Na szczycie. K.N. Haner
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Na szczycie - K.N. Haner страница 63
– Nie wątpię – odpowiedziałam bez entuzjazmu, a dziewczynie od razu zrzedła mina. – Przepraszam na chwilę – dodałam i uciekłam z kuchni. Nie zniosę tego. Cholera! To wszystko przez Simona! Mam ochotę go teraz zabić. Zobaczyłam, że leży w basenie na materacu, i resztką silnej woli opanowałam się, by go nie utopić. Wyszłam jednak na taras, by złapać powietrza.
– Co tam? – zapytał jakby od niechcenia.
– Nic. Sed wybrał nową dziewczynę na moje miejsce… – łzy napłynęły mi do oczu. Simon to zauważył i zsunął się z materaca do wody, po czym podpłynął do mnie.
– Uważasz, że to moja wina, prawda? – Wyskoczył na brzeg basenu i usiadł obok.
– Nie zaprzeczę. Jestem na ciebie strasznie zła.
– Może nie uwierzysz, ale nie chciałem, by to się tak skończyło. Przeraziłem się, kiedy wpadłaś w ten stolik.
– Czy ty naprawdę nie rozumiesz, że nie pójdę z tobą do łóżka? – spojrzałam na niego mokrymi oczami.
– Po wczorajszym będę miał to na względzie.
– Nie, Simon, nie na względzie. Po prostu przyjmij to do wiadomości! Nie. Prześpię. Się. Z. Tobą. Nigdy!
– Będziesz inaczej mówiła, jak mój kutas się w tobie znajdzie!
– Mój Boże! – Wepchnęłam go do basenu z wściekłością.
– Jesteś słodka, gdy się złościsz! – krzyknął, wynurzając się w wody.
– Nie jadę z wami w trasę, więc nie będziesz miał okazji, by mnie uwieść, Simon. – Odwróciłam się i chciałam odejść.
– Co?! – Aż wyskoczył z basenu i podbiegł do mnie. – Nie jedziesz? Dlaczego?
– Bo nie mam po co, Jenna zajęła moje miejsce.
– To tylko na chwilę, na pierwsze występy, aż się wygoisz – spojrzał na moje udo.
– Nie, zdecydowałam, że nie jadę.
– Przeze mnie? – zapytał jakoś tak smutno. Dziwne. Bardzo dziwne.
– Nie wszystko kręci się wokół ciebie, Simon.
– Nie chciałem, byś rezygnowała, naprawdę.
– Trudno w to uwierzyć. – Zapadła niezręczna cisza.
– Przepraszam – wydusił z siebie po chwili. Uniosłam brwi, bo tego się nie spodziewałam.
– Za co mnie przepraszasz?
– Że wpadłaś przede mnie na ten stolik. Nie chciałem, by stała ci się krzywda.
– I tak bym pewnie z wami nie wytrzymała, może tak będzie lepiej, przynajmniej będę czuła mniejsze rozczarowanie, bo nie posmakowałam jeszcze życia w trasie.
– Naprawdę go kochasz?
Spojrzałam na niego.
– Tak, kocham.
– Pojedziesz z nami, gdy powiem, że dam ci spokój?
– Simon…
– Pojedziesz?
– To nie o to chodzi. – A może właśnie o to? Może boję się, że któregoś razu nie dam rady go odepchnąć. Na samą myśl o jego języku ścisnęło mnie na dole.
– Nie rób mu tego, on bez ciebie nie wytrzyma – zaskoczyły mnie jego słowa.
– Od kiedy cię obchodzi, co on czuje?
– Od zawsze.
– Jak pieprzyłeś Karę, też o nim myślałeś? – zmrużyłam oczy.
– Kara nie jest kobietą dla niego. Dobrze, że przejrzał na oczy i ją zostawił. I cieszę się, że się do tego przyczyniłem. Ona go niszczyła, nie chodziło już o to, że dawała dupy na prawo i lewo.
– A o co?
– On potrzebuje takiej jak ty. Widzę, że jesteś inna i nie dziwię się, że Sed stracił dla ciebie głowę. Wybacz, że byłem takim sukinsynem, że traktowałem cię jak…
– Jak dziwkę?
Uśmiechnął się ironicznie.
– Myliłem się, teraz to wiem.
– Myślisz, że te słowa wystarczą, bym zapomniała o tym wszystkim?
– Nie. Wiem, że nie. Nie ufasz mi i dobrze, nie jestem materiałem na kumpla czy przyjaciela, szczególnie dla ciebie.
– Nie zawiedź go, Simon. Nie zawiedź Seda, on traktuje was jak braci. Zespół to dla niego wszystko.
– Ty jesteś dla niego wszystkim, Reb.
– Więc uszanuj to i daj nam spokój. Nigdy się z tobą nie bzyknę, chyba że Sed będzie tego chciał.
Simon posłał mi ten swój psotny uśmiech.
– Wiesz, że lubi takie zabawy?
– Nie, nie wiem, ale zaczynam się domyślać. Na razie niczego mi nie proponował.
– Zgodziłabyś się? – zapytał.
– Musiałabym to przemyśleć. – Nie wiem, dlaczego się zawstydziłam.
– We dwóch moglibyśmy przenieść cię w inny wymiar przyjemności.
– Nie wątpię. – Moje policzki płonęły.
– Więc nie zaprzeczysz, że wczoraj też to czułaś? – uśmiechnął się zadowolony.
– Czułam twój kolczyk.
– Drżałaś.
– Powinieneś być do tego przyzwyczajony.
– Pomyśl o tym, Reb, ja i on, głęboko w tobie. – Jezu! Moja cipka znowu mimowolnie się zacisnęła.
– Jeszcze tydzień temu byłam dziewicą, Simon. Nie sądzę, bym była gotowa na takie ekscesy… – zamknęłam mu usta. Szczęka mu opadła i nie wydusił już z siebie ani słowa. Odeszłam zadowolona z mojego małego zwycięstwa. Weszłam do kuchni, gdzie Jenna właśnie zbierała się do wyjścia.
– Powodzenia – krzyknęłam za nią. Nie zachowałam się najładniej, dąsając, jak nastolatka