Punkt widzenia. Małgorzata Rogala
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Punkt widzenia - Małgorzata Rogala страница 9
– Yyy… Hę? – Oczy Sławka rozszerzyły się ze zdumienia. – Wszystko w porządku?
– Tak – parsknęła śmiechem.
Przeniosła uwagę na pozostałych współpasażerów: babcię z dwojgiem wnucząt. Dziewczynka, na oko dziesięcio-, jedenastoletnia, zwinięta w kłębek na siedzeniu przy oknie, grała na swoim smartfonie, zaś jej młodszy brat prosił babcię, by dała mu telefon. Starsza pani odmawiała, twierdząc, że w jej aparacie nie ma żadnych gier, ale malca to nie zniechęcało.
– Ściągnę gierkę z internetu, babciu. Daj mi, bo umrę z nudów w tym pociągu.
– Rafałku, nie dam ci swojego telefonu, bo mi rozładujesz do końca baterię, a tu nie ma kontaktu.
– Chcę grać! – Chłopiec podniósł głos. – Jak ty nie dasz, to niech Ala da. – Wyciągnął palec w kierunku siostry.
– Nie dam ci, to mój telefon – mruknęła dziewczynka, nie podnosząc głowy. – Dostałeś swój na komunię.
– Ale tata mi zabrał za karę. Chcę grać! – zaczął krzyczeć Rafałek. – Daj mi pograć!
– Dobrze, już dobrze – skapitulowała babcia. – Cicho bądź. Dam ci swój telefon, ale tylko na pół godziny, rozumiesz?
– Tak. – Buzia wnuka rozjaśniła się uśmiechem.
– Możesz ściągnąć jedną grę, ale żadnych strzelanek.
– Dobrze, babciu, może być Farma? – spytał. – Albo Polowanie? Zobaczymy, ile świnek zabiję. I lisów.
– Może być. – Starsza pani wyjęła z torebki aparat i podała wnukowi.
Agata wymieniła spojrzenia ze Sławkiem.
– Pójdziemy na kawę?
Wyszli i skierowali się w stronę wagonu restauracyjnego.
– Nie pamiętam, kiedy ostatni raz jechałam pociągiem – powiedziała Górska, gdy już siedzieli przy stoliku w Warsie. – Nie miałam pojęcia, że to takie kształcące. – Upiła łyk kawy. – Nie wiedziałam też, że w pociągu można kupić kawę z ekspresu. Kanapka też niczego sobie. – Ugryzła kęs i żuła w milczeniu. – Masz jakiś pomysł? – spytała, przełknąwszy.
– Na razie wszystko jest mgliste, dużo niewiadomych. – Sławek wzruszył ramionami. – Trzeba zacząć od początku i spróbować prześledzić, co się wydarzyło od momentu wyjazdu Jagody nad morze. Z notatki, którą nam przysłali koledzy z Gdyni, nic nie wynika, czytałaś. Przyjechali, pokłócili się, Jagoda wyjechała. Pytanie, dokąd? Do domu, jak wiemy, nie dotarła. To się kupy nie trzyma. – Dopił swoją kawę. – Nikt nic nie wie? Trudno w to uwierzyć.
– Okej, dzieciaki na pierwszy ogień – zgodziła się Agata. – W międzyczasie Chudy mógłby ściągnąć akta sprawy tamtej zgwałconej dziewczyny. Treść filmiku oraz tytuł nie pozostawiają wątpliwości, że oba zdarzenia łączą się ze sobą.
– I lista osób, którymi powinniśmy się zainteresować, gwałtownie się wydłuża – dodał Sławek.
– Ojciec ofiary, brat? Nie pamiętam, czy miała brata. – Agata włożyła do ust ostatni kęs bułki.
– Trzeba też sprawdzić, czy miała chłopaka – powiedział Tomczyk. – Zjadłaś?
– Uhm. – Górska wstała. – Chodźmy.
W przedziale trafili w sam środek kłótni. Rafałek, pozbawiony po upływie trzydziestu minut aparatu babci, zabrał telefon siostrze i nie chciał oddać.
– To niesprawiedliwe, że ona gra, a ja nie! Będziemy grać na zmianę – zdecydował zadowolony i schował smartfon za plecami. Siostra rzuciła się na niego i zaczęli się szarpać.
– Dzieci, uspokójcie się! – Babcia próbowała ściągnąć Alę z wnuka, ale rozzłoszczona dziewczynka trzymała rękę brata w mocnym uścisku. – Dzieci, cisza! Tak nie wolno!
Tomczyk wyjął książkę z reportażami Makowskiej i odszukał ten, w którym dziennikarka opisała sprawę zgwałconej nastolatki. Górska postanowiła posłuchać muzyki. Założyła słuchawki i zamknęła oczy. Po kilku minutach otworzyła je, ponieważ wrzawa w przedziale trwała w najlepsze i krzyki dzieci zagłuszały dźwięki Blue moon, które sączyły się do jej uszu. Agata zerknęła na siedzącego obok chłopaka, który przerwał oglądanie filmu i przyglądał się z ukosa małym awanturnikom jak ciekawym okazom zoologicznym. Postanowiła zareagować, ale zanim otworzyła usta, Tomczyk zamknął książkę i obrzucił spojrzeniem kłębowisko ciał.
– Czy wy kochacie swoją babcię? – spytał groźnym tonem.
Wnuki znieruchomiały.
– Taaak – wyjąkała po chwili Ala.
– A ty? – Sławek przeniósł wzrok na Rafała. – Kochasz swoją babcię czy nie?
– Kocham – potwierdził malec.
– Jeżeli kogoś kochamy, staramy się nie sprawiać mu przykrości. Szanujemy go. Robimy tak, żeby było mu miło, tak? A wy co? – spytał i ciągnął dalej, nie czekając na odpowiedź. – Nie słuchacie babci, zachowujecie się niegrzecznie. Poza tym jesteście w przedziale dla sześciu osób. Zgadza się? Nie siedzicie tu sami z babcią. Jest pani. – Wskazał na Agatę, która zagryzła wargi, żeby nie wybuchnąć śmiechem. – Jest pan. – Wskazał na młodzieńca ze smartfonem. – I jestem ja. Wszyscy, również wasza babcia, chcemy podróżować w ciszy i spokoju. Czy to jasne? – Tomczyk zmarszczył brwi.
– Tak. – Ala skinęła głową.
– A ty? – Sławek ponownie przeniósł spojrzenie na Rafałka. – Rozumiesz, co mówię?
– Rozumiem. – Malec patrzył na Sławka szeroko otwartymi oczami.
– Jedziecie z babcią nad morze?
– Tak – potwierdziła dziewczynka.
– A wiecie, że babcia wcale nie musiała z wami jechać?
– Jak to? – zdziwiła się Ala.
– Normalnie. Mogła zostać w domu i zająć się swoimi sprawami, czytać, pójść do kina. Kocha was, więc jedzie z wami nad morze, żeby umilić wam końcówkę wakacji, a wy zachowujecie się jak małe potwory. – Tomczyk urwał na chwilę, po czym podjął wątek. – Co macie w plecakach? – spytał. – Są tam jakieś książki albo gry? Nie wierzę, że rodzice wam nie spakowali.
– Ja mam Mikołajka – wyjąkał Rafałek.
– A ja Małą księżniczkę – dodała Ala. – I mamy dwie gry: Pędzące żółwie i Dobble.
Sławek