To. Wydanie filmowe. Стивен Кинг
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу To. Wydanie filmowe - Стивен Кинг страница 79
Zgromadzeni w sali sądowej oszołomieni i milczący słuchali, jak płaczący Macklin, który uprzednio przyznał się, że bił swoich pasierbów „od czasu do czasu, i jeżeli już, to tylko dla ich dobra”, opowiadał przebieg całego zdarzenia. „Nie wiem, co mnie naszło. Zobaczyłem, jak ponownie włazi na tę drabinę i schwyciłem młotek z półki, a potem zacząłem go nim okładać. Nie chciałem go zabić. Bóg mi świadkiem, że nie chciałem”.
„Czy powiedział coś do pana, zanim stracił przytomność?”, spytał Whitson.
„Powiedział: »tato, przestań, przepraszam, kocham cię«”, odrzekł Macklin.
„Przestał pan?”.
„W końcu tak”, odparł Macklin. A potem zaczął tak histerycznie szlochać, że sędzia Erhardt Moulton zarządził odroczenie rozprawy.
Wyjątek z „Derry News” z 18 września 1958 (str. 16)
Jego ojczym, odsiadujący wyrok od dwóch do dziesięciu lat w Shawshank za zamordowanie czteroletniego Dorseya, w dalszym ciągu twierdzi, że nie ma pojęcia, gdzie przebywa Edward Corcoran. Jego matka, która wniosła o rozwód z Richardem P. Macklinem, mówi, że jej (niebawem były) mąż kłamie. Czy rzeczywiście?
„Ja tak nie uważam – mówi ojciec Ashley O’Brian, który obsługuje katolickich więźniów w Shawshank. Macklin wkrótce po znalezieniu się w więzieniu zaczął praktykować religię katolicką i ojciec O’Brian spędził z nim sporo czasu. – On naprawdę szczerze żałuje tego, co zrobił”, twierdzi ojciec O’Brian, dodając, że kiedy pierwszy raz zapytał go, czemu chciał zostać katolikiem, Macklin odpowiedział: „Słyszałem, że u nich jest coś takiego, co nazywa się aktem skruchy, a ja będę tego potrzebował, i to dość sporo, bo w przeciwnym razie po śmierci pójdę do piekła”. „On dobrze wie, co zrobił temu chłopcu – powiedział ojciec O’Brian. – Jeżeli zrobił coś starszemu, to po prostu tego nie pamięta. Co się tyczy Edwarda, wierzy, że ma czyste ręce”.
Jak czyste są ręce Macklina w związku ze sprawą jego pasierba Edwarda – oto pytanie, które dręczy do dziś mieszkańców Derry, ale jedno jest pewne. Macklin został w pełni oczyszczony z zarzutów popełnienia pozostałych morderstw. Zdołał przedstawić niepodważalne alibi na okres, kiedy popełniono pierwsze trzy, a w końcu czerwca, lipcu i sierpniu, gdy doszło do siedmiu następnych, przebywał w więzieniu.
Wszystkie dziesięć zabójstw pozostało niewyjaśnione. W wywiadzie na wyłączność, jakiego Macklin udzielił „Derry News” w zeszłym tygodniu, ponownie zapewnił, że nie wie nic na temat obecnego miejsca pobytu Edwarda Corcorana. „Biłem ich obu – wyznał w bolesnym monologu, który często przerywał momentami niekontrolowanego szlochu. – Kochałem ich, ale ich lałem. Nie wiem dlaczego, podobnie jak nie wiem, czemu Monica mi na to pozwalała i kryła mnie po śmierci Dorseya. Przypuszczam, że mógłbym zabić Eddiego równie łatwo jak Dorseya, ale przysięgam na Boga, Jezusa Chrystusa i wszystkich świętych w niebie, że tego nie zrobiłem. Wiem, jak to musi brzmieć, ale ja tego nie zrobiłem. Myślę, że on po prostu uciekł. Jeżeli rzeczywiście tak się stało, to pozostaje mi tylko podziękować za to Bogu”.
Spytany, czy ma świadomość istnienia jakichś luk w swojej pamięci (gdyby na przykład zabił Edwarda, a potem zablokował wszystkie wspomnienia związane z tym zdarzeniem), Macklin odparł: „Nie mam świadomości żadnych luk. Dobrze, nawet aż za dobrze, zdaję sobie sprawę z tego, co uczyniłem. Poświęciłem moje życie Chrystusowi i zrobię wszystko, aby tego nie zaprzepaścić. Mam wiele do odrobienia”.
Wyjątek z „Derry News” z 27 stycznia 1960 (str. 1)
Dziś rano szef policji Richard Borton powiedział reporterom, że znalezione silnie rozłożone zwłoki chłopca w wieku Edwarda Corcorana, który znikł bez śladu w czerwcu 1958 roku, z całą pewnością nie należą do zaginionego. Ciało odnaleziono w Aynesford, w Massachusetts, pogrzebane w zasypanej żwirem jamie. Policja zarówno z Maine, jak i z Massachusetts początkowo uważała, że może to być zaginiony chłopiec Corcoranów, który po ucieczce z domu przy Charter Street, gdzie jego brat został zakatowany na śmierć, padł ofiarą zboczeńca gustującego w dzieciach.
Badania zębów wykazały bez cienia wątpliwości, że zwłoki znalezione w Aynesford nie należą do Eddiego Corcorana, który już od dziewiętnastu miesięcy uważany jest za zaginionego.
Wyjątek z „Portland Press-Herald” z 19 lipca 1967 (str. 3)
Richard P. Macklin, skazany dziewięć lat temu za zabójstwo swego czteroletniego pasierba, wczoraj po południu został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu w Falmouth. Zwolniony warunkowo Macklin, który od czasu opuszczenia Shawshank mieszkał i pracował w Falmouth, bez wątpienia popełnił samobójstwo. „Kartka, którą zostawił, wskazuje, że był w okropnym stanie… rozbity wewnętrznie”, powiedział zastępca szefa policji Falmouth Brandon K. Roche. Odmówił jednak wyjawienia treści kartki, ale policyjne źródło donosi o dwóch zdaniach. „Widziałem Eddiego ostatniej nocy. On nie żyje”. Wymieniony Eddie może być pasierbem Macklina, bratem chłopca, za którego zabicie Macklin został skazany w 1958 roku. To właśnie zaginięcie Edwarda Corcorana przyczyniło się ostatecznie do skazania Macklina za pobicie na śmierć młodszego brata Edwarda, Dorseya. Starszy z chłopców od dziewięciu lat uważany jest za zaginionego. W 1966 roku podczas krótkiej rozprawy sądowej matka chłopca złożyła oświadczenie, że chłopiec nie żyje, dzięki czemu mogła wejść w posiadanie należących do niego oszczędności, czyli szesnastu dolarów.
Eddie Corcoran rzeczywiście nie żył.
Umarł wieczorem 19 czerwca i jego ojczym nie miał z tym nic wspólnego. Umarł, kiedy Ben Hanscom siedział w domu, oglądając telewizję ze swoją matką; kiedy matka Eddiego Kaspbraka dotykała trwożliwie jego czoła, by sprawdzić, czy nie ma oznak jego ulubionej choroby, „widmowej gorączki”; kiedy ojczym Beverly Marsh – mężczyzna, który przynajmniej pod względem temperamentu przypominał przybranego ojca Eddiego i Dorseya Corcoranów – wymierzył dziewczynie silne kopnięcie w tylną część ciała i powiedział: „Ruszaj stąd i pozmywaj naczynia, tak jak ci matka kazała”; kiedy paru licealistów przejeżdżających starym dodge’em obok domu Hanlonów, stojącego w niezbyt dużej odległości od farmy szalonego ojca Henry’ego Bowersa, obrzucało obelgami pielącego chwasty w ogródku Mike’a Hanlona, kiedy Richie Tozier przeglądał zdjęcia półnagich kobiet w „Gemie”, który znalazł na dnie szuflady ze skarpetkami i bielizną ojca i bawił się przy tym setnie, a Bill Denbrough z przerażeniem i niedowierzaniem cisnął o ścianę albumem swego brata. Choć później żadne z nich nie przypomni sobie, aby to robiło dokładnie w chwili śmierci Eddiego Corcorana, każde z nich uniosło głowę… jakby usłyszało dochodzący z oddali krzyk.
Gazeta „Derry News” miała rację pod jednym względem – świadectwo Eddiego było tak marne, że w istocie mógł obawiać się o swoją skórę po powrocie do domu. Poza tym jego matka i ojczym ostatnio stale mieli jakieś zatargi. To jeszcze pogorszyło