Gomułka. Piotr Lipinski
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Gomułka - Piotr Lipinski страница 6
Ojciec i syn wyglądają niemal tak samo, ale przez pewien czas nosili inne nazwiska. Tuż po wojnie Ryszard nie chciał, żeby kojarzono go z ojcem. Na początku 1946 roku przeprowadził się do lewobrzeżnej Warszawy. Uczył się kolejno w gimnazjum i liceum Tadeusza Reytana. Wtedy w prasie coraz częściej pisano o ojcu. Syn, żeby nie wyróżniać się w klasie, wymyślił „Strzeleckiego”. Pod tym samym nazwiskiem studiował również na Politechnice Warszawskiej.
Po latach wybór nazwiska okazał się niezbyt fortunny – syna Gomułki mylono ze znanym komunistą, również Ryszardem Strzeleckim, o którym jednak chłopak tuż po wojnie jeszcze nie słyszał. W końcu więc został Ryszardem Strzeleckim-Gomułką.
A dlaczego właściwie „Strzelecki”? Przypadek? Ładne brzmienie?
Pomysł na nazwisko „Strzelecki” był praktyczny. Nauczyciele w szkole zwykle odpytywali według alfabetu. „S” jest przy jego końcu. Syn najwyraźniej podchodził do życia równie trzeźwo jak ojciec.
Ryszard Gomułka najpierw mnie bada. Może tak rozmowę zacząłby też ojciec? Pyta, co sądzę o polskiej zachodniej granicy. Gdy mówię, że to największe polityczne osiągnięcie ojca, nieco się rozluźnia. A nawet pokazuje biurko, przy którym pracował tata.
Rozmawiamy o łatkach, które przylgnęły do ojca. O papierosach Grunwald, przełamywanych na pół ze sknerstwa i wypalanych w szklanej fifce.
Syn prostuje, że to nie z oszczędności, ale dla zdrowia. Według zaleceń lekarzy.
Narosło tych mitów sporo, bo o prywatności Gomułki ludzie niewiele wiedzieli. Nazywano go „wielkim samotnikiem” i może ta cecha spowodowała, że rosły legendy? Po latach to one pierwsze przychodzą na myśl, gdy ktoś wspomina Władysława Gomułkę.
Jedna szczególnie barwna to opowieści o tym, jak siermiężny Gomułka miota różnymi przedmiotami, gdy w telewizji nadają popularny w latach sześćdziesiątych Kabaret Starszych Panów, w którym Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski śpiewali:
I znaleźliśmy się w wieku, trudna rada,
że się człowiek przestał dobrze zapowiadać.
Ale za to, z drugiej strony, cieszy się,
że się również przestał zapowiadać źle.
Choć był to program zupełnie sprzeczny z jego poczuciem humoru – zresztą na poczucie humoru Gomułki mamy bardzo mało dowodów – to z pewnością nie rzucał niczym w telewizor. Ani popielniczką, ani kałamarzem, ani choćby kapciami – zapewnia syn, który od lat walczy z tą plotką. Nie rzucał niczym, nawet jeśli na ekranie pojawiała się nieco roznegliżowana Kalina Jędrusik. Dowód, że to niemożliwe, jest bardzo przekonujący – Gomułka był zbyt oszczędny, żeby niszczyć coś tak drogiego, jak odbiornik telewizyjny.
Mieszamy w rozmowie to, co lekkie, i to, co poważne. Od półnagiej aktorki przeskakujemy do najważniejszego pytania: dlaczego Władysław Gomułka został komunistą? Członkiem nielegalnej przed wojną partii?
– Na jego świadomość wpłynęło dzieciństwo – przekonuje mnie Ryszard Strzelecki-Gomułka. – Jako malec mieszkałem w tym samym co on domu w Białobrzegach. Przedwojenna polska wieś. Chałupy kryte słomą. Podłoga z ubitej ziemi. Głód. Dotkliwa bieda. Pierwsze dziecko moich dziadków, jeszcze przed ojcem, zmarło przy porodzie.
– I to tłumaczy, dlaczego próbując zmieniać świat, godził się na ofiary w ludziach? – dociekam. Opowieści o pięknych i szczerych zamiarach ulepszenia świata zwykle tracą urok, gdy policzy się, ilu ludzi przez nie straciło życie.
– W domu po wojnie mieliśmy dużo literatury na temat rewolucji francuskiej. Ojciec wiedział, że ustrój feudalny zburzyła rewolucja. Czyli kapitalizm, w którym ludzie żyli w nędzy, też powinien zginąć przez rewolucję.
– Liczył się z ofiarami? – powtarzam.
– Tak. Ale ten pierwszy okres, gdy pojawiały się ofiary, to był też czas największych zmian w życiu tych najbardziej ubogich. To była reforma rolna, to było budowanie kultury na wsi. Młodzież robotnicza i chłopska miała pierwszeństwo w dostawaniu się na studia. Toczyła się też walka zbrojna. Ja nie mam żadnej sympatii do tak zwanych żołnierzy wyklętych. Bo mordowali ludzi różnej narodowości, i Białorusinów, i Żydów.
Być może tak samo na moje pytania odpowiadałby dziś Władysław Gomułka. Choć może najpierw wspomniałby, jak został zaprzysięgłym wrogiem Związku Radzieckiego.
Psy łańcuchowe burżuazji
Kiedy zaczął pisać pamiętnik, jego życie emeryta wypełniło się stałymi zajęciami. Na przykład słuchaniem Radia Wolna Europa i BBC. Włączając nadającą z Niemiec Zachodnich radiostację, zagłuszaną w Polsce, od razu uruchamiał głośno telewizor. Wiedział, że go podsłuchują. Nie chciał, aby esbecy w swoich raportach pisali, że śledzi informacje wrogiej stacji radiowej.
Co rano po śniadaniu wyjeżdżał do lasu i trzy godziny spacerował razem z psem. Czasami z żoną, a w święta z resztą rodziny.
Wracał do domu i na całe popołudnia, a czasami i wieczory zamykał się w swoim gabinecie. Nikt nie spędził z nim tyle czasu, co jego biurko. Stało się jego najwierniejszym słuchaczem.
Pisał jednak nieregularnie. Czasami pochłaniało go zbieranie materiałów źródłowych i sporządzanie konspektu. Szukał dokumentów z czasów okupacji i uwięzienia w latach pięćdziesiątych.
Wydarzenia układał dokładnie w głowie, zanim przelał je na papier. Rękopis ma jedną niezwykłą cechę – zaskakująco mało poprawek.
– Pisał osiem lat – opowiadał mi Andrzej Werblan, który te wspomnienia w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, już po upadku PRL, przygotowywał do druku. – To jest tysiąc osiemset sześćdziesiąt kartek formatu A4 zapisanych kaligraficznym, odręcznym pismem. Poprawka zdarza się raz na dwadzieścia stron.
Rękopis przepisała maszynistka – na tej wersji Gomułka skorygował tylko błędy maszynowe. To bardzo rzadka umiejętność – komponowanie w pełni gotowego tekstu, w którym potem nie chce się dokonywać żadnej korekty.
Gomułka nie dawał się ponieść wenie. Był politykiem, a nie artystą.
W 1920 roku w patriotycznym porywie serca postanowił wstąpić do wojska, aby bronić Warszawy przed sowieckimi najeźdźcami. Na przeszkodzie stanął jego młody wiek – piętnaście lat.
W tym czasie komuniści powołali w Białymstoku Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski, w skład którego weszli Polacy przebywający na terenach radzieckich. Tworzyli go między innymi kierujący sowiecką bezpieką Feliks Dzierżyński, a także Feliks Kon, Julian Marchlewski, Józef Unszlicht, Bernard Zaks. Ogłosili manifest, zgodnie z którym pokój mógł zapanować dopiero po podbiciu Polski. Zapowiadali powstanie Polskiej Socjalistycznej Republiki Rad.
Historyk Paweł Śpiewak w książce Żydokomuna przypomniał, że partia komunistyczna nie chciała bronić niepodległości Polski. Uważała państwo za twór