Na szczycie. Właściwy rytm. K.N. Haner
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Na szczycie. Właściwy rytm - K.N. Haner страница 11
Pokręciłem głową i zamówiłem całą masę jedzenia. Makarony, pizzę, sałatkę.
Czekaliśmy w ciszy na danie, a ja miałem okazję przyjrzeć się jej w świetle dziennym. Ubranie jej wyschło i mimo że była lekko roztrzepana, wyglądała ślicznie. Taka uroda sama się broni. Nie potrzeba jej tego całego makijażu i babskich pierdół.
– Opowiesz mi o zespole? – zapytała cicho.
– Jasne, co chcesz wiedzieć?
Uśmiechnąłem się szeroko. Chyba jest naszą fanką.
– Jacy są chłopcy? – Chyba znowu się zawstydziła. To możliwe, żeby taka dziewczyna nie miała świadomości, jak bardzo jest seksowna?
– Jak to gwiazdy rocka, głośni, nieposłuszni i cholernie utalentowani.
– Uwielbiam ich – pisnęła radośnie, a ja znowu się uśmiechnąłem.
– Chcesz ich poznać?
– Są w Los Angeles? – znowu pisnęła. Ciekawe, jakie rozkoszne dźwięki wydaje w łóżku. Kurwa! Pokręciłem głową, by odgonić te myśli.
– Tak, w tym hotelu… O, i właśnie przyszli!
Spojrzałem w stronę tarasowych drzwi i zobaczyłem, jak wchodzą. Cała rozwrzeszczana piątka najlepszych kumpli na świecie. Rebeka chyba nie wiedziała, co ma zrobić. Nawet nie wstała, jakby przyrosła do krzesła, ale co się dziwić. Innej reakcji na tych debili mieć nie można.
– Stary, ale dałeś popis! Nawet ja bym nie spierdolił sprzed ołtarza takiej lasce! – krzyknął z daleka Nicki. Wszyscy się przebrali i już wyglądali nie jak eleganccy panowie z wesela, tylko jak typowe gwiazdy rocka.
– Mówiłem, że nie chcę się żenić – odpowiedziałem i objąłem go.
– Kurwa, to było genialne! Szkoda, że nie widziałeś miny swojej przyszłej byłej teściowej! – Roześmiał się i spojrzał na Rebekę. – A to kto? Nowa narzeczona? – dodał i zmierzył ją wzrokiem.
– To Rebeka, wasza nowa tancerka – wytłumaczyłem z nadzieją, że nie mają nic przeciwko. Nie zapytałem ich nawet o zdanie, ale im powinno być raczej wszystko jedno.
– Słodka jesteś, mała, wytrzymasz z nami? – Nicki chwycił jej brodę, a ona niezadowolona potrząsnęła głową. Była zaskoczona i chyba lekko wkurzona.
– Jeszcze się nie zgodziłam – wydusiła z siebie i powoli wstała.
– Skoro nas poznałaś, to nie masz już wyjścia. Witaj w zespole – odezwał się Clark. Jak zawsze milutki i uroczy. Laski to, kurwa, uwielbiają. Nie wiem dlaczego.
– Nawet nie wiem, co miałabym z wami robić. – Popatrzyła na naszą szóstkę i znowu się zarumieniła.
– Nie będziesz się nudziła. Ostatnia tancerka uciekła z krzykiem po tygodniu prób! – wtrącił Alex. Chyba nie był za trzeźwy. Jak zawsze zresztą.
– To chyba nie wróży mi długiej kariery – odpowiedziała. Była ewidentnie zakłopotana, ale to takie podniecające.
– Nie idź do łóżka z każdym po kolei, to jakoś dasz radę. Tamta cizia uciekła, bo dostała jakiegoś zapalenia od nadmiaru penisów w cipce – dorzucił swoje Simon. Ten to, kurwa, potrafi się zachować. Nie ma co!
– Przymknij się, debilu! – Erick trzasnął go w ramię i wyciągnął rękę, by się przywitać. Spojrzał na Rebekę zaciekawiony i od razu wiedziałem, że mu się spodobała. – Jestem Erick, to Alex, Clark…
– Ona was zna, nie musisz przedstawiać – przerwałem ten cyrk.
– Chciałem być miły! – Rzucił mi wkurwione spojrzenie, a Rebeka się uśmiechnęła. Miałem wrażenie, że razem z nią uśmiecha się cały świat.
– Powiedz, że chcesz zaliczyć, a nie pieprzysz takie smuty! – Simon usiadł na krześle i pociągnął za sobą Rebekę. Wpadła z impetem na jego kolana i pisnęła głośno.
– Żadnego zaliczania! Skończyliście już z dymaniem tancerek! Jeśli któryś ją tknie, to wylatuje! Jasne?! – wrzasnąłem. Kurwa! Niech mi tylko któryś spróbuje ją sprzed nosa sprzątnąć, to mu kutasa przy samych jajach upierdolę.
Chwyciłem Rebekę i ściągnąłem ją z kolan Simona.
– Wyluzuj, stary! To tylko żarty – bronił się słabo.
– Znam te twoje żarty, Lewin! Żadnego dymania tancerek!
– Wystarczą nam fanki. – Alex przeciągnął się, ziewając głośno.
– Chyba fani! – przypomniał Simon.
– Zamknij się, Lewin! Byłem pijany, skąd miałem wiedzieć, że to facet!
Wszyscy ryknęli śmiechem, nawet Rebeka. Gdyby widziała tę sytuację, gdy laska Alexa okazała się mieć fiuta i jaja, to pewnie zareagowałaby tak jak my wtedy. To była największa szydera na świecie.
– Dobra, zjeżdżajcie stąd! Chcemy zjeść obiad – powiedziałem, obejmując słodką Rebekę ramieniem. Przyjemnie się ją tak przytulało. Moje myśli znowu wybiegły w nieodpowiednim kierunku. Nie mogłem jej tak po prostu zabrać do domu i przelecieć. Nie chciałem, by była laską na jedną noc.
– Jesteś nam winny wyżerkę, Sed, w tej chwili powinniśmy właśnie zajadać drugie danie z twojego weselnego menu – wtrącił Nicki.
– Nie dziś. Zamówcie sobie obiad do apartamentu, ja stawiam.
– Ekstra! – krzyknął zadowolony Alex.
– Alkohol też sponsorujesz? – zapytał Simon.
– Chyba cię pogięło! – Uderzyłem go lekko w czoło, a on jak zawsze próbował się bronić. Wyszła z tego mała przepychanka, ale zabawę przerwał nam pieprzony kelner. Kazał nam się uspokoić pod groźbą, że wywalą nas z hotelu. Dla świętego spokoju przeprosiłem i dałem chłopakowi spory napiwek.
Chłopcy niechętnie wyszli z restauracji, żegnając się z Rebeką zdecydowanie zbyt wylewnie. Myślałem, że szlag mnie trafi, gdy Simon praktycznie wsadził jej język do ust, a Nicki obmacał chamsko jej śliczny tyłek.
– Wybacz, oni tak zawsze – powiedziałem przepraszająco. Widziałem, jaka była zmieszana i kompletnie zaszokowana.
– Sed, ja się na nic jeszcze nie zgodziłam, a po tym, co zobaczyłam, wątpię, że zmienię zdanie… – odezwała się skruszona. Kurwa, no!
– Wiedziałem, że tak będzie – westchnąłem zrezygnowany. Taka dziewczyna nie bawi się w życie z gwiazdami rocka. Na pewno ma wszystko poukładane, a fakt, że pracuje, a raczej pracowała, w klubie ze striptizem, o niczym przecież nie świadczył. Ale ze mnie idiota! Kurwa!