Podpalacz. Peter Robinson

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Podpalacz - Peter Robinson страница 20

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Podpalacz - Peter Robinson

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      – Wygląda na to, że jedna.

      – Czy strażacy korzystali z tej ścieżki?

      Stefan wskazał w bok.

      – Nie, szli tamtędy. Ścieżka prowadzi do zatoczki parkingowej przy szosie. Oni zostawili wozy dalej, bliżej kanału. Ta część lasu jest poprzecinana ścieżkami. Domyślam się, że latem to popularne miejsce.

      Annie spojrzała na ślady.

      – Mężczyzna?

      – Mężczyzna, ale nie spodziewaj się zbyt wiele. Tak czy owak wszystkie ślady zostały sfotografowane i zrobiliśmy odlewy. Teraz schną, ale jutro porównamy je z danymi w SICAR.

      System utrwalania i identyfikacji odcisków obuwia, Shoeprint Image Capture and Retrieval, składa się z kilku baz danych pozwalających porównywać zebrane ślady ze zgromadzonymi próbkami, w tym dwoma tysiącami różnych podeszew trzystu najczęściej sprzedawanych marek butów, które skatalogowano w bazie danych Solemate. Któryś z podwładnych Stefana pokrył odciśnięty w ziemi ślad szelakiem albo lakierem akrylowym, po czym wykonał odlew z gipsu dentystycznego. Po powrocie do pracowni wprowadzi dane odlewu do komputera, uwzględniając powszechnie występujące na podeszwach wzory, takie jak paski, wielokąty i zygzaki oraz logo producenta, jeśli ten je zamieścił. W ten sposób, dzięki systemowi SICAR, dowiedzą się, jakiego typu i marki są buty, których odciski znaleźli na miejscu zbrodni. Będą też mogli przeszukać bazy danych o przestępcach i podejrzanych, żeby sprawdzić, czy nie zatrzymano osoby używającej takiego obuwia albo nie utrwalono identycznego śladu w którymś z poprzednich śledztw policyjnych.

      Oczywiście wszyscy mieli nadzieję na coś więcej niż tylko ogólna charakterystyka, zdarzają się bowiem unikalne ślady świadczące o sposobie chodzenia oraz zużyciu obuwia. Albo pinezka wbita w podeszwę. Wtedy po schwytaniu podejrzanego zabezpiecza się jego buty, które stanowią solidny dowód w sądzie, pozwalający powiązać go z miejscem zbrodni.

      Doszli do zatoki, przy której parkowało mobilne laboratorium policyjne, całkowicie blokując przejazd. Nie miało to jednak większego znaczenia, ponieważ mało kto używał leśnej drogi, żeby dojechać do mostu rozpiętego nad kanałem około trzech kilometrów na zachód. Gdyby jednak ktoś chciał tamtędy przejechać, znak objazdu na skrzyżowaniu z główną szosą informował go, żeby skręcił w następną leśną drogę.

      Annie zauważyła jeszcze kilka zabezpieczonych odcisków na terenie zatoczki.

      – Imponujące – pochwaliła. – Mieliście mnóstwo roboty.

      – Zobaczymy, co z tego wyniknie – odparł Stefan. – Badanie miejsca zbrodni w taki sposób jest jak obieranie kolejnych warstw cebuli, tylko nie wiadomo, która warstwa okaże się najważniejsza. – Wskazał na jeden ze śladów. – Tutaj mamy ślady opon, równoległe. Powinny wystarczyć do określenia producenta. Ustalimy też rozmiar opony i rozstaw osi pojazdu, co być może doprowadzi do zidentyfikowania marki samochodu. Jeśli się okaże, że opona ma jakieś charakterystyczne cechy, czego nie wykluczam w tym wypadku, to zapewne odlew da się porównać z ogumieniem konkretnego wozu.

      – Jeśli go odnajdziemy – dodała Annie.

      – Naturalnie. Zebraliśmy też próbki gleby z całego terenu. Oczywiście o tej porze roku nie mogło być mowy o rzadkich kwiatach, ale skład mineralny też pozwoli powiązać z miejscem zbrodni buty oraz opony pojazdu, gdybyśmy je odnaleźli.

      – Pod warunkiem, że będą jeszcze brudne.

      Stefan zmrużył oczy.

      – Czasem wystarczą mikroskopijne ślady. Powinnaś o tym wiedzieć. Byłabyś zaskoczona, jak niewiele nam potrzeba do pracy.

      – Przepraszam. Nie chcę szukać dziury w całym – zapewniła. – Po prostu nie mogę się pozbyć wrażenia, że nie mamy tu do czynienia z amatorem.

      – Ale my także nie jesteśmy amatorami. Poza tym nie wiemy jeszcze, z czym mamy tu do czynienia.

      – Racja – zgodziła się Annie. – Twierdzę tylko, że sprawca zrobi wszystko, żeby zatrzeć ślady. Im więcej czasu upłynie, zanim go złapiemy…

      – Tym więcej śladów zdoła pozacierać. Owszem, tu przyznam ci rację. Ale trzeba czegoś więcej niż umycie i staranne wyczyszczenie samochodu, żeby usunąć każdą cząsteczkę gleby, którą tutaj się zabrudził. Nie zapominaj też, że mamy odcisk opony. Znaleźliśmy także plamę oleju, a przynajmniej na olej to wygląda. – Wskazał drugi koniec otoczonego taśmami terenu. – Próbka będzie gotowa do końca dnia. Niewątpliwie ktoś tutaj parkował auto całkiem niedawno i jeśli to nie byliście wy ani strażacy…

      Annie wiedziała, że nie była to ani ona, ani Banks. Niemal instynktownie. Obydwoje postępowali tak, aby zachować jak najwięcej śladów na miejscu zdarzenia, zostawili więc samochody dalej i przeszli między drzewami, nie korzystając ze ścieżki. W sumie zapowiadało się obiecująco. Nawet jeśli dowody, które Stefan i jego zespół tak skrupulatnie zebrali, nie doprowadzą ich do podpalacza, to przydadzą się w sądzie później, kiedy go w końcu dopadną.

      – Jest szansa, że to jeep cherokee? – zapytała Annie, przypominając sobie, co Banks przekazał jej po przesłuchaniu Marka. – Albo coś podobnego.

      Stefan zamrugał powiekami.

      – Jest coś, o czym nie wiem?

      – Po prostu widziano w tej okolicy jeepa cherokee. Nie wczoraj wieczorem, ale niedawno.

      Stefan spojrzał na ślady opon.

      – Przynajmniej mamy od czego zacząć – stwierdził. – Porównamy rozstaw osi i szerokość opon. – Teatralnym gestem otworzył drzwi mobilnego laboratorium. – Co prawda to nie Ritz, ale przynajmniej działa ogrzewanie. Może zajdziesz na herbatkę?

      Annie uśmiechnęła się, a jej ciało zwróciło się do źródła ciepła jak słonecznik do słońca.

      – Jak nic, czytasz w myślach – powiedziała, wchodząc za nim do środka.

      Zanim Banks dotarł na komendę po pozytywnej identyfikacji zwłok Christiny przez panią Aspern w kostnicy szpitala w Eastvale, Annie pojechała już nad kanał, żeby porozmawiać z ekipą kryminalistyczną. Banks polecił, aby mundurowy policjant odwiózł panią Aspern do domu i już miał się zabrać do analizy dotychczasowych ustaleń, przy cichym akompaniamencie przebojów Jimiego Hendrixa w aranżacjach Gila Evansa, gdy w drzwiach jego gabinetu pojawił się Geoff Hamilton.

      – Przytulny pokoik – stwierdził.

      – Może być – odparł Banks. – Kawy? Herbaty?

      – Kawy, jeśli jest. Czarnej, dużo cukru.

      – Zamówię. – Przez telefon Banks polecił przynieść dwie czarne kawy. – Coś nowego?

      – Właśnie wracam z laboratorium – odpowiedział Hamilton. – Po południu przeprowadziliśmy chromatografię.

      – I?

      Hamilton

Скачать книгу