Podpalacz. Peter Robinson

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Podpalacz - Peter Robinson страница 21

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Podpalacz - Peter Robinson

Скачать книгу

zebraliśmy wytrącony gaz, a potem wstrzyknęliśmy go do chromatografu. To – wskazał na wykres po lewej stronie – jest chromatogram gazów, które się wytrąciły po podgrzaniu próbek pobranych w miejscu, gdzie pożar się zaczął. – Następnie wskazał na drugi wykres, który zdaniem Banksa wyglądał niemal identycznie. Obydwa przedstawiały serię niskich do średnich wychyleń z olbrzymim szpicem pośrodku. – To chromatograficzny zapis terpentyny.

      – Czyli mieliśmy rację – rzekł Banks, uważnie oglądając chromatogramy. – A druga barka?

      – Oprócz wstęg, które zauważyłem podczas wstępnych oględzin, nie znaleźliśmy żadnych śladów cieczy łatwopalnych. W każdym razie ma pan pierwsze konkretne dowody. Do przyśpieszenia pożaru użyto terpentyny. Jej temperatura zapłonu wynosi dwieście pięćdziesiąt trzy stopnie Celsjusza, czyli raczej niewiele. Ponieważ nie ma śladów mechanizmu zegarowego ani zapalnika, powiedziałbym, że ktoś użył zapałki.

      – Czyli celowe podpalenie?

      Hamilton rozejrzał się dookoła, jakby się obawiał, że pomieszczenie jest na podsłuchu, po czym pozwolił sobie na uśmiech, tak u niego rzadki.

      – Tylko niech to zostanie w tych czterech ścianach – zaczął. – Nie mam cienia wątpliwości.

      Funkcjonariusz przyniósł kawę i obydwaj zamilkli, czekając, aż opuści gabinet. Hamilton wypił łyk i sięgnął po kasetę.

      – Chce pan obejrzeć nagranie? – zapytał.

      Rejestrowanie dowodów na taśmach wideo stało się tak powszechne, że Banks miał w gabinecie mały telewizor z odtwarzaczem. Hamilton wsunął taśmę do kieszeni urządzenia i na ekranie zobaczyli szosę przed pędzącym na miejsce pożaru wozem strażackim.

      Większość pojazdów strażackich została wyposażona w tak zwanego milczącego świadka, czyli rejestrator wideo, który nagrywa przejazd do pożaru. Nagranie takie bywa przydatne, bo przy naprawdę szybkiej reakcji strażacy mogą uchwycić na miejscu samochód, którym uciekają sprawcy, albo piromana kręcącego się po okolicy i podziwiającego efekt swojego działania. Tym razem jednak nie nagrało się nic takiego. Co prawda wóz strażacki mijał po drodze kilka samochodów, których numery rejestracyjne da się zapewne ustalić dzięki metodom obróbki i powiększenia obrazu, ale Banks nie miał zbyt wielkiej nadziei, że to przyniesie jakiekolwiek rezultaty. Pożar rozszalał się już na dobre, gdy Hurst wezwał pomoc, podpalacz zdążył więc na pewno pokonać kawał drogi. Była to jednak ekscytująca podróż i Hamilton wyjął kasetę dopiero wtedy, kiedy się zatrzymała, pokazując zakręt na leśnej drodze.

      – Jest coś, co nie daje mi spokoju – rzekł Banks. – Ten chłopak, Mark, opisał włosy malarza jako brązowe, ale te, które miał denat na barce, były raczej rude.

      – Ogień powoduje takie zmiany – odparł Hamilton.

      – Zmianę koloru włosów?

      – Tak. Czasami. Szare zamieniają się na blond, a brązowe na rude.

      – Ciekawe – powiedział Banks. – A Tina? Czy mogłaby się uratować?

      – Gdyby była przytomna i świadoma, tak. Ale nie miała najmniejszych szans w tym stanie, w którym się znajdowała.

      – Wygląda więc na to, że to malarz na barce numer jeden był zamierzoną ofiarą – stwierdził Banks. – Mimo to sprawca się postarał, żeby ogień rozszerzył się na barkę numer dwa, gdzie mieszkali Mark i Tina. Tylko po co?

      – Obawiam się, że to pan musi znaleźć odpowiedź, nie ja.

      – Tylko głośno myślę. Eliminacja świadka?

      – Świadka czego?

      – Jeśli podpalacz odwiedzał ofiarę wcześniej, to mógł zostać zauważony. Albo tak myślał.

      – Tylko że ten młody człowiek przeżył.

      – Tak, i rzeczywiście widział dwie różne osoby odwiedzające Toma niezależnie od siebie. Może jedną z nich był morderca, który jednak nie wiedział, że Marka nie ma na barce. Prawdopodobnie zakładał, że dopadnie oboje. Pośpiesznie opuszczał miejsce pożaru, a to oznacza, że…

      – Że co?

      – Nieważne – uciął Banks. – Jak pan słusznie zauważył, muszę znaleźć odpowiedź. Póki co mam wrażenie, że dysponuję tylko przypuszczeniami.

      Hamilton stuknął palcem w wykresy i wstał z miejsca.

      – Nieprawda – zaprzeczył. – Ma pan potwierdzenie wykorzystania cieczy łatwopalnej do wzniecenia pożaru w dwóch lokalizacjach.

      Banks uświadomił sobie, że Hamilton ma rację. Jeszcze kilka minut temu mógł polegać tylko na instynkcie i przypuszczeniach, teraz jednak zyskał mocny naukowy dowód, że ogień podłożono celowo.

      Spojrzał na zegarek i westchnął.

      – Za chwilę doktor Glendenning przeprowadzi sekcję zwłok pierwszej ofiary – powiedział. – Chce pan uczestniczyć?

      – A niech tam – rzucił Hamilton. – Nie szkodzi, że jest piątek po południu i właśnie zaczyna się weekend.

      Rozdział 4

      – Macie pojęcie, że potrzeba około półtorej godziny i temperatury między osiemset siedemdziesiąt a dziewięćset osiemdziesiąt stopni, żeby skremować ludzkie ciało? – zapytał doktor Glendenning, nie odnosząc się do niczego konkretnego. – Podczas pożaru zwykłego budynku, w tym wypadku barki, temperatura rzadko przekracza sześćset pięćdziesiąt stopni. Właśnie dlatego, panie i panowie, zostało nam tak wiele materiału do analizy.

      Sala sekcyjna w piwnicy szpitala Eastvale General Infirmery nie należała do najnowocześniejszych, ale doświadczenie doktora Glendenninga kompensowało to z nawiązką. Banks miał wrażenie, że poczerniały kształt na stalowym stole to zwłoki człowieka z epoki żelaza odnalezione gdzieś na torfowiskach, a nie ktoś, kto jeszcze żył przed niespełna dwudziestoma czterema godzinami. Wcześniej usunięto pozostałości ubrania i przesłano je do laboratorium, a także pobrano próbki krwi do analizy. Wykonano także zdjęcia rentgenowskie zwłok, szukając śladów kul oraz obrażeń wewnętrznych. Przy zmarłym znaleziono jedynie klamrę od paska, trzy funty sześćdziesiąt pięć pensów drobnymi oraz sygnet bez żadnych wyrytych inicjałów.

      – Uznałem, że możecie tego nie wiedzieć – zakończył Glendenning, rzucając okiem na swoją widownię: Banksa, Geoffa Hamiltona oraz Annie Cabbot, która dopiero co wróciła z miejsca zbrodni. – Powinniście docenić fakt, że pracuję w piątek po południu – ciągnął, dokonując oględzin zewnętrznych zwłok przy pomocy swojej nowej asystentki Wendy Gauge, ubranej w niebieski chirurgiczny fartuch i czepek ochronny. Glendenning spojrzał na zegarek. – To może potrwać naprawdę długo, a ja jestem dziś umówiony na kolację, i to ważną.

      – Zdajemy sobie sprawę, że jest pan bardzo zajętym człowiekiem, dlatego żywimy olbrzymią wdzięczność, i będziemy żywić po wsze czasy – oznajmił Banks, delikatnie trącając Annie w bok. –

Скачать книгу