Wesele. Stanisław Wyspiański

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Wesele - Stanisław Wyspiański страница 7

Wesele - Stanisław Wyspiański

Скачать книгу

się w oczach świt roztoczy

        HANECZKA

      musi przyjść wprzódy cierpień koło;

      przejść musi wprzódy, nędzę, bole,

      a potem kiedyś będzie wesoło,

      jak ci ból serce dość nakole

       ZOSIA

      ja gdybym była losów panią,

      naprzykład taką, wiesz: Fortuną,

      tobym odarła złote runo,

      żeby dać wszystko ludziom tanio;

      żeby się tak nie umęczali,

      w takiem gonieniu ciężkiem, długiem:

      każden jak więzień za swym pługiem;

      żeby się syto nakochali,

      żeby się wszystko im kręciło:

      jakby się złote nitki wiło

        HANECZKA

      A tu są takie Parki stare,

      co nożycami tną przędziwo

       ZOSIA

      A chyba to za jaką karę

      Miłość jest taką nieszczęśliwą.

      Za czyjąż winę, czyjąż karę

      rwać chcą przędziwo Parki stare,…

      Ach tak bym chciała, kochać bardzo

        HANECZKA

      musisz się wprzódy dość naszlochać,

      napłakać, zbeczeć, razy wiele,

      aże postawią cię w kościele

      a potem sobie możesz kochać

       ZOSIA

      Ach, tem uczucia moje gardzą, —

      nie to, nie jeszcze miałam w myśli:

      chciałabym, żeby się kto zjawił,

      ktoby mi nagle się spodobał,

      żebym się jemu też udała

      i byśmy równo na to przyśli.

      Widzisz, takiegobym kochała

      i to tak bardzo, bardzo, bardzo

        HANECZKA

      Ach, tem uczucia moje gardzą;

      przecie trza wprzódy wypróbować,

      trza coś przecierpieć, coś przeboleć,

      żeby módz miłość uszanować

       ZOSIA

      już ja tam swoje będę woleć.

      SCENA 17. PAN MŁODY, ŻYD

       PAN MŁODY.

      Przyszedł Mosiek na wesele

       ŻYD

      Nu ja tu przyszedł nieśmiele

       PAN MŁODY

      no, jesteśmy przyjaciele

       ŻYD

      no, tylko, że my jesteśmy

      tacy przyjaciele, co się nie lubią

       PAN MŁODY

      a tak, jak są tacy, co skubią,

      to i są tacy, co się boczą

       ŻYD

      niech się boczą, a jak oni potrzebują,

      to ich u mnie jest bardzo wiele

       PAN MŁODY

      w zastawie

       ŻYD

      no, to tak, jak w kieszeni; —

      pan dzisiaj w kolorach się mieni;

      pan to przecie jutro zruci

       PAN MŁODY

      Narodowy chłopski strój

       ŻYD

      no, pan się narodowo bałamuci,

      panu wolno, – a to ładny krój, —

      to już było.

       PAN MŁODY

       no, to jeszcze wróci

       ŻYD

      jak będzie każdy patrzeć przed nos swój,

      może co z tego będzie na inkszy raz

       PAN MŁODY

      oto właśnie teraz taki czas

       ŻYD

      No, ja to gram na skrzypce, a pan na bas

       PAN MŁODY

      Przyszedł Mosiek na wesele, to mu basuje

       ŻYD

      no, już ja wiem od mojej córki,

      że pan młody muzykę czuje

       PAN MŁODY

      pragnąłem widzieć pannę Rachele

       ŻYD

      Ona przyjdzie sama tu;

      mówiła, że zamiast snu

      woli widok panów i wesele, —

      wykształcona

       PAN MŁODY

       nawet wierze

       ŻYD

      mówi, że ją muzyka bierze,

      za mąż jej nie biorą jeszcze;

      może ją przy poczcie umieszcze;

      moja córka, to kobita,

      a jest panna modern całkiem,

      jak gwiazda.

       PAN MŁODY

       więc satelita

       ŻYD

      jakie tylko książki są, to czyta

      a i ciasto gniecie wałkiem,

      była w Wiedniu na operze,

      w domu sama sobie pierze, —

      no, zna cały Przybyszewski

      a włosy nosi w półkole,

      jak włoscy w obrazach anieli

      ala,

       PAN MŁODY

       a là Botticelli

       ŻYD

      żeby pan był przecie kiedy

      chciał z nią gadać

       PAN MŁODY

       chciałem, chciałem

      raz byłem, to nie zastałem

       ŻYD

      ona lubi te poety;

      ona nawet chłopy lubi;

      ona

Скачать книгу