To. Wydanie filmowe. Стивен Кинг
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу To. Wydanie filmowe - Стивен Кинг страница 78
Zadziwiającym i przejmującym nowym akcentem w sprawie zniknięcia Edwarda Corcorana jest podjęta wczoraj przez sędziego Sądu Okręgowego w Derry, Erhardta K. Moultona, decyzja o ekshumacji zwłok młodszego brata Corcorana, Dorseya. Sąd domaga się szczegółowych danych od prokuratora hrabstwa i lekarza sądowego hrabstwa.
Dorsey Corcoran, który również mieszkał z matką i ojczymem przy Charter Street 73, zmarł wskutek nieszczęśliwego wypadku w 1957 roku. Chłopiec został przywieziony do szpitala w Derry z licznymi ciężkimi obrażeniami (z uszkodzeniami czaszki włącznie). Wyjaśnień na temat wypadku udzielił Richard P. Macklin, ojczym chłopca. Powiedział on, że Dorsey Corcoran bawił się na składanej drabinie w garażu i najwidoczniej musiał z niej spaść. Chłopiec zmarł trzy dni później, nie odzyskawszy przytomności. Zniknięcie dziesięcioletniego Edwarda Corcorana zostało zgłoszone w zeszłą środę. Na pytanie, czy pan lub pani Macklin są podejrzani w sprawie śmierci młodszego, jak też zaginięcia starszego z chłopców, Richard Borton odmówił odpowiedzi.
Wyjątek z „Derry News” z 24 czerwca 1958 (str. 1)
Szef Richard Borton z policji w Derry zwołał wczoraj konferencję prasową, by oświadczyć, że Richard P. Macklin, zamieszkały przy Charter Street 73, został aresztowany i postawiony w stan oskarżenia pod zarzutem zamordowania swojego pasierba, Dorseya Corcorana. Chłopiec zmarł w szpitalu wskutek „nieszczęśliwego wypadku” 31 maja ubiegłego roku. „W raporcie koroner stwierdził, że chłopiec został ciężko pobity”, powiedział Borton. Choć Macklin oświadczył, że chłopiec spadł z drabiny, kiedy bawił się w garażu, Borton podał, że wedle raportu koronera Dorsey Corcoran został bestialsko pobity jakimś tępokrawędziastym narzędziem. Kiedy spytano, co to mogło być za narzędzie, Borton odparł, że być może młotek. Najważniejsze jednak jest to, że, zdaniem koronera, chłopiec otrzymał całą serię uderzeń twardym narzędziem, a w wyniku tego doznał złamania kości. Rany, zwłaszcza te na czaszce, nie przypominają ran, jakie można odnieść wskutek upadku z drabiny. Dorsey Corcoran został najpierw brutalnie pobity, a potem odwieziony do szpitala, aby mógł tam umrzeć.
Spytany, czy lekarze zajmujący się Corcoranem mogli zaniedbać swoich obowiązków w związku z nieujawnieniem faktów związanych z pobiciem dziecka czy podaniem fałszywej przyczyny zgonu, Borton oznajmił: „Kiedy pan Macklin stanie przed sądem, będą musieli odpowiedzieć na kilka bardzo poważnych pytań”. Poproszony o opinię dotyczącą związku z tą sprawą niedawnego zaginięcia starszego brata Dorseya Corcorana, Edwarda, o którego zaginięciu donieśli przed czterema dniami Richard i Monica Macklin, szef Borton odpowiedział: „Wydaje mi się, że ta sprawa jest poważniejsza, niż z początku sądziliśmy”.
Wyjątek z „Derry News” z 25 czerwca 1958 (str. 2)
Henrietta Dumont, nauczycielka piątej klasy szkoły podstawowej w Derry, mieszczącej się przy Jackson Street, powiedziała, że Edward Corcoran, który zaginął przed blisko tygodniem, często przychodził do szkoły pokryty siniakami. Pani Dumont, która od końca drugiej wojny światowej uczyła w jednej z dwóch piątych klas szkoły podstawowej w Derry, powiedziała, że mały Corcoran jakieś trzy tygodnie przed swoim zniknięciem zjawił się w szkole pobity tak, że nie widział na oczy. „Kiedy spytałam go, co się stało, odparł, że ojciec sprał go za to, że nie chciał zjeść kolacji”.
Na pytanie, czemu nie doniosła o tak okrutnym pobiciu, pani Dumont odparła: „Nie po raz pierwszy w swojej karierze widziałam coś takiego. Na początku trafił mi się uczeń, którego ojciec nagminnie nadużywał kar cielesnych. Stosował je jako terapię wychowawczą. Próbowałam coś na to zaradzić. Zastępczyni dyrektora, którą była w owym czasie Gwendolyn Rayburn, poradziła, abym się w to nie mieszała. Powiedziała, że wtrącanie się nauczycieli w przypadki domniemanego znęcania się rodziców nad dziećmi odbija się zawsze na szkole poprzez podatki i Wydział Oświaty. Poszłam do dyrektora, a on powiedział mi, żebym o tym zapomniała albo dostanę naganę. Spytałam go, czy nagana w związku z taką sprawą mogłaby znaleźć się w moich aktach. Odpowiedział, że niekoniecznie. Zrozumiałam aluzję”. Na pytanie, czy w systemie szkolnym podstawówki w Derry coś się zmieniło, pani Dumont odpowiedziała: „A jak to się przedstawia w świetle obecnych wydarzeń? Najprawdopodobniej gdyby nie to, że z końcem tego roku szkolnego przechodzę na emeryturę, nie doszłoby do tej rozmowy”.
Pani Dumont dodaje poza tym: „Odkąd się o tym dowiedziałam, każdego wieczoru padałam na kolana i modliłam się, żeby Eddie Corcoran zdobył się wreszcie na odwagę i uciekł od tego potwora, swojego ojczyma. Modlę się, aby teraz, kiedy pisze się w gazetach o aresztowaniu Macklina, chłopiec powrócił do domu”.
W krótkim wywiadzie telefonicznym Monica Macklin gorąco zaprzecza oskarżeniom pani Dumont. „Rick nigdy nie pobił Eddiego ani Dorseya. Mówię to teraz, a kiedy umrę, by stanąć przed tronem Najwyższego Sędziego, spojrzę mu w oczy i powtórzę dokładnie to samo, słowo w słowo”.
Wyjątek z „Derry News” z 28 czerwca 1958 (str. 2)
Miejscowa nauczycielka przedszkola, która nie chce ujawniać swojej tożsamości, powiedziała wczoraj reporterowi „Derry News”, że mały Dorsey Corcoran niecały tydzień przed swoją śmiercią w domniemanym wypadku w garażu przyszedł do przedszkola (w którym zajęcia odbywały się dwa razy w tygodniu) z silnie wywichniętym prawym kciukiem i trzema palcami prawej ręki. „Ręka bolała go tak bardzo, że nie mógł wziąć kredki, aby pokolorować obrazek – powiedziała nauczycielka. – Palce miał napuchnięte jak parówki. Kiedy spytałam Dorseya, co się stało, odrzekł, że jego ojciec (ojczym, Richard P. Macklin) wykręcił mu palce, bo przeszedł po podłodze, którą matka dopiero co umyła i nawoskowała. »Tatuś musiał mnie zbić, bo jestem zły«, powiedział. Kiedy patrzyłam na te jego biedne napuchnięte palce, chciało mi się płakać. Ten chłopiec chciał tak jak reszta dzieci pokolorować swój obrazek, więc dałam mu aspirynę i pozwoliłam dokończyć pracę, podczas gdy reszcie dzieci czytałam w tym czasie bajkę. Uwielbiał kolorować rysunki, plakaty Pana Pracusia były jego ulubionymi, tak się cieszę, że mogłam dać mu tego dnia choć odrobinę szczęścia. Kiedy umarł, nie przyszło mi na myśl, że mogło to być coś innego aniżeli nieszczęśliwy wypadek. Chyba w pierwszej chwili pomyślałam o upadku, bo on nadal miał trudności z chwytaniem czegokolwiek tą ręką. Po prostu nie mogłam uwierzyć, że dorosły potrafiłby zrobić coś równie potwornego małemu dziecku. Teraz już wiem, że się myliłam. Życzyłabym sobie, aby było inaczej”.
Starszy brat Dorseya Corcorana, Edward, lat 10, nadal nie został odnaleziony. Richard Macklin, znajdujący się obecnie w jednej z cel więzienia hrabstwa w Derry, w dalszym ciągu zaprzecza, że miał jakikolwiek związek ze śmiercią swojego młodszego pasierba i zaginięciem starszego.
Wyjątek z „Derry News” z 30 czerwca 1958 (str. 5)
Źródło donosi o alibi nie do podważenia.
Wyjątek z „Derry News” z 6 lipca 1958 (str. 1)