Zakazana miłość. Magda Kaczmarczyk
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zakazana miłość - Magda Kaczmarczyk страница 14
– Chyba zwariowałeś – odpowiedziała wreszcie.
– Proszę. – Podał jej tę kartkę.
Agata potrząsnęła głową.
– Nie potrzebuję jej, wyrzuć – odpowiedziała patrząc mu w oczy.
Odłożył kartkę na biurko i przeszedł zabrać swoje rzeczy.
– Piotr, o co chodzi? – zapytała Agata siedząc cały czas na biurku.
– O nic. – Wzruszył ramionami. – Odwieźć cię do domu? – zapytał służbowym tonem.
Agata nie dała się łatwo zbyć.
– Mów co się dzieje. Chodzi o tę kartkę?
Piotr spojrzał jej w oczy.
– Jestem zazdrosny, nic na to nie poradzę. Najchętniej wyrzuciłbym tego gówniarza ze szkoły, ale wiem, że będą następni. Jesteś taka piękna.
– Piotruś, kocham cię. – Agata przytuliła policzek do jego dłoni. – Ja też jestem o ciebie zazdrosna, ale ufam ci. Gdybym chciała coś kombinować to nie pokazałabym ci tej kartki, tylko schowała do kieszeni. Jesteś dla mnie najważniejszy i tylko z tobą chcę być. – Ujęła jego twarz w swoje dłonie. – Wierzysz mi?
Pokiwał twierdząco głową, ale minę miał niewyraźną.
– Wyrzuć tę kartkę i nic nie mów temu chłopakowi – powiedziała. – Jak będzie mnie jeszcze zaczepiał, sama mu coś powiem – obiecała.
Piotr przytulił ją mocno do siebie. Agata zaplotła nogi wokół jego pasa.
– Znowu to robisz? – Zaśmiał się.
– Kocham cię, jestem tylko twoja – powiedziała i pocałowała go. Jej nogi zacisnęły się mocno wokół niego.
– Chodźmy stąd – powiedział po chwili. Całkiem już odzyskał humor.
– Jakie masz plany na popołudnie? – zapytała.
– Koło czwartej jestem umówiony z Jackiem, ma jakiś problem, a potem mam jeszcze jednego klienta no i chyba pojadę do domu, jeśli ty nie chcesz do mnie przyjechać. – Spojrzał na nią znacząco.
Agata posmutniała.
– Przecież wiesz, że to nie tak – westchnęła.
– Wiem, przepraszam. – Piotr przytulił ją. – Chodź, odwiozę cię do domu.
Wyszli z sali i skierowali się do wyjścia. Na korytarzu stała grupka osób. Piotr objął Agatę ramieniem.
– Żeby nie było wątpliwości – powiedział i pocałował ją.
Agata objęła go w pasie i roześmiała się.
– Ale z ciebie wariat.
Żadne z nich nie obejrzało się za siebie, ale cisza jaka zaległa na korytarzu świadczyła o tym, że wszyscy to zauważyli.
– Piotruś, powiedz mi skąd ty masz taką niesamowitą wiedzę? Tylko z kursów, które kiedyś skończyłeś? – zapytała, gdy już siedzieli w samochodzie.
– Nie, absolutnie. – Piotr pokręcił przecząco głową. – Kurs może dać ci jedynie podstawę wiedzy, zainteresować cię danym tematem. Moja wiedza jest głównie z książek ezoterycznych jakie przeczytałem i własnych doświadczeń. Dam ci kilka książek, które warto przeczytać, bo nie wszystkie warto. Ja wiedzę, którą zdobywam przepuszczam przez siebie i szukam dowodów, bo nie mogę sprzedawać studentom czyichś domysłów. To musi być wiedza sprawdzona.
– Co to znaczy przepuszczasz przez siebie?
– To znaczy medytuję nad tym, konfrontuję ze swoją wiedzą i doświadczeniem. Czasami mówię rzeczy, których nie jestem pewien, ale zaznaczam, że jest to ciekawostka i jeśli ktoś dotrze do źródła i będzie pewien, że tak właśnie jest, może przedstawić nam to na zajęciach. Jak będziesz miała czas dzisiaj w domu możesz sobie poszukać na You Tube wykładów Davida Icke’a, on mówi dużo ciekawych rzeczy związanych z życiem społecznym, zdrowiem, polityką i to wszystko w kontekście ezoteryki. Ale też traktuj to informacyjnie, nie wierz we wszystko co on mówi.
– Zapiszę sobie to nazwisko. – Agata wyciągnęła telefon i otworzyła notatki. – Powiedz jeszcze raz jak on się nazywa.
David Icke, i c k e – przeliterował.
– Dobra, zapisałam, dzięki. – Pocałowała Piotra w policzek. – Przynajmniej zajmę się czymś pożytecznym.
Podjechali pod dom Agaty.
– Do jutra – powiedział Piotr i pocałował ją.
– Będę tęsknić. – Agata zarzuciła mu ręce na szyję.
Piotr odpiął pas i przytulił ją mocno.
– Zdzwonimy się rano, może po ciebie podjadę, OK?
– OK – westchnęła. – Miłej pracy ci życzę. – Pogłaskała go po włosach.
– Kocham cię. – Piotr przytulił ją jeszcze mocniej i pocałował.
Agata namacała klamkę i otworzyła drzwi.
– Jedź już, bo się spóźnisz – powiedziała odsuwając go trochę od siebie. – Do zobaczenia. – Wysiadła z samochodu i trzasnęła drzwiami. Pomachała mu jeszcze jak odjeżdżał i weszła do domu. Od razu dopadła do komputera i włączyła internet. Chciała sprawdzić dostępność Very Valentino i miała szczęście. Na allegro znalazła perfumerię w Warszawie, na Ochocie, która wyprzedawała ten zapach. Kupiła go i zadzwoniła, że odbierze osobiście jeszcze dzisiaj. Pobiegła do autobusu i godzinę później odebrała towar. Przy okazji zobaczyła również Very Valentino w wersji woman, zapach był bardzo ładny więc wzięła też dla siebie. Pomyślała, że będą fajnie razem wyglądać na półce u Piotra.
Wróciła do domu, zjadła obiad i zadzwoniła do Beaty.
– Najwyższy czas – powitała ją koleżanka. – Co masz do powiedzenia na swoje usprawiedliwienie?
Agata westchnęła.
– Cześć Beata, sorczak, że ci nie powiedziałam, jakoś nie było okazji.
– Ciekawa jestem jakiej ty potrzebujesz okazji, żeby mi powiedzieć, że masz faceta i to takiego faceta – zauważyła Beata z przekąsem. – Długo jesteście razem?
– Nie, dwa miesiące.
– To długo jak na ciebie – stwierdziła. – To jeszcze z miesiąc i żegnalski.
– Nie,