Zaraza. Monika Sznajderman
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zaraza - Monika Sznajderman страница 6
W niektórych relacjach ze spotkania z zarazą pojawia się motyw nadzwyczaj dużego ciężaru, w większości jednak – eteryczności, nieważkości. Wierzono, że: „Ciało złej niewiasty nie ciąży, bo to »powietrze«, widmo”[55]. Chorobę samą nazywano po prostu „powietrzem” (po rusku „powitrijem”), często – „trąceniem wiatru”. Przychodziła przecież „[…] z powietrzem, z wiatrem, z dopuszczenia Bożego na grzechy ludzi, a nikt nie wie, skąd idzie”[56]. W Kieleckiem Hera pojawia się jako chłopka, którą poprzedza straszny świst wiatru. Nawet więc w skłonnej do personifikujących zabiegów wyobraźni ludowej utrzymywała się wiara w niematerialny w istocie charakter zarazy. Czasami, jak na przykład w opisywanej przez braci Grimm tradycji Vogtlandu, wyobrażano sobie plagę wręcz jako „błękitny wyziew czy parę albo obłok”[57]. Przy zakrystii kościoła w Erlbach, gdzie została zamurowana, pojawia się odtąd niebieski płomyk.
„Niematerialność” ludowych wyobrażeń morowej zarazy niewiele różni się więc od ujmowania jej w kategoriach czystej mocy przez kulturę wysoką czy klasyczne przekazy mitologiczne. Symbolika plagi, wszystkie jej nadnaturalne, nacechowane śmiercią atrybuty wyraźnie przypominają przy tym wizje tamtego świata, mitycznych i baśniowych zaświatów. Nic zatem dziwnego, że potrafi zaraza pojawiać się i znikać nagle, że posiada cudowną moc metamorfozy. W ludowych wierzeniach żydowskich cholera to dziewica, która umie przemieniać się w psa i kota. Znanym atrybutem wszystkich diabelskich postaci „nie z tego świata” jest też element zoomorficzny. Bywa więc, że personifikujący zarazę człowiek ma psie łapy z długimi pazurami. A w pewnej opowieści z południowych guberni Rosji nie przypadkiem pojawia się „czuma” z bydlęcymi racicami zamiast stóp, a cholera – z baranimi. Biorąc pod uwagę ów zaświatowy, demoniczny rodowód plagi, nie dziwi wcale wierzenie, że – podobnie zresztą jak w przypadku każdej ucieczki z tamtego świata (por. mit Orfeusza) – po odwiezieniu zarazy do jej krainy poza granicami wsi pod żadnym pozorem nie wolno oglądać się za siebie.
W kontekście zaświatowej proweniencji plagi niezwykle istotną cechą jest jej „niemota” w znaczeniu języka ludzkiego (w przeciwieństwie do diabelskich hałasów, które towarzyszą Homenowi). „Śmierć ta […], choć przyjmowała dary, nigdy nic nie jadła i nikt jej głosu nie słyszał, bo to była niemowa”[58] – pisze Kolberg. Częste jest też określenie „cicha dziewica” (na przykład odnośnie moru zsyłanego na dzieci), nawiązujące do tak ważnego zarówno w kulturze chłopskiej, jak i w literaturze pięknej splotu symbolicznych skojarzeń, które ciszę wiążą z ciemnością i ze śmiercią – wyznacznikami tamtego świata.
Gdy zaraza naruszała tak dramatycznie ziemski porządek, sprawą niezwykłej wagi stawało się znalezienie odpowiedzi na pytanie: kto zawinił? kogo obarczyć należy winą i uczynić kozłem ofiarnym całej społeczności? Mnożono wyjaśnienia, opinia popularna, jak zauważył Jean Delumeau, starała się wykryć jak najwięcej przyczyn w przekonaniu, że na oswojoną w ten sposób plagę z pewnością znajdzie się stosowne remedium. Wyjaśnienia te nigdy nie dawały się jednak ułożyć w żaden spójny obraz i ani trochę nie rozjaśniały strasznej tajemnicy. Jak bowiem słusznie napisał Albert Camus: „Zaraza nie jest na miarę człowieka”[59], i to właśnie różni jej wymiar od wymiaru zwykłej, powszechnie rozumianej choroby. Dla myśli zachodniej pomiędzy XIV i XVIII wiekiem Delumeau wyróżnia trzy poziomy wyjaśnień: 1) wyjaśnienie uczonych – zepsucie powietrza, wywołane pojawieniem się komety, specyficznymi konstelacjami planet, wyziewami gnilnymi z głębi ziemi etc.; 2) wyjaśnienie anonimowego tłumu, czyli opinii popularnej – zarazie winni są jej siewcy, „obcy”: czarownicy, Żydzi, trędowaci, innowiercy etc.; 3) wyjaśnienie pochodzące od tego samego tłumu i jednocześnie od Kościoła, w myśl którego zaraza była karą boską za grzechy[60].
Te trzy schematy interpretacyjne, nakładając się na siebie, dają w efekcie dość paradoksalny obraz: demony i czarownicy są w istocie nieświadomymi wykonawcami Bożych wyroków, do czego dołączają się zepsucie powietrza z przyczyn „astralnych” i trujące wyziewy z głębi ziemi. To także nie są jednak, jak mogłoby się wydawać, przyczyny czysto naturalne, poprzez nie bowiem równie dobrze przejawiać się może boży gniew. Los kozłów ofiarnych, którym przypisywano winę za spowodowanie plagi, przypadł klasycznym obcym w Europie pomiędzy XIV i XVIII wiekiem: ludziom marginesu, podróżnikom, Żydom i trędowatym. Co do tych ostatnich, to – jak pisze Jean Delumeau – „Odrażający charakter ich choroby uchodził za karę nieba. Mówiono, że są »podstępni«, »melancholijni« i sprośni. Wierzono też – koncepcja tkwiąca w świecie magicznym – że dokonując pewnego rodzaju przemieszczenia, mogą pozbyć się choroby, zaspokajając swoje żądze z osobą cieszącą się zdrowiem albo zabijając ją”[61].
W kulturze chłopskiej wywołanie zarazy także przypisywano po połowie Bogu i diabłu, często diabłu na usługach Bożych. „Legenda zapisana przez Podberskiego mówi, że czumę to Pan Bóg zsyła na ludzie nieprzeżegnanych, nieprzystojnych”[62] – notował Talko-Hryncewicz. A Szczęsny Jastrzębowski: „To chyba sama cholera zaczajona, bo gdzieżby Pan Bóg z nieba posyłał taką chudą i obszarpaną”[63]. Tak więc sprawa była nader niejasna. Na wszystkich poziomach – od kultury tradycyjnej, ludowej po poglądy teologów i uczonych medyków – w świadomości ludzkiej udział Boga w dziele zniszczenia mieszał się z udziałem diabła. To „splątanie” pierwiastka boskiego z demonicznym, głęboka ambiwalencja przeżycia plagi, znajduje swoje odbicie także w literaturze pięknej. Andrzej Szczypiorski w Mszy za miasto Arras wspomina, że spowodowanie zarazy przypisywano tam jednocześnie Bogu i wcielonemu w Żydów i czarownice Szatanowi[64]. Tej tajemnicy po dziś dzień – czasy AIDS – nie udało się rozwikłać. Ludziom pozostaje jedynie niepojęte, przytłaczające uczucie zagrażającej im mocy.
Według eposu fińskiego, Kalevali, sprawcą plag jest zła Louhi – władczyni mrocznej, czarodziejskiej, obcej światu ludzi krainy, Pohjoli. Uosobieniem i bezpośrednim źródłem „wszelkich nieszczęść / Tysięcy plag i przekleństw”[65] jest zaś ślepa kobieta, stara wiedźma Loviatar, niewidzialna córka Tuoneli – Krainy Śmierci. Jej postać jest jałowa, zapłodniona jednak przez jesienny deszcz rodzi dziewięciu synów – dziewięć chorób, z których ósmą jest „Zaraza Wszechchorób”. Nad wszystkim panuje zaś Ukko, najwyższy stwórca, którego moc zsyła grzmoty, pioruny, deszcze i plagi, a jednocześnie odżegnuje niebezpieczeństwa i klęski.
Potężny Ukko, błagamy,
Każ wiatrom przewiać powietrze,
Niech się oczyści z chorób
To, czym wciąż oddychamy.
Ześlij miodowe deszcze,
Niech