Ludzkie potwory. Nikki Meredith

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Ludzkie potwory - Nikki Meredith страница 14

Ludzkie potwory - Nikki  Meredith Amerykańska

Скачать книгу

Do niczego takiego nie doszło, a ona sama przez cały czas zachowywała wzmożoną czujność. Jak zresztą mogłoby być inaczej po tym wszystkim, co przeszła?

      Pisarka Eve Babitz miała w szkole średniej inne doświadczenia niż ja. W poświęconym Hollywood High artykule w „Rolling Stone” z 3 lutego 1972 roku opowiadała, jak na lekcji chemii siedziała w jednej ławce z Catherine: „po drugiej stronie miałam tę miłą dziewczynę o imieniu Cathy, której jedyną wadą była łatwowierność, przez co nie byłam zbytnio zszokowana, kiedy zobaczyłam ją na zdjęciu w »Life«, gdy kucała pod jakąś skałą jako członkini Rodziny Mansona o pseudonimie Gypsy”.

      10

      Mondo Video A-Go-Go

Październik 1996

      Zamierzałam spędzić trochę czasu w gmachu Sądu Hrabstwa Los Angeles, gdzie chciałam znaleźć transkrypcje stenogramów z procesu, oraz w miejscowej bibliotece publicznej, by przejrzeć poświęcone sprawie artykuły. Postanowiłam zatrzymać się w Santa Monica, w domu, który wraz z bratem odziedziczyłam po rodzicach. Wieczory miałam wolne, więc zadzwoniłam do najstarszych przyjaciół mamy i taty – małżeństwa, które będę nazywać Ruth i Sid – by umówić się z nimi na kolację w barze z grillem przy Vermont Avenue w Los Feliz Village. Zawsze byłam im wdzięczna za ich przyjaźń z moimi rodzicami i za wsparcie, którego udzielili im wtedy, gdy mój brat miał problemy. Oboje byli już po dziewięćdziesiątce i żadne nie mogło prowadzić, ale ponieważ mieszkali zaledwie kilka kilometrów od lokalu, upierali się, że wezmą taksówkę, choć zaoferowałam im podwiezienie.

      Kiedy dotarłam na miejsce, siedzieli już za stołem, ale jak zwykle uprzejmy Sid z trudem wstał, by odsunąć mi krzesło. Byli o dziesięć lat młodsi od moich rodziców, więc kiedy dorastałam, zawsze widziałam w nich młodszych znajomych mamy i taty. Nawet po dziewięćdziesiątce zachowali młodzieńczy urok. Sid był szczupły, choć jego twarz z wysoko osadzonymi, okrągłymi policzkami i różową cerą sprawiała wrażenie pucułowatej. Czerń jego włosów podkreślały pojawiające się u skroni srebrne refleksy. Ruth wciąż miała włosy w kolorze truskawkowy blond, które jak zawsze przystrzygła na pazia. Miała klasę Nancy Reagan. Wprawdzie zachowywała się z większą powściągliwością niż mąż, ale pod tą rezerwą kryły się głębokie pokłady ciepła i dobroci. Ta jej życzliwość pomogła moim rodzicom wyjść z dołka psychicznego wywołanego sytuacją, w jakiej znalazł się mój brat. Dodatkowo Sid, który był sędzią w Los Angeles, podpowiadał mamie i tacie, jak poruszać się po systemie sądowniczym.

      Po kolacji zapytał mnie, nad czym aktualnie pracuję. Spodziewałam się, że padnie takie pytanie, ale nie do końca byłam pewna, czy chcę rozmawiać o Leslie i Pat. Zaczynałam właśnie odkrywać, że choć od zabójstw popełnionych przez Rodzinę Mansona zdążyło upłynąć trzydzieści lat, to osoby je pamiętające wciąż reagowały na wzmianki o nich bardzo emocjonalnie i łatwo wpadały w gniew lub oburzenie. Ruth i Sid byli liberalnymi demokratami, ale sympatie polityczne traciły na znaczeniu, kiedy rozmowa schodziła na ludzi jakkolwiek powiązanych z tymi morderstwami. Zarówno liberałowie, jak i konserwatyści często uważali, że kobiety Mansona, a także wszystkie kojarzone z nimi osoby zasługiwały wyłącznie na pogardę. Skoro jednak Ruth i Sid zawsze okazywali mi przyjacielskie i rodzicielskie wręcz uczucia, postanowiłam zaryzykować i podjąć temat.

      Opowiedziałam im o filmie dokumentalnym, który widziałam w telewizji, o swoich odwiedzinach w więzieniu i próbach rozeznania się, czy obie kobiety rzeczywiście przeszły przemianę. Z początku żadne z nich nie odezwało się nawet słowem, ale Ruth miała tajemniczy wyraz twarzy.

      – Zaskoczyłam was? – spytałam.

      – Nie do końca – odpowiedziała z uśmiechem Ruth. – Te sprawy nie są ci przecież obce. – Co miała na myśli? Losy mojego brata? Sądownictwo karne, o którym pisałam? Więzienia, które odwiedziłam, zbierając materiały do swoich tekstów? Wszystko to było prawdą. Zanim jednak zdążyłam zapytać, o co jej konkretnie chodziło, Ruth westchnęła: – Ta biedna kobieta…

      Jaka znowu kobieta? W tej historii pojawiało się wiele takich, o których można było tak powiedzieć. Sharon Tate? Matka Sharon Tate? Abigail Folger? Jej matka? Rosemary LaBianca? Ruth miała dobre serce, ale wątpiłam, by chodziło jej o Pat lub Leslie. Najbardziej logiczną odpowiedzią wydawała się Rosemary LaBianca, bo była sąsiadką Ruth. Niewykluczone, że się znały.

      – Tak, zgadzam się – powiedziałam. – To okropne zginąć w taki sposób.

      – Och, nie miałam na myśli żadnej ofiary. Oczywiście, to było straszne, ale tak naprawdę mówiłam o matce Leslie Van Houten. Pracowałyśmy w tej samej instytucji, choć się nie znałyśmy. Było mi z jej powodu bardzo przykro.

      Przez ponad trzydzieści lat Ruth była kierowniczką Wydziału Oświaty w Los Angeles, z kolei matka Leslie pracowała jako nauczycielka zajmująca się dziećmi z grup podwyższonego ryzyka. To olbrzymi rejon szkolny, ale kiedy już zidentyfikowano morderców, plotki rozniosły się błyskawicznie.

      – Rozeszło się pocztą pantoflową, że jest bardzo dumną osobą, i nie chodzi mi tu o arogancję. Nie próbowała ukrywać, kim jest jej córka, ale jasno dawała do zrozumienia, że nie chce o tym rozmawiać… Któż by zresztą chciał?

      Sid był wówczas sędzią w sądzie okręgowym, ale nie dysponował żadną szczególną wiedzą na temat tej sprawy.

      – Za to każdy, kto pracował w pobliżu gmachu sądu, widział, jaki cyrk urządzono wokół tego procesu – skomentował.

      Właściwie każdy, kto mieszkał w Los Angeles lub miał telewizor, mógł zobaczyć, jak to wyglądało. Codziennie rano fanki Mansona siadały na chodniku przed Pałacem Sprawiedliwości ze zdjęciami swojego idola i urządzały czuwanie.

      Ruth wspominała strach, który owładnął całą dzielnicą Los Feliz, nim policja ujęła podejrzanych.

      – W nocy ulice były puste – wspominała. – Ludzie bali się wychodzić z domów. Myślałam sobie wtedy, że nie ma w tym zbyt wiele logiki, bo przecież LaBianców zabito w ich domu.

      Żałowała, że nie byli w stanie ujawnić mi żadnych sensacji na temat Mansona lub morderstw, ale ich wiedza ograniczała się do tego, co było powszechnie wiadome. Odpowiedziałam, że choć lubię sensacyjne informacje, to jednak nie tego szukam. Przede wszystkim interesowały mnie same kobiety i ich życie przed zbrodnią, w jej trakcie i po niej.

      Nie jestem pewna, czy Ruth usłyszała moje słowa, bo nagle się ożywiła.

      – Och, właśnie sobie przypomniałam pewną błahostkę – odezwała się z błyskiem w oku. – Czy wiesz, kto kiedyś mieszkał w domu Rosemary i Lena LaBianców?

      – Nie – odpowiedziałam.

      – Walt Disney.

      – Naprawdę? – spytałam. – Widziałam zdjęcia i wcale nie wyglądało to okazale.

      – I takie też nie jest. To porządny dom, ale dość skromny jak na Walta. Mieszkał tam w latach trzydziestych, kiedy budował własny parę przecznic dalej. Stawiał sobie tam swoją wersję chatki Jasia i Małgosi.

      Zamówiliśmy

Скачать книгу