Ciemniejsza strona Greya. Э. Л. Джеймс

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ciemniejsza strona Greya - Э. Л. Джеймс страница 10

Ciemniejsza strona Greya - Э. Л. Джеймс

Скачать книгу

i już byłaś za drzwiami.

      – Kiedy powiedziałam, że nigdy cię nie zostawię?

      – Przez sen. Już dawno nie usłyszałem czegoś równie pokrzepiającego, Anastasio.

      Wokół mojego serca zaciska się silna pięść. Sięgam po wino.

      – Powiedziałaś, że mnie kochasz – szepcze Christian. – Teraz to czas przeszły? – Głos ma nabrzmiały niepokojem.

      – Nie, Christianie.

      Wygląda tak bezbronnie, gdy wypuszcza powietrze z płuc.

      – To dobrze – mruczy.

      Zaszokowało mnie jego wyznanie. To dopiero zmiana nastawienia. Kiedy wcześniej wyznałam mu miłość, był przerażony. Wraca kelner. Stawia przed nami półmiski i chyłkiem się oddala.

      Jasny gwint. Jedzenie.

      – Jedz – nakazuje mi Christian.

      W sumie wiem, że jestem głodna, ale w tej chwili mój żołądek to jeden wielki supeł. Siedzenie naprzeciwko jedynego mężczyzny, którego kochałam, i rozmawianie o naszej niepewnej przyszłości nie wpływa korzystnie na apetyt. Patrzę podejrzliwie na talerz.

      – Na litość boską, Anastasio, jeśli nie zaczniesz jeść, przełożę cię zaraz przez kolano i nie będzie to miało nic wspólnego z moją satysfakcją seksualną. Jedz!

      „Nie żołądkuj się tak, Grey”. Moja podświadomość mierzy mnie spojrzeniem znad okularów. Całym sercem przyznaje rację Szaremu.

      – Okej, zjem to. Schowaj tę swoją świerzbiącą rękę.

      Nie uśmiecha się, tylko dalej patrzy na mnie gniewnie. Niechętnie biorę sztućce i odkrawam kawałek steku. Och, jest naprawdę smaczny. Jestem głodna, wściekle głodna. Przeżuwam, a Christian wyraźnie się odpręża.

      Jemy w milczeniu. Muzyka się zmieniła. Teraz w tle słychać kobietę o delikatnym głosie, a słowa piosenki odbijają się echem w mej głowie. Odkąd pojawiłeś się w moim życiu, już nigdy nie będę taka jak dawniej.

      Rzucam spojrzenie Szaremu. Je i jednocześnie mnie obserwuje. Głód, pragnienie, niepokój – to wszystko w jednym gorącym spojrzeniu.

      – Wiesz, kto to śpiewa? – pytam, siląc się na normalną rozmowę.

      Christian nieruchomieje i słucha przez chwilę.

      – Nie… ale dobra jest.

      – Mnie też się podoba.

      W końcu na jego ustach pojawia się ten jego enigmatyczny uśmiech. Co on knuje?

      – No co? – pytam.

      Kręci głową.

      – Jedz – mówi spokojnie.

      Zjadłam połowę tego, co miałam na talerzu. Więcej nie dam rady. Jak mam to negocjować?

      – Nie zmieszczę już więcej. Zjadłam wystarczająco dużo dla Pana?

      W milczeniu patrzy na mnie beznamiętnie, po czym zerka na zegarek.

      – Naprawdę jestem pełna – dodaję, pociągając łyk pysznego wina.

      – Niedługo musimy się zbierać. Jest tu Taylor, a ty musisz jutro wstać do pracy.

      – Ty też.

      – Ja potrzebuję znacznie mniej snu niż ty, Anastasio. Ale przynajmniej coś zjadłaś.

      – Nie wracamy Charliem Tango?

      – Nie, pomyślałem, że pewnie się czegoś napiję. Taylor nas odbierze. No a dzięki temu będę cię miał w samochodzie tylko dla siebie, choćby przez kilka godzin. Dużo czasu na rozmowę.

      Ach, a więc taki jest plan.

      Christian przywołuje kelnera i prosi go o rachunek, następnie bierze ze stołu BlackBerry i dzwoni.

      – Jesteśmy w Le Picotin, Southwest Third Avenue. – Rozłącza się. A więc nadal zachowuje się szorstko podczas rozmów telefonicznych.

      – Jesteś bardzo oschły wobec Taylora. Właściwie wobec większości ludzi.

      – Po prostu szybko przechodzę do sedna sprawy.

      – Tego wieczoru nie przeszedłeś. Nic się nie zmieniło, Christianie.

      – Mam dla ciebie propozycję.

      – To wszystko zaczęło się od propozycji.

      – Inną propozycję.

      Kelner wraca i Christian wręcza mu kartę kredytową, nie patrząc nawet na rachunek. Po chwili jego telefon brzęczy.

      Ma propozycję? Jaką tym razem? Przez moją głowę przemyka kilka scenariuszy: porwanie, praca dla niego. Nie, to nie ma sensu. Christian finalizuje płatność.

      – Chodź. Taylor już czeka.

      Wstajemy i bierze mnie za rękę.

      – Nie chcę cię stracić, Anastasio. – Całuje czule moją dłoń, a dotyk jego ust na mojej skórze sprawia, że przeszywa mnie dreszcz.

      Przed restauracją czeka audi. Christian otwiera przede mną drzwi. Wsiadam i opadam na miękką, skórzaną kanapę. Podchodzi do drzwi od strony kierowcy; wysiada Taylor i przez chwilę rozmawiają. To nowość. Zżera mnie ciekawość. O czym mówią? Chwilę później obaj siedzą już w aucie. Zerkam na Christiana; patrzy przed siebie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

      Przez krótką chwilę pozwalam sobie kontemplować jego profil: prosty nos, pełne usta, włosy opadające na czoło. Ten boski mężczyzna z całą pewnością nie jest mi pisany.

      Samochód wypełnia cicha muzyka, jakiś utwór orkiestrowy, którego nie znam. Taylor włącza się do ruchu, kierując się w stronę autostrady I-5 i do Seattle.

      Christian odwraca się twarzą do mnie.

      – Jak już mówiłem, Anastasio, mam dla ciebie propozycję.

      Zerkam nerwowo na Taylora.

      – Taylor cię nie słyszy – uspokaja mnie Christian.

      – Jak to?

      – Taylor! – woła. Mężczyzna nie odpowiada. Woła ponownie, dalej zero reakcji. Christian wychyla się i klepie go w ramię. Taylor wyjmuje z uszu słuchawkę, której wcześniej nie dostrzegłam.

      – Tak, proszę pana?

      – Dziękuję. Wszystko w porządku, możesz wrócić do słuchania.

      – Tak jest.

      – Zadowolona? Słucha iPoda. Puccini. Zapomnij,

Скачать книгу