Antropologia pamięci. Отсутствует

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Antropologia pamiÄ™ci - Отсутствует страница 18

Antropologia pamięci - Отсутствует WIEDZA O KULTURZE

Скачать книгу

miejsca każdej litery na klawiaturze, ani nawet nabycia w odniesieniu do każdej z nich odruchu warunkowego, który ona by uruchamiała, ukazując się naszemu spojrzeniu. Jeżeli jednak przyzwyczajenie nie jest ani poznaniem, ani automatyzmem, to czym jest? Chodzi o wiedzę, która tkwi w rękach, która jest dana tylko w cielesnym wysiłku i która nie daje się przełożyć na obiektywne wskaźniki. Osoba pisząca na maszynie wie, gdzie znajdują się litery na klawiaturze, tak jak wiemy, gdzie znajduje się jedna z naszych kończyn, ale ta wiedza, wypływająca z długotrwałego obcowania, nie pozwala określić położenia w obiektywnej przestrzeni. Osoba ta nie doświadcza przesuwania się swoich palców jako pewnej trasy w przestrzeni, którą można by opisać, ale jako pewną modulację motoryczności, która różni się od każdej innej swoją fizjonomią. Często stawia się problem tak, jakby percepcja litery zapisanej na papierze budziła przedstawienie tej litery, które z kolei budziłoby przedstawienie ruchu koniecznego do odnalezienia tej litery na klawiaturze. Ale jest to opis mitologiczny. Kiedy przebiegam oczami tekst, który mam przepisać, nie ma we mnie percepcji, które następnie budzą przedstawienia, ale powstają dla mnie aktualne całości, obdarzone typową lub znajomą fizjonomią. Kiedy zajmuję miejsce przed maszyną do pisania, pod moimi rękami rozciąga się przestrzeń motoryczna, w której odegram to, co przeczytałem. Czytane słowo jest pewną modulacją przestrzeni widzialnej, wykonanie motoryczne jest modulacją przestrzeni manualnej i cały problem polega na tym, jak pewna fizjonomia całości „wizualnych” może przywoływać pewien styl odpowiedzi motorycznych, jak każda „wizualna” struktura uzyskuje ostatecznie swą istotę motoryczną, chociaż nie musimy sylabizować ani słów, ani ruchów, aby słowo przełożyć na ruch. Ale ta władza przyzwyczajenia nie różni się od tej, jaką w ogóle mamy nad naszym ciałem: jeżeli każe mi się dotknąć mojego ucha lub kolana, unoszę rękę do ucha lub kolana najkrótszą drogą i nie muszę przedstawiać sobie położenia mojej ręki w punkcie wyjścia, położenia mojego ucha ani drogi od jednego do drugiego miejsca. Mówiliśmy wyżej, że w nabywaniu przyzwyczajeń ciało „rozumie”. Ta formuła wyda się absurdalna, jeżeli rozumieć znaczy podciągać daną zmysłową pod pojęcie i jeżeli ciało jest przedmiotem. Ale właśnie zjawisko przyzwyczajenia zachęca nas do tego, by przekształcić zarazem pojęcie „rozumienia” i pojęcie ciała. Rozumieć to doświadczać zgodności między tym, do czego się intencjonalnie odnosimy, i tym, co jest dane, między intencją i wykonaniem, a ciało jest naszym zakotwiczeniem w świecie. Kiedy wyciągam rękę do kolana, w każdej chwili ruchu doświadczam urzeczywistniania się intencji, która nie odnosiła się do mojego kolana jak do idei ani nawet jak do przedmiotu, ale jak do obecnej i rzeczywistej części mojego żywego ciała, to znaczy ostatecznie jak do punktu, przez który przechodzi mój nieustanny ruch w stronę świata. Kiedy maszynistka wykonuje na klawiaturze konieczne ruchy, kieruje nimi pewna intencja, ale ta intencja nie ustanawia klawiszy klawiatury jako obiektywnych miejsc. Naprawdę i dosłownie jest tak, że człowiek, który uczy się pisać na maszynie, włącza przestrzeń klawiatury do swojej przestrzeni cielesnej.

      Przykład muzyków-instrumentalistów jeszcze lepiej pokazuje, że przyzwyczajenie nie zagnieżdża się ani w myśleniu, ani w ciele obiektywnym, ale w ciele jako pośredniku pewnego świata. Wiadomo, że wprawny organista potrafi grać na organach, których nie zna i które mają więcej lub mniej klawiszy niż jego dotychczasowy instrument, a także inaczej rozłożone przyrządy rejestrowe. Wystarczy mu godzina pracy, aby był w stanie wykonać swój program. Tak krótki czas nauki nie pozwala przypuścić, że powstały nowe odruchy warunkowe, które zastępują nabyte wcześniej, chyba że jedne i drugie tworzą system i że zmiana jest globalna, co jednak wyprowadza nas poza teorię mechanistyczną, ponieważ w takim razie reakcje są zapośredniczone przez całościowe odniesienie do instrumentu. Czy powiemy zatem, że organista poddaje organy analizie, to znaczy tworzy i zachowuje przedstawienie różnych rejestrów, pedałów, klawiszy i ich relacji w przestrzeni? Ale podczas krótkiej próby, która poprzedza koncert, nie zachowuje się on tak, jak wówczas gdy chcemy skonstruować jakiś plan. Siada na ławce, porusza pedałami, włącza rejestry, przymierza się do instrumentu swoim ciałem, przyswaja sobie kierunki i wymiary, „urządza” się w organach tak, jak urządzamy się w domu. Nie uczy się położenia w obiektywnej przestrzeni każdego rejestru i każdego pedału, i nie powierza ich swojej „pamięci”. Zarówno podczas próby, jak i podczas wykonania rejestry, pedały i klawisze są mu dane tylko jako moce o pewnej wartości emocjonalnej lub muzycznej, a ich położenie jako miejsca, przez które ta wartość ukazuje się w świecie. Między zapisaną w partyturze muzyczną istotą utworu a muzyką, która faktycznie rozbrzmiewa wokół organów, powstaje tak bezpośrednia relacja, że ciało organisty i instrument są już tylko miejscem przechodzenia tej relacji. Muzyka istnieje teraz sama z siebie, a cała reszta istnieje przez nią. Nie ma tu żadnego miejsca na „przypominanie sobie” miejsca przyrządów rejestrowych, bo organista nie gra w obiektywnej przestrzeni. W rzeczywistości jego gesty podczas próby są gestami uświęcającymi: napinają one wektory uczuciowe, odkrywają źródła emocjonalne, tworzą przestrzeń ekspresji niczym gesty wróżbity, który wyznacza templum.

      Cały problem przyzwyczajenia polega tutaj na tym, by wiedzieć, w jaki sposób muzyczne znaczenie gestu może osadzać się w pewnym miejscu tak, że organista, całkowicie pochłonięty muzyką, dotyka właśnie tych rejestrów i tych pedałów, które to znaczenie urzeczywistnią. Otóż ciało jest przestrzenią wybitnie ekspresyjną. Chcę wziąć jakiś przedmiot i w określonym punkcie przestrzeni, o którym nie myślałem, ta moc brania, jaką jest moja ręka, unosi się już do przedmiotu. Poruszam nogami nie dlatego, że są one oddalone w przestrzeni o osiemdziesiąt centymetrów od mojej głowy, ale dlatego że ich moc przemieszczania się przedłuża w dół moją intencję motoryczną. Główne rejony mojego ciała są przeznaczone do różnych działań, uczestniczą w ich wartości. Pytanie, dlaczego zdrowy rozsądek uznaje głowę za siedlisko myśli i w jaki sposób organista rozkłada znaczenia muzyczne w przestrzeni organów, to jeden i ten sam problem. Ale nasze ciało nie jest tylko przestrzenią ekspresyjną wśród wszystkich innych rodzajów przestrzeni. Taką przestrzenią jedną z wielu jest tylko ciało ukonstytuowane. Ciało własne jest źródłem wszystkich innych przestrzeni, samym ruchem ekspresji, tym, co rzutuje znaczenia na zewnątrz, udzielając im miejsca, tym, co sprawia, że zaczynają one istnieć jak rzeczy, pod naszymi rękami, przed naszymi oczami. Chociaż nasze ciało nie narzuca nam, jak zwierzętom, instynktów określonych w chwili urodzenia, to przynajmniej nadaje naszemu życiu formę ogólności i przekształca nasze akty osobowe w stałe dyspozycje. W tym sensie nasza natura nie jest pierwszym przyzwyczajeniem, ponieważ przyzwyczajenie zakłada już właściwą naturze formę bierności. Ciało jest naszym ogólnym sposobem posiadania świata. Czasem ogranicza się do gestów koniecznych do zachowania życia i wówczas ustanawia wokół nas świat biologiczny; czasem, grając tymi pierwotnymi gestami i przechodząc od ich sensu właściwego do sensu przenośnego, ukazuje poprzez nie nowe jądro znaczeń: dzieje się tak w wypadku nawyków motorycznych takich jak taniec. Czasem wreszcie do ujmowanego znaczenia nie można dotrzeć naturalnymi środkami ciała i wtedy ciało musi stworzyć sobie narzędzie, projektując wokół siebie świat kultury. Na wszystkich poziomach spełnia tę samą funkcję, która polega na użyczaniu chwilowym i spontanicznym ruchom „odrobiny powtarzalnego działania i niezależnego istnienia”. Nawyk jest tylko sposobem istnienia tej fundamentalnej możności. Mówimy, że ciało coś zrozumiało i nabrało przyzwyczajenia, kiedy dało się przeniknąć przez nowe znaczenie, kiedy przyswoiło sobie nowe jądro znaczeniowe.

      Podstawa wyboru: Maurice Merleau-Ponty, Fenomenologia percepcji, przeł. Małgorzata Kowalska i Jacek Migasiński, Aletheia, Warszawa 2001, s. 157–166. Pominięto przypisy.

      Paul Connerton

      Praktyki cielesne

      Paul Connerton jest brytyjskim socjologiem, którego książka Jak społeczeństwa pamiętają (1989) przyczyniła się bardzo do renesansu zainteresowania pamięcią zbiorową

Скачать книгу