Zaraza. Monika Sznajderman
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zaraza - Monika Sznajderman страница 8
Szkoda, że tak się stało,
Nie wyjdziesz stąd już nigdy.
Czym jesteś, tym zostaniesz.
Tu żywy zmarłym jesteś
Pod śmiertelną pieczęcią[80].
O Szeolu wspaniale śpiewają psalmy. Przewija się w nich wątek milczenia, zapomnienia. „Czyż opowiadane będzie w mogile miłosierdzie Twoje i wierność Twoja w miejscu zagłady? Czyż znane będą w ciemnościach cuda Twoje i sprawiedliwość Twoja w krainie zapomnienia?”[81] Wspominają ciemności, cienistość i smutek, w jakich przebywają umarli, mówią o oderwaniu od Boga. „I któż Ciebie wielbić potrafi w otchłani”[82].
Szeol jako inny, obdarzony niezwykłą mocą świat, był w kulturze hebrajskiej także synonimem miejsca wyroczni, miejsca zapytywań, miejsca próśb. Można porównać z tym chociażby opisywane przez Defoe z niesmakiem te „diabelskie wyrocznie”, w które obfitował początkowy okres zarazy w Londynie w 1665 roku. „Zaczęło się bieganie do magów, jasnowidzów i astrologów, by poznać swą przyszłość albo, jak się mówiło potocznie, kazać sobie wróżyć przyszłość, stawiać horoskopy: to szaleństwo sprawiło, że w mieście zaczęło się roić od oszustów uprawiających […] sztuki czarnoksięskie, czarną magię i już nie wiem co i pozorujących tysiące gorszych konszachtów z diabłem, niż je mieli w istocie”[83]. Na drzwiach pojawiły się napisy: „Tu mieszka wróżka”, „Tu mieszka astrolog”, podobizny czarodzieja Merlina i Mother Shipton zdobiły domy wieszczów.
Powoli zarysowuje się zatem coraz więcej podobieństw pomiędzy starożytnymi wizjami krainy śmierci a mitycznym światem czasu plag. W istocie, pragnienie otrzymania i odczytania znaków wydaje się odwieczną cechą natury człowieka, który poprzez nie nawiązuje kontakt z sacrum i upewnia się, że jego bogowie istnieją. W sytuacji niejasnej, nie do końca rozumianej interpretacja znaków nabiera szczególnego znaczenia.
W polu semantycznym zarazy zawiera się całe bogactwo ambiwalentnych doświadczeń, zdradzających jej głęboko religijny rdzeń: doświadczenie dotknięcia, nawiedzenia, skalania (na przykład francuskie „contaminer” oznacza zarówno „zarazić się”, jak i „zabrudzić”, „skalać” w sensie dosłownym i metaforycznym). Chciałoby się także przywołać wspomniane przez Rudolfa Otta średniowieczne, „numinotyczne” słowo „freit” – „tajemnicze napomnienie z zaświatów”[84]. Gdy nadchodzi owo napomnienie, przenosimy się nagle do mitycznej krainy śmierci, z całą jej symboliczną strukturą. Bowiem „[…] także w obyczajach wyczuwamy ślad dawnej grozy: nagła śmierć [podkr. MS] jest znakiem (portentun) mocy i narusza religionem populo. My byśmy powiedzieli: kala lud”[85].
Na potwierdzenie zacytujmy literacką wizję moru: „Zdawało się, że śmierć i zatracenie przeniosły ludzi w jakiś inny, bezczasowy [podkr. MS] świat. Jeśliby chciano policzyć dni, to upłynęło zaledwie kilka tygodni od wybuchu zarazy, a jednak ów świat istniejący poprzednio, zanim dżuma i śmierć poczęły wędrować nago po kraju, został doszczętnie wymazany z pamięci ludzkiej i zniknął, jak znika ląd na widnokręgu, gdy okręt wypłynie na pełne morze. Zdawało się, jakoby nikt nie pamiętał, że kiedyś życie i kolejność dni roboczych były czymś bliskim i pewnym, a śmierć dalekim, i jakby nikomu ani przez myśl nie przeszło, że kiedyś może tak być znowu – o ile wszyscy nie wymrą”[86].
Mieszkańcy Londynu w czasach Szekspira pewni byli, że zbliża się straszny czas plagi, gdy „powietrze ma inną temperaturę niż normalnie, jest wilgotne i gorące, zachmurzone i zakurzone; gdy wiatry są silne i gorące; gdy wody śmierdzą, a pola płoną; gdy ryby są zepsute zarówno w aromacie, jak i w smaku; gdy wiele robaków karmi się rozkładem ziemi i mnóstwo jest ropuszych odchodów i zgniłych roślin; gdy owoce i zwierzęta ziemi są niesmaczne, a wina stają się błotniste; gdy wiele ptaków i zwierząt ucieka i nieustannie pojawiają się szalone, rozwścieczone stworzenia; gdy srożą się wietrzna ospa i odra, a w dzieciach i starych ludziach mnożą się robaki”[87].
Ludzka wyobraźnia w zaskakujący sposób powiela podobne wątki i motywy. Oto inny obraz zbliżającej się plagi: „Węże, nietoperze i borsuki oraz inne zwierzęta, które zamieszkują głębokie jamy w ziemi, wychodzą na pola, opuszczając swoje zwykłe siedziby; owoce i rośliny gniją i pełno w nich robaków, wyrastają trujące grzyby, a pola i lasy pokryte są pajęczynami. Bydło choruje lub nawet umiera na pastwiskach, podobnie jak dzikie zwierzęta w lasach. Chleb pokrywa się pleśnią i stęchlizną. Na śniegu ujrzeć można nowo narodzone muchy, robaki i komary, wśród owiec i świń obserwuje się choroby, psy się wściekają, ludzie snują się jak cienie na ścianie, czarne opary unoszą się z ziemi jak mgła, kruki niesłychanie się ożywiają i latają wokół szpitali. Jeśli w pobliżu wody słyszano w nocy dźwięk prania, było to zapowiedzią epidemii wśród kobiet. Ptaki, przeciwnie do swoich zwyczajów, nie spoczywają w nocy, latają wszędzie tu i tam, pojawiają się tak zwane plagowe ptaki, niektórzy utrzymują, że słyszą ducha, ryczącego głosem bydlęcym, żaby siedzą stłoczone razem albo jedna na drugiej, w szpitalach i domach ludzi chorych wieje gwałtowny, porywisty wiatr, wśród ludzi obserwuje się brak pewności siebie, zazdrość, nienawiść i rozpustę. Jeśli wówczas plaga nie nadejdzie, pewne jest, że przyjdzie jakaś inna tajemnicza i trudna do wyleczenia choroba”[88].
W tym odwróconym świecie najważniejsze są sygnały odwołujące się do śmierci i jałowości, oznaczające, że „strumień życia został zatrzymany”, że wyczerpaniu uległa moc. W polskich wierzeniach będą to więc, jak pisze Franciszek Giedroyć, „martwe ryby w wodzie lub ptaki w locie zdychające i spadające na ziemię. W ogóle zaś można zauważyć, że ptastwo albo się oddala od miejsc zamieszkanych (np. wróble), albo zgoła ucieka z pewnej miejscowości, czując jad w powietrzu. Częste poronienia u kobiet źle również wróżą”[89]. Henryk Biegeleisen przytacza pojawiające się także w kontekście zarazy klasyczne zapowiedzi śmierci: „[…] psy, spuszczając pyski ku ziemi, zaczynają wyć, krety ryją ziemię, wznosząc kopce niby mogiłki, sowy huczą nocą przeraźliwie, wiatr kopie wydmy niby groby”[90]. Kolberg natomiast wspomina: „Gdy ma przyjść pomór na ludzi, to na znak tego poczynają naprzód wysychać drzewa w lesie, a mianowicie: małe krzaczki, jeżeli umierać mają dzieci, drzewina średniej wielkości, jeżeli będzie zmierać młodzież i ludzie dorośli, a stare drzewa, gdy usychają, to wymierać będą ludzie wiekowi”[91]. Zarazę zapowiada także „Gwiazda z dużą miotłą w nocy, która mieniła się w oczach w szereg czarnych trumien lub krzyżów”[92], a na wschodzie Polski przed zjawieniem się dżumy ukazuje się widmo podobne do nietoperza i wskazuje skazanych na śmierć. W Niemczech w roku 1680 pomiędzy Eisenbergiem i Dinibergiem w słoneczny dzień widziano zaś trzydzieści pogrzebowych mar, pokrytych czarnym suknem. Wśród nich stał na czarno ubrany mężczyzna z białym krzyżem. „Kiedy to wszystko zniknęło, wielki żar spłynął na to miejsce […]. Ale gdy zaszło słońce, poczuli tak słodki zapach perfum, jakby byli w ogrodzie różanym […]. Po czym epidemia zapanowała w wielu miejscach w Turyngii”[93].
Życie zanika w całej przyrodzie, umierają zwierzęta, rośliny, ludzie; „ziemia