Ludzkie potwory. Nikki Meredith
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Ludzkie potwory - Nikki Meredith страница 13
Kiedy już się uspokoiłam, zaczęłam rozmawiać z Catherine. Z początku zachowywała się z rezerwą, ale im dalej w noc, tym robiła się rozmowniejsza. Jestem przekonana, że mówiłyśmy o uczennicy Hollywood High, która wycięła drzewa w kampusie (zobacz rozdział czterdziesty dziewiąty). Być może wspomniałam o swoich planach studiów na Uniwersytecie Kalifornijskim, a może to ona wspomniała o czymś podobnym, choć sama miała jeszcze rok na podjęcie decyzji. Byłam młodsza, ale pierwsza kończyłam szkołę, bo w podstawówce przeskoczyłam jedną klasę. Wątpię, żebyśmy gadały o mażoretkach, klubie samopomocowym czy Klubie Czerwonego Krzyża, w których – jak to wynika z księgi pamiątkowej jej klasy – się udzielała. Na pewno rozmawiałyśmy o naszych chłopakach. Jej chodził do mojej klasy i był bystrym, przystojnym muzykiem; razem z moim grali muzykę folkową. Pamiętam też, że głównie rozmawiałyśmy o naszych rodzinach. Jej mama i moja mama, obie zatrudnione jako pracownice socjalne, były niegdyś koleżankami z pracy. Jednak to sytuacja rodzinna Catherine mnie zaintrygowała i po latach dalej się nad nią zastanawiałam.
Wyznała mi, że została adoptowana, o czym nie wiedziałam. Opowiadała, że życie w domu było ciężkie, co mnie zdziwiło. Mieszkała z ojcem, niewidomym psychologiem. Urzekła mnie jej historia. Po pierwsze, miałam ukochaną kuzynkę, która też była adoptowanym dzieckiem, i była to jedyna taka osoba, jaką znałam, zanim spotkałam Catherine. W moim odczuciu samo jej istnienie spowijała aura tajemnicy. Po drugie, niewiele wcześniej zaczęłam wolontariat w Fundacji na rzecz Dzieci Niewidomych i poznawałam stojące przed nimi wyzwania. (Później, gdy byłam już na studiach, pracowałam jako opiekunka na obozie dla dzieci niewidomych w Bloomfield, zaledwie kilka kilometrów od końca Mulholland Drive). Wyglądało to na coś więcej niż zwykły przypadek. Wszystkie te szczegóły, a na dodatek jej żydowskie korzenie, skłoniły mnie do uznania, że nasze spotkanie było z góry przesądzone.
Poruszyło mnie, jak trudne wiodła życie. Zdecydowanie cięższe od mojego lub innych dziewczyn z naszego klubu, zwłaszcza tych dobrze sytuowanych. Wydawała się bezbronna i pociągająca, co przekładało się na domniemywaną przeze mnie złożoność jej charakteru; w moich nastoletnich oczach ślepota jej ojca czyniła go godnym współczucia. Prawda okazała się o wiele bardziej skomplikowana, ale poznałam ją później.
Kiedy inne dziewczyny położyły się już spać, my dwie wciąż rozmawiałyśmy. Słońce zaczęło już rozjaśniać niebo, gdy wytargałyśmy na zewnątrz naszą pościel nad basen, gdzie rozłożyłyśmy się na leżakach. Powietrze było chłodne i woda parowała. W oddali wyły kojoty, a my podziwiałyśmy widoczne w dole światła miasta. Przynajmniej tak mi się wydaje. Przez te wszystkie lata oglądałam zdjęcie Case Study House no. 22 tyle razy, że nie jestem pewna, czy w swojej wyobraźni nie nakładam siatki ulic widocznej na tej fotografii na widok rozciągający się tego poranka znad basenu.
Podobnie też to, co usłyszałam bezpośrednio od Catherine, miesza mi się z tym, czego dowiedziałam się z innych źródeł. Da się wyróżnić garść informacji wspólnych, przynajmniej do pewnego stopnia, dla wszystkich wersji opowieści o niej. Urodziła się w Paryżu w 1942 roku. Jej biologiczny ojciec, Węgier, brał udział we francuskim ruchu oporu. Matka, Niemka, także mogła być członkiem Résistance. Jej babcia ze strony matki zginęła w getcie w Europie Wschodniej, a oboje dziadkowie ze strony ojca stracili życie w obozach koncentracyjnych. Według niektórych relacji rodzice Catherine popełnili w Paryżu samobójstwo, gdy miała dwa lata.
Byłam oszołomiona. Catherine była dla mnie Anne Frank, która przeżyła. Bolała mnie jej historia i z tego bólu wziął się mój ogromny szacunek dla niej.
Na stronie internetowej manson2jesus.com Catherine – podobnie jak inni byli zwolennicy Mansona – napisała o sobie krótką notkę biograficzną. Nie wspomniała w niej o samobójstwie rodziców, tylko podała, że umarli w trakcie II wojny światowej. Ją samą ukrywano przed nazistami, najpewniej we Francji, z którego to okresu pamięta „strach, samotność i zamęt”. W każdym razie ojciec wynajął prawnika, by za pośrednictwem podziemia zaaranżował jej ucieczkę z kraju, w którym rząd Vichy pomagał Niemcom w wywózce i wymordowaniu większości francuskich Żydów. Nie wiadomo, dokąd trafiła ani kiedy adwokat znalazł kobietę opisywaną przez Catherine jako na tyle „wspaniałą”, że zgodziła się ją przysposobić. Pamięta, że po adopcji jej życie rodzinne stało się godne pozazdroszczenia, bogate i szczęśliwe. Potem, gdy Catherine miała szesnaście lat, przybrana matka zmarła na raka i jej świat legł w gruzach.
Tej nocy, w której opisywała mi, jak ciężki los przypadł jej w udziale, przyjęłam, że opieka nad ojcem nie była łatwym zadaniem. Tak zresztą było, ale nie do końca, bo zdaniem jej ówczesnego chłopaka słowo „ciężkie” nie odpowiadało rzeczywistej sytuacji. Po śmierci matki jej relacje z przybranym ojcem pogorszyły się, po części z powodu jego kalectwa. Obowiązki wykonywane dotąd przez mamę spadły teraz na nią. Dom trzeba było utrzymywać w absolutnym porządku, tak by ojciec mógł znajdować swoje rzeczy. W przeciwnym razie mógłby wpaść na jakieś porzucone krzesło lub uderzyć się głową w otwarte drzwi szafy. Większość młodych dziewcząt ma kłopoty z tego rodzaju zadaniami, a dla dziewczyny pogrążonej w żałobie po matce były one wprost nieznośne. Kiedy nie udawało się jej idealnie wypełniać obowiązków, ojciec wpadał w furię.
W pewnym momencie doktor Share nawiązał bliższą znajomość z jedną z byłych pacjentek, która sprowadziła się do niego z bliźniaczymi synami, wypierając tym samym Catherine. Zdaniem jej byłego chłopaka ojciec pozwolił sobie na coś więcej niż zaniedbanie pasierbicy. Obrażał ją i wyzywał od zdzir, gdy podejrzewał, że uprawiała seks ze swoim narzeczonym. Kiedy jako siedemnastolatka ukończyła liceum, wyrzucił ją z domu. (Jedną z cech Mansona była umiejętność wykorzystywania młodych dziewczyn mających trudne relacje z ojcami).
Zamiast podjąć studia z gronem swoich znajomych, zarabiała na życie jako kasjerka w hollywoodzkim Akronie – połączeniu supermarketu ze sklepem z artykułami z demobilu – oraz chodziła na jakieś zajęcia w Los Angeles City College.
Miała za sobą krótkie nieudane małżeństwo – mieszkała wówczas w Connecticut. Po rozpadzie związku wróciła do Hollywood i zaczęła pracować jako muzyk na planach filmowych, gdzie poznała Bobby’ego Beausoleila, który wkrótce potem dołączył do Mansona. We dwójkę wystąpili w łagodnym filmie pornograficznym Ramrodder.
W 1997 roku poleciałam do Dallas, gdzie obejrzałam wystawę poświęconą zamachowi na Kennedy’ego zorganizowaną w budynku dawnego składu książek, a następnie zjadłam lunch z Catherine. Nie było łatwo do tego doprowadzić. Przebywała wtedy od kilku lat na wolności pod zmienionym nazwiskiem. Kiedy ją namierzyłam, odesłała mnie do swojej znajomej, która pełniła funkcję jej agentki.
Catherine miała dobre powody, by nie ufać dziennikarzom. Później dowiedziałam się, że jeszcze przed naszym spotkaniem padła ofiarą stalkingu, gdy fotografowie osaczyli ją podczas porannej niedzielnej mszy świętej. Dlatego nie chciała, żebym dowiedziała się,