Homo deus. Yuval Noah Harari

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Homo deus - Yuval Noah Harari страница 14

Homo deus - Yuval Noah Harari

Скачать книгу

rozumieją znaczenie boskości. Boskość to nie jakiś mglisty metafizyczny przymiot. Nie jest ona również tym samym co wszechmoc. Gdy mówimy o wyniesieniu ludzi do rangi bogów, chodzi raczej o kogoś takiego, jak greccy bogowie albo hinduscy dewowie niż wszechmogący biblijny ojciec z nieba. Nasi potomkowie nadal będą mieli swoje dziwactwa i ograniczenia, tak jak mieli je Zeus i Indra. Ale będą potrafili kochać, nienawidzić, tworzyć i niszczyć na dużo większą skalę niż my.

      Przez tysiąclecia wierzono, że bogowie dysponują nie tyle wszechmocą, ile raczej pewnymi wyjątkowymi zdolnościami – na przykład zdolnością wymyślania i tworzenia istot żywych, zdolnością zmieniania własnego ciała, zdolnością wpływania na środowisko i pogodę, zdolnością czytania w myślach i porozumiewania się na odległość, zdolnością bardzo szybkiego przemieszczania się oraz oczywiście zdolnością wiecznego życia i unikania śmierci. Ludzie zajmują się zdobywaniem wszystkich tych zdolności po kolei, oraz wielu innych. Niektóre z nich, przez wiele tysiącleci tradycyjnie uznawane za cechy boskie, dzisiaj stały się tak powszechne, że właściwie ich nie zauważamy. Przeciętny człowiek przemieszcza się i porozumiewa na odległość dużo łatwiej niż dawni greccy, hinduscy czy afrykańscy bogowie.

      Na przykład zamieszkujący Nigerię Ibowie wierzą, że na początku bóg stwórca Chukwu chciał, by ludzie byli nieśmiertelni. Wysłał do nich psa, żeby im powiedział, że kiedy ktoś umiera, powinni posypać popiołem zwłoki, a jego ciało wróci do życia. Niestety pies łatwo się męczył i ciągle gdzieś się zatrzymywał po drodze. Poirytowany Chukwu wysłał zatem owcę, każąc jej się pospieszyć i przekazać ludziom tę ważną wiadomość. Niestety, kiedy zziajana owca dotarła do celu, przekręciła boskie polecenia i powiedziała ludziom, żeby grzebali swych zmarłych, przez co śmierć stała się ostateczna. Dlatego po dziś dzień my, ludzie, musimy umierać. Gdyby tylko mający tak ważną wiadomość do przekazania Chukwu miał konto na Twitterze, a nie musiał polegać na guzdrających się psach i przygłupich owcach!

      W dawnych społeczeństwach rolniczych wiele religii przejawiało zaskakująco niewielkie zainteresowanie zagadnieniami metafizycznymi i życiem pozagrobowym. Skupiały się natomiast na całkiem przyziemnej kwestii, jaką było zwiększanie produkcji rolniczej. Na przykład starotestamentowy Bóg n i g d y nie obiecuje nagród i kar po śmierci. Zamiast tego mówi ludowi Izraela: „Jeśli będziecie słuchać pilnie nakazów, które wam dziś daję, miłując Pana, Boga waszego, […] ześle On deszcz na waszą ziemię we właściwym czasie […] a wy zbierzecie wasze zboże, moszcz i oliwę. Da też trawę na polach dla waszego bydła. Będziecie mieli żywności do syta. Strzeżcie się, by serce wasze nie pozwoliło się omamić, abyście nie odeszli i nie służyli cudzym bogom, i nie oddawali im pokłonu, bo rozpaliłby się gniew Pana na was i zamknąłby niebo, aby nie padał deszcz, ziemia nie wydałaby plonów, i prędko zginęlibyście z tej pięknej ziemi, którą wam daje Pan” (Księga Powtórzonego Prawa 11,13–17)45. Dzisiaj naukowcy potrafią zrobić dużo więcej niż starotestamentowy Bóg. Obecnie dzięki nawozom sztucznym, środkom owadobójczym i uprawom modyfikowanym genetycznie produkcja rolnicza przerasta najwyższe oczekiwania, jakie starożytni rolnicy mieli wobec swoich bogów. A spalone słońcem państwo Izrael nie boi się już, że jakiś rozgniewany bóg zamknie niebo i wstrzyma wszelki deszcz – ponieważ Izraelczycy wybudowali niedawno nad Morzem Śródziemnym ogromne zakłady odsalania wody morskiej i całą wodę pitną mogą pozyskiwać z tego źródła.

      Dotychczas rywalizowaliśmy z dawnymi bogami, tworząc coraz lepsze narzędzia. W niezbyt odległej przyszłości możemy stworzyć superludzi, którzy prześcigną starożytnych bogów nie dzięki narzędziom, ale dzięki zdolnościom cielesnym i umysłowym. Kiedy jednak już do tego dojdzie, boskość stanie się czymś równie prozaicznym jak cyberprzestrzeń – cud nad cudami, który traktujemy jak zwykłą oczywistość.

      To całkiem pewne, że ludzie będą podejmowali próby sięgnięcia po boskość, ponieważ mają wiele powodów, by pragnąć takiego awansu, i wiele sposobów, by go zdobyć. Nawet jeśli jakaś jedna obiecująca droga okaże się ślepym zaułkiem, to otwarte pozostaną alternatywne trasy. Możemy na przykład dojść do przekonania, że ludzki genom jest zdecydowanie zbyt skomplikowany, by dokonywać w nim poważnych manipulacji, ale to nie zapobiegnie rozwojowi interfejsów łączących mózg z komputerem, nanorobotów czy sztucznej inteligencji.

      Nie ma jednak powodów do paniki. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Udoskonalanie homo sapiens będzie raczej stopniowym historycznym procesem niż apokalipsą w hollywoodzkim stylu. Dawnych homo sapiens nie wytępią zbuntowane roboty. Bardziej prawdopodobne, że sam homo sapiens będzie się udoskonalał krok po kroku, łącząc się równocześnie z robotami i komputerami, aż kiedyś nasi potomkowie, patrząc wstecz, uświadomią sobie, że nie są już tym rodzajem zwierząt, które napisały Biblię, zbudowały Wielki Mur Chiński i śmiały się z wygłupów Charliego Chaplina. To się nie stanie w ciągu dnia ani roku. Tak naprawdę to się dzieje już teraz, w niezliczonych prozaicznych czynnościach. Codziennie miliony ludzi decydują się oddawać smartfonom odrobinę więcej kontroli nad własnym życiem albo wypróbowywać jakiś nowy i skuteczniejszy lek przeciwdepresyjny. W pogoni za zdrowiem, szczęściem i władzą ludzie będą stopniowo zmieniali najpierw jakąś jedną ze swoich cech, a potem kolejną, jeszcze następną… Aż w końcu nie będą już ludźmi.

Czy ktoś może wcisnąć hamulec?

      Nie wszystkich takie wyjaśnienia uspokajają: niektórzy, słysząc o tego rodzaju perspektywach, wpadają w panikę. Wprawdzie bez problemu stosują się do tego, co podpowiada im smartfon, biorą każdy lek przepisany im przez lekarza, ale kiedy dowiadują się o możliwości powstania udoskonalonych superludzi, mówią: „Mam nadzieję, że wcześniej umrę”. Jak powiedziała mi kiedyś znajoma, w starzeniu najbardziej boi się tego, że stanie się nieistotna, że zamieni się w pogrążoną w nostalgii staruszkę, która nie rozumie otaczającego ją świata i niewiele do niego wnosi. Tego właśnie boimy się na płaszczyźnie zbiorowej jako gatunek, kiedy słyszymy o superludziach. Wyczuwamy, że w takim świecie nasza tożsamość, nasze marzenia, a nawet nasze lęki przestaną mieć jakiekolwiek znaczenie, my zaś nic już do niego nie będziemy wnosić. Bez względu na to, kim jesteś dzisiaj – zagorzałym hinduskim graczem w krykieta czy początkującą lesbijską dziennikarką – w udoskonalonym świecie będziesz się czuć jak neandertalski myśliwy na Wall Street. To nie będzie twój świat.

      Neandertalczycy nie musieli się martwić o indeks NASDAQ, ponieważ dzieliły ich od niego dziesiątki tysięcy lat. Obecnie jednak świat, który ma dla nas sens, może runąć w ciągu paru dziesięcioleci. Nie można liczyć na to, że ocali nas przed tym śmierć, że umrzemy, zanim staniemy się kompletnie nieistotni. Nawet jeśli w 2100 roku po ulicach nie będą chodzili bogowie, to próby udoskonalania homo sapiens prawdopodobnie jeszcze w tym stuleciu zmienią świat nie do poznania. Badania naukowe i postęp techniczny dokonują się tak szybko, że większość z nas za tym nie nadąża.

      Kiedy rozmawia się z ekspertami, wielu z nich mówi, że wciąż bardzo daleko nam do genetycznie konstruowanych dzieci czy sztucznej inteligencji dorównującej człowiekowi. Jednak większość ekspertów myśli o czasie w kategoriach długości akademickich grantów i uczelnianych posad. Dlatego wyrażenie „bardzo daleko” może znaczyć dwadzieścia lat, a „nigdy” – nie więcej niż pięćdziesiąt.

      Doskonale pamiętam dzień, w którym po raz pierwszy zetknąłem się z internetem. Było to jeszcze w 1993 roku, kiedy chodziłem do liceum. Z paroma kumplami odwiedziliśmy naszego przyjaciela o imieniu Ido (obecnie jest informatykiem). Chcieliśmy zagrać w ping-ponga. Ido był już wtedy wielkim

Скачать книгу


<p>45</p>

Cytaty biblijne za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu w przekładzie z języków oryginalnych (Biblia Tysiąclecia), oprac. zespół biblistów polskich z inicjatywy benedyktynów tynieckich, wyd. 5, Poznań 2000 (przyp. tłum.).