Zaraza. Monika Sznajderman
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zaraza - Monika Sznajderman страница 7
Na którą stać tylko ciebie […][66].
W późniejszej mitologii fińskiej, estońskiej i lapońskiej w postaci, która zsyła zarazę i jednocześnie broni przed nią, elementy świętości stopiły się z pierwiastkiem demonicznym. Święta Gertruda jako patronka od dżumy i jednocześnie jej demon wyposażona jest w ambiwalentne atrybuty – księga Jezusa to starożytny symbol księgi życia, w swym pierwotnym znaczeniu atrybut Chrystusa na sądzie ostatecznym. Tu pełni funkcję magiczną – zawarte są w niej i imiona ofiar, i zaklęcia. Święta Gertruda jako patronka od dżumy (nosicielka księgi wyposażonej w zaklęcia) zlała się więc z demonem dżumy (nosicielem księgi zawierającej nazwiska ofiar) w jedną postać. Strzały ze świńskiej szczeciny (według tradycji szczeciny wziętej z wieprzów Hioba) też są wyraźnie niejednoznaczne – strzały są przecież w ikonografii chrześcijańskiej narzędziem kary Bożej. Tutaj zaś mają również charakter demoniczny.
Przytoczmy także następujące podanie: „Trzy ladacznice porodziły synów każda z osobna i pochowały ich pod progiem kościoła w Samarii. Gdy razu jednego Panna Maryja szła do kościoła, była tam bardzo czuć […]. Gdy wydobyto ciała na powierzchnię, z gorąca i ziemi narodziła się dżuma, ospa i czerwonka, które uleciały w górę z podmuchem wiatru. Dżuma zaś poleciała do wieprzów Hioba i wzięła od nich szczeciny na strzały”[67]. Nie przypadkiem zaraza rodzi się w tym podaniu spod kościelnego progu, nie przypadkiem motyw ladacznic sąsiaduje z motywem Marii. Fakt obecności zarazy w świątyni służy podkreśleniu jej autentycznej, głębokiej ambiwalencji, jej niepojętej, bosko-diabelskiej istoty.
Wyraźnie więc wkraczamy w świat (a raczej „zaświat”) bez moralności, krainę wypełnioną mocą, której bóstwa i demony (Bóg i diabeł) są najwyższymi realizacjami, a klasyczni obcy niższymi. W swej wersji archaicznej, sięgającej starożytności, ale odnajdywanej i dziś jeszcze w folklorze, wizja innego świata, do którego zawsze odnosi zarazę mit, odsłania jego jedność. Zaświaty obdarzone są mocą zarówno demoniczną, jak i boską. Jedność tę doskonale manifestują obrazy, w których znaki zarazy występują na tle apokaliptycznym, zwiastującym koniec świata. Okropne ognie z nieba, deszcz krwawy, ciemności, wojny, waśnie, mrok wieczny i plagi – „wnet się rozluźnią obyczaje, plagi zaleją wszystkie kraje” – to znane motywy w dziejach kultury. Doskonale ilustruje je także pieśń Poprzedzenie sądu:
Powietrza, głody gwałtowne panować
będą, a ludzi okrutnie mordować,
trzęsienia będą miasta obalały
i pożerały;
w słońcu, miesiącu będą niewidane
znaki na wielką na ziemi odmianę,
pokazując, iż już ostatnie lata,
już koniec świata;
obłoki krwawy deszcz będą spuszczały,
a gwiazdy z nieba na ziemię padały;
zwierzęta z lasu do ludzi wynidą
i ryczeć będą;
wiatry gwałtowne, srogie będą wiały,
szum niesłychany w morzu sprawowały,
powietrze zawsze tak się będzie zdało,
jakby płakało[68].
Nie zapominajmy też, że w tradycji starotestamentowej znaki dnia Jahwe (czyli znaki końca świata i walki z siłami zła) to między innymi „straszliwe konwulsje natury”[69], towarzyszące przecież zawsze zarazie i stanowiące formę przejawiania się mocy. W obrazie tym brak elementów etycznych. Izrael bowiem będzie oszczędzony ze względu na przestrzeganie nie reguł moralnych, lecz zewnętrznego rytuału (czyli szanowanie tabu).
W obliczu mocy, która ma charakter czysto dynamiczny i nie rządzi się nigdy kryteriami etycznymi, sami jesteśmy jednostkami nienacechowanymi moralnie. Relacje kronikarzy wielu plag dają temu wystarczające świadectwo. Strzały śmierci trafiały na równi w cnotliwych i grzesznych, bogatych i biednych, starych i młodych. W zaświatowej krainie ginie cała nasza ziemska tożsamość. Nic nie zostaje ocalone. Liczy się tylko zachowanie (obrzęd, rytuał), którym – wedle naszej wiedzy czy intuicji – możemy sprowokować zadziałanie mocy. Pięknie oddają tę prawdę prastarej myśli mitycznej słowa: „Gdzie nie ma osobowości, gdzie nie działa jednostka rozpoznawalna moralnie, tam kończy się świat”[70]. W starożytnej koncepcji krainy zmarłych – otchłani, przepaści, jaskini, miejsca cienistego, wodnego chaosu, umieszczonego głęboko pod ziemią, o atrybutach bezdenności i rozciągłości – cechy, na które kładzie się największy nacisk, to jednorodność rozprzestrzeniania się materii i głębia. „Inferno nie mieści w sobie nic i nie ma objętości, podobnie jak epidemia, zaraza lub dżuma. I tak jak każda zaraza, piekło się rozprzestrzenia, samo nie będąc przestrzenne”[71] – napisał Osip Mandelsztam.
Stan, w którym żyją zmarli w krainie cienia, to istnienie pozbawione wszelkiej radości, aktywności, pełni i substancjalności prawdziwego życia. Cechy charakteryzujące świat śmierci są opozycyjne wobec świata widzialnego i słonecznego. Hades i wszelkie jego synonimy to miejsca, gdzie obok siebie bytują biedni i bogaci, urzędnicy i królowie, źli i dobrzy; gdzie sprawiedliwy nie otrzyma nagrody, a grzesznik kary. Ślad tych starych, mitycznych wizji odkryć można w obrazach zaświatów, które wykreowane zostały wokół przeżycia zarazy w czasach nowożytnych, aż po naszą współczesność.
Krystalizacją analogicznych wierzeń dotyczących świata zmarłych są także wizje babilońskiego Arallu i sumeryjskiego Kur, zaświatów egipskich, fenickich i hinduskich, a także hebrajskiego Szeolu w jego okresie najwcześniejszym, poprzedzającym narodziny idei sądu po śmierci, gdy nie podlegał on jeszcze władzy Jahwe i nie znano podziału na strefę nagród i kar.
Najgłębszą istotę tej starożytnej wizji doskonale oddają biblijne wersy: „Pierwej niż odejdę tam, skąd się nie wrócę, do ziemi ciemności i do cienia śmierci. Do ziemi ciemnej jako chmura i do cienia śmierci, gdzie nie masz przemiany, jeno sama gęsta ciemność”[72]; „W głębię grobu zstąpię, ponieważ w prochu spólny odpoczynek wszystkich”[73]; „Ten umiera w doskonałej sile swojej, gdy zewsząd bezpieczny i spokojny jest […]. Inny zaś umiera w gorzkości ducha, który nie jadał z uciechą. Spólnie w prochu leżeć będą, a robaki ich okryją”[74].
Ta „amoralność”, jednorodność pod każdym względem jest bardzo ważną cechą krainy, w której nie ma życia (a raczej jest życie „w podobnym do snu stanie”), krainy, która nie jest nacechowana podziałami na bogatych i biednych, grzesznych i czystych. Uniformizacja, nienacechowanie jako symboliczne zaprzeczenie życia znajdują piękny wyraz w huculskiej opowieści o piekielnej krainie syroidów, „bezkresnym stepie słonym”: „Żółte to [syroidy – MS] i zwiędłe, bez soków i barw […]. Gdyby któryś z nich zaczął się różnić czymś od innych, gdyby mu, nie daj Boże – zwęziła się gęba czy nos […] takiego oplują same syroidy”[75]. Z chwilą zaś rodzenia się krainy do życia: „Nabierały powoli soków, barw liście, pnie i konary – cała bukowina tęga […]. A każdy z nich był inny [podkr. MS], każdy korzonek, każda miotełka korzenia, każdy liść był inny [podkr. MS]. I temu – bezśmiertelny”[76].