Pan Perfekcyjny. Jewel E. Ann

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Pan Perfekcyjny - Jewel E. Ann страница 11

Pan Perfekcyjny - Jewel E. Ann

Скачать книгу

zawodowej, nim, podobnie jak w moim przypadku, kontuzja zakończyła jego karierę. Również miał problem z uzależnieniem od alkoholu. Nie ma niczego, czego nie mógłbym mu powiedzieć. Rozumie mnie.

      – Mam nadzieję. Mówiłem ci, że wynająłem lokal na górze muzykoterapeutce, pamiętasz?

      – Tej ze świetnymi cyckami?

      Śmieję się. Mężczyźni w rodzie Hopkinsów myślą podobnie.

      – Tak.

      – Pieprzenie kobiety, której wynajmujesz lokal, to dobry pomysł?

      – Nie, to okropny pomysł. Ale nie do tego zmierzałem. – To potwornie zły pomysł, ale jednak jest. Utkwił w mojej głowie, gdzie umrze. – Jest irytująca. Fizycznie mnie drażni. Szyja mnie swędzi, ilekroć znajduję się obok niej. Ale to właśnie przez nią muszę wyjść na noc. Próbowałem ją eksmitować, ale wykorzystuje miłość Harrisona do muzyki, by mną manipulować. Gra z nim na gitarze. Dziś przyniósł do domu szczura hodowlanego. Szczura. Kto hoduje w domu gryzonie? Ellen Rodgers. Oto kto.

      Tata śmieje się jeszcze głośniej.

      – Podoba ci się. Może przelecenie tej dziewczyny jest dokładnie tym, czego potrzebujesz. Kiedy już zorientuje się, że jesteś facetem uznającym jedynie szybkie numerki, sama się wyniesie i nie będziesz musiał jej wyrzucać. Kobiety nie lubią facetów, którzy kończą znajomość po tym, jak uda im się zaliczyć.

      – Mądra rada od kogoś, kto poślubił swoją licealną miłość i dopiero w noc poślubną pozbył się dziewictwa.

      – Hej, żyję pośrednio dzięki tobie.

      – Biedaku… – Parskam śmiechem.

      – Wiesz… – poważnieje. – …minęło dziesięć lat. Wydaje mi się, że dekada wystarczy. Heidi chciałaby, żebyś żył normalnie.

      – Heidi chciałaby, bym spłonął w piekle za to, że ją zabiłem, odbierając Harrisonowi matkę. Myślę o tym za każdym razem, gdy odczuwam namiastkę szczęścia czy rozkoszy. Muszę kończyć. – Nie potrafię prowadzić tej rozmowy. Dekada… to nic. Zabiłem ją. Uniknąłem kary za zabójstwo. Powinienem do końca życia gnić w więziennej celi.

      – Kocham cię, Flint. Mama również cię kocha. I Harrison. Wybaczamy ci.

      Wjeżdżam do garażu i zaciągam hamulec, po czym opieram głowę o zagłówek i zamykam oczy. Nie zasługuję na to. Zrobiłem niewybaczalną rzecz. Jestem tu tylko dla syna. Kropka. Wychowanie go jest długiem, który muszę spłacić. Nie zasługuję, by przeżyć choćby jeden dzień po jego osiemnastych urodzinach. A on kocha mnie tylko dlatego, że nie zna prawdy.

      – Do zobaczenia za dwa tygodnie. Prześlij mi dane lotu, a ja dopilnuję, by ktoś odebrał was z lotniska, jeśli sam nie zdołam przyjechać.

      – Dobranoc, synu.

      Rozłączam się.

      Przygotowuję obiad.

      Robię pranie.

      Plewię chwasty i koszę trawę.

      Do późnej nocy pracuję nad sprawą.

      Następnego dnia robię to samo, ponieważ niektórzy nie zasługują na nic prócz monotonii.

      ROZDZIAŁ 5

Ellen

      Jestem entuzjastką muzyki, więc wydaje się logiczne, że słuch jest moim najcenniejszym zmysłem, ale Beethoven nadal komponował i w pewien sposób słyszał muzykę na długo po tym, jak ogłuchł. Zawsze już będę rozkoszować się muzyką, podziwiając, że potrafi uratować komuś życie, choć ponad wszelką wątpliwość wiem, że to bez zmysłu czucia nie mogłabym żyć. Wiem, ponieważ przez dwa lata próbowałam odpuścić sobie potrzebę dotyku – uczucia, które pochodzi jedynie od drugiego człowieka. Na najbardziej pierwotnym poziomie ludzie potrzebują dotyku do prawidłowego rozwoju.

      – Będziesz dostępna dziś po południu? – pyta doktor Hamilton, gdy stoję w kolejce po kawę w szpitalnej stołówce. – Mam pacjentkę, która musi do ciebie trafić. Ofiarę gwałtu.

      – Spotkam się z tą kobietą, ale przed czternastą, później muszę być w swoim gabinecie. – Marszczę brwi, sypiąc cukier do kawy. – Jeśli nadal będę go miała. Właściciel budynku, w którym wynajmuję lokal, stara się mnie wyrzucić.

      Uśmiechając się, wkłada komórkę do kieszeni fartucha.

      – Znam cię już niemal od roku. Jesteś w stanie oczarować węża i sprzedać mu buty. Wszyscy cię kochają. Jakim cudem ktoś chce cię eksmitować? Nie płacisz czynszu?

      Zakładam pokrywkę na kubek, kręcąc głową.

      – Chodzi o hałas. – Uśmiecham się, patrząc na parę unoszącą się przez dziurkę w wieczku. – Właściciel nie rozumie, z czym wiąże się moja profesja.

      – Wygląda mi na kretyna. Powinnaś wynająć prawnika, by z nim walczyć. Znam dobrego.

      Śmieję się.

      – Zabawne… właściciel budynku jest prawnikiem.

      – O. – Krzywi się i upija łyk kawy. – To kolejny powód, by zatrudnić własnego.

      – To skomplikowane. Uczę jego syna gry na gitarze. Chłopak jest niesamowity. Wystarczy, że raz mu coś pokażę, a on to rozumie i powtarza bez pomocy. Ma talent… prawdziwy. I lubię go. Uważam, że on też mnie lubi.

      – Ojciec zatrudnił cię, byś uczyła jego syna, ale jednocześnie chce cię eksmitować?

      Kręcę głową, gdy wsiadamy do windy.

      – Zaproponowałam, że nauczę go za darmo… tak jakby. Seksowny Garniturek nie był zbyt zadowolony.

      – Seksowny Garniturek? – Doktor Hamilton się uśmiecha.

      Wzruszam ramionami, popijając kawę.

      – Tak. Seksowny Garniturek. Wysoki, ciemnowłosy i przystojny. Spełnienie fantazji każdej kobiety. Wszystko się zgadza. Najładniejsi zawsze są dupkami albo gejami.

      – Może jest gejem?

      Drzwi rozsuwają się na moim piętrze.

      – Za bardzo mi się przygląda. Nie jest gejem, jest po prostu palantem.

      – Porażka. Hej…

      Obracam się, gdy kobieta wciska guzik rozsuwający drzwi windy.

      – Dostałaś zaproszenie na dzisiejszą degustację wina u mnie?

      – Tak. Przepraszam, zapomniałam odpisać.

      – Nie szkodzi. Po prostu przyjdź.

      – Dzięki.

***

      – Dzień

Скачать книгу