na ulicy… – jąkał się Meyer.

      – Miałeś wypadek? Co ci się stało? Gadaj!

      – Rozwaliłem się jak baba – skapitulował Hubert. – Opona mi pękła. Już miesiąc temu mnie ostrzegali, że są na niej jakieś burchle i powinienem wymienić. Ale czasu nie było… Kurwa mać, żeby tak własne auto mnie zawiodło!

      – Gdzie jesteś? – Szerszeń natychmiast spoważniał. – Ile wypiłeś?

      – No co ty, Waldek. Nie wsiadłbym za kółko, za kogo mnie masz – żachnął się Meyer.

      – Słabość ludzka rzecz. Lepiej powiedz prawdę.

      – Jestem trzeźwy – powtórzył Meyer z naciskiem. – Jak niemowlę.

      – Dobra, kurwa. Gdzie jesteś?

      – Pod Siewierzem.

      Zerknął na parkan z napisem.

      – Darex. Fabryka wafli – odczytał.

      – Dobra, wiem. Siedź tam i czekaj. Ale to potrwa. Jestem po piwku, muszę zorganizować radiowóz. – Szerszeń odłożył słuchawkę.

      Godzinę

Скачать книгу


<p>4</p>

Profiler sporządza portret psychologiczny nieznanego sprawcy – krótką charakterystykę przygotowaną na podstawie zostawionych przez zabójcę śladów jego zachowania przed zbrodnią, w jej trakcie i potem. Są one inne niż ślady typu odciski palców czy włosy zostawione na miejscu zdarzenia. Profil ułatwia policjantom czynności operacyjne. Ogranicza liczbę podejrzanych do kilku osób, eliminuje pozorowane motywy zbrodni, pomaga zlokalizować miejsce zamieszkania lub miejsce pracy poszukiwanego. W charakterystyce policjanci otrzymują informacje o przedziale wiekowym sprawcy, jego wykształceniu, wyglądzie zewnętrznym itd.