Biblia dla moich parafian.Tom II. Dobra Nowina. ks. Marcel Debyser

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Biblia dla moich parafian.Tom II. Dobra Nowina - ks. Marcel Debyser страница 12

Biblia dla moich parafian.Tom II. Dobra Nowina - ks. Marcel Debyser Biblia dla moich parafian

Скачать книгу

często źle interpretowany. Dla zrozumienia go musimy przypomnieć sobie, że niektórzy filozofowie greccy odradzali małżeństwo. Święty Paweł twierdzi, że jest ono uprawnione, a także że małżeństwo między chrześcijanami jest nierozerwalne. Uważa też, że dla każdego sprawą zasadniczą jest odpowiedzenie na swe powołanie:

      Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja sam, lecz każdy jest obdarowany przez Boga inaczej: jeden tak, a drugi tak. (…) Zresztą niech każdy postępuje tak, jak mu Pan wyznaczył, zgodnie z tym, do czego Bóg go powołał. Ja tak właśnie nauczam we wszystkich Kościołach (1 Kor 7,7.17).

      Paweł wspomina tutaj o tak zwanym „przywileju Pawłowym”. Oznajmia: „Jeśli niewierzący mąż opuści żonę, niech się nie czuje ona związana”. Wreszcie, apostoł głosi wartość celibatu w związku z powrotem Pana:

      Mówię [wam], bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, którzy się radują, tak jakby się nie radowali; ci zaś którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego z nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata (1 Kor 7,29–31).

      Problemem, jakim zajmuje się Paweł, jest spożywanie mięsa ofiarowanego bożkom. Mięso to było tanie i chrześcijanie zastanawiali się, czy nadal mają je kupować. Kwestia ta nie byłaby może wcale interesująca, gdyby odpowiedź Pawła nie umieszczała jej w wielkim wymiarze miłości:

      Baczcie jednak, aby to, iż wiecie, [jak należy postępować], nie stało się dla słabych powodem do zgorszenia. Gdyby bowiem ujrzał ktoś ciebie, oświeconego „wiedzą”, jak zasiadasz do uczty bałwochwalczej, czy to nie skłoni również kogoś o słabszym sumieniu do spożywania z ofiar składanych bożkom? I tak to właśnie „wiedza” twoja sprowadza zgubę na słabego brata, za którego umarł Chrystus (1 Kor 8,9–11).

      Pytania o właściwy porządek podczas zgromadzeń rodzą dalszy problem, odpowiedź, jaką daje Paweł, każe go bowiem podejrzewać o mizoginię. Tymczasem chodzi tu po prostu o ówczesną tradycję: Paweł żąda, aby w zgromadzeniach kobiety miały głowę nakrytą:

      Osądźcie zresztą sami. Czy wypada, aby kobieta z odkrytą głową modliła się do Boga? Czyż sama natura nie poucza nas, że hańbą jest dla mężczyzny nosić długie włosy, podczas gdy dla kobiety jest to właśnie chwałą? Włosy bowiem zostały jej dane za okrycie (1 Kor 11,13–15).

      Istota rzeczy polega na tym, aby zachować religijny charakter zgromadzenia. W innych miejscach apostoł pragnie, by kobiety nie przechwalały się swymi nakryciami głowy. Niezależnie od Pawłowego sposobu wyrażania się, chodzi o to, by zgromadzenie celebrowało Eucharystię w atmosferze godności i miłosierdzia.

      Paweł kładzie nacisk na problem miłosierdzia. Dowiedziawszy się, że podczas zgromadzeń chrześcijanie nie dzielą się zapasami żywności, apostoł gwałtownie ich upomina:

      Tak więc, gdy się zbieracie, nie ma u was spożywania Wieczerzy Pańskiej. Każdy bowiem już wcześniej zabiera się do własnego jedzenia, i tak się zdarza, że jeden jest głodny, podczas gdy drugi nietrzeźwy. Czyż nie macie domów, aby tam jeść i pić? Czy chcecie świadomie znieważać Kościół Boży i zawstydzać tych, którzy nic nie mają? Cóż wam powiem? Czy będę was chwalił? Nie, za to was nie chwalę! (1 Kor 11,20–22).

      Święty Paweł korzysta z okazji, by przypomnieć ustanowienie Eucharystii:

      Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: „To jest Ciało moje za was [wydane]. Czyńcie to na moją pamiątkę!”. Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: „Kielich Ten jest Nowym Przymierzem we krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę!”. Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny staje się Ciała i Krwi Pańskiej.

      Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije, nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije (1 Kor 11,23–29).

      Trzeba tu uściślić znaczenie słowa „niegodnie”. Nie chodzi tu o to, jak mówiło się niegdyś, że Eucharystia ma być zastrzeżona jako nagroda dla tych, którzy są bez grzechu. Tacy bowiem nie istnieją, zresztą podczas całej mszy świętej Kościół głosi coś przeciwnego. Przed samą komunią chrześcijanin ma wypowiedzieć słowa: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”. A zatem od przyjmujących komunię apostoł wymaga miłości braterskiej.

      W duchu tej miłości Paweł kontynuuje swą myśl w dwóch niezwykle ważnych fragmentach: o charyzmatach w Kościele oraz o hymnie o miłości:

      Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania przez tego samego Ducha, innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków. Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce. Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem (1 Kor 12,8–12).

      Ciało bowiem to nie jeden członek, lecz liczne [członki]. Jeśliby noga powiedziała: „Ponieważ nie jestem ręką, nie należę do ciała” – czy wskutek tego rzeczywiście nie należy do ciała? Lub jeśliby ucho powiedziało: „Ponieważ nie jestem okiem, nie należę do ciała” – czyż nie należałoby do ciała? Gdyby całe ciało było wzrokiem, gdzież byłby słuch? Lub gdyby całe było słuchem, gdzież byłoby powonienie? (1 Kor 12,14–17).

      Zaskakuje realizm tego wyjaśnienia. Dla apostoła oznacza ono, że ucho oddzielone od reszty ciała nie miałoby żadnego znaczenia:

      Wy przeto jesteście Ciałem Chrystusa i poszczególnymi [Jego] członkami. I tak ustanowił Bóg w Kościele naprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, a następnie tych, co mają moc czynienia cudów, potem tych, którzy uzdrawiają, którzy wspierają pomocą, którzy rządzą, którzy przemawiają rozmaitymi językami. Czyż wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokują? Czy wszyscy są nauczycielami? Czy wszyscy mają moc czynienia cudów? Czy wszyscy posiadają łaskę uzdrawiania? Czy wszyscy mówią językami? Czy wszyscy potrafią je tłumaczyć? (1 Kor 12,27–30).

      Hymn do miłości, cytowany na początku rozdziału, podnosi istotnie wielki problem, którego nie można rozwiązać, dopóki nie zrealizowało się agápe, niewłaściwie tłumaczonej jako „miłość”. Bóg kocha nas w sposób szczególny nie z powodu naszych zasług, lecz potrzeb. Taka jest miłość bezinteresowna, agápe, do naśladowania której zachęca nas Jezus. W przeciwnym razie jakże miałby apostoł utrzymywać, że można rozdać wszystkie swoje dobra „bez miłości”. Fragment ten, który jest samym jądrem Listu, stanowi prawdopodobnie jedno z największych objawień Nowego Testamentu. W Pierwszym Testamencie znajdują się dwa przykazania: „Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca twego, z całej twojej duszy, ze wszystkich twoich sił, a bliźniego swego jak siebie samego”. Nowe przykazanie, dane przez Jezusa w wielkoczwartkowy wieczór, mówi, byśmy miłowali naszych braci jak On nas umiłował, a więc w duchu agápe. Do tego przykazania niewątpliwie czyni aluzję św. Paweł po opisie ostatniej

Скачать книгу