Księga życia. Trylogia Wszystkich Dusz. Tom 3. Deborah Harkness

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Księga życia. Trylogia Wszystkich Dusz. Tom 3 - Deborah Harkness страница 12

Księga życia. Trylogia Wszystkich Dusz. Tom 3 - Deborah  Harkness

Скачать книгу

w szesnastym wieku.

      Jakimś cudem Diana skinęła głową.

      – Co to ma znaczyć? – W pokoju rozległ się lodowaty głos Ysabeau. – Jedynym usprawiedliwieniem twojej obecności tutaj, Baldwinie, może być to, że postradałeś rozum.

      – Ostrożnie, Ysabeau. Pokazujesz pazury. – Baldwin ruszył do schodów. – Zapominasz, że ja jestem głową rodu de Clermontów. Nie potrzebuję żadnych usprawiedliwień. Spotkajmy się w bibliotece, Matthew. Ty też, Diano.

      Baldwin odwrócił się i wpatrywał w brata dziwnymi złotobrązowymi oczyma.

      – Nie każ mi czekać.

      Rozdział 3

      Biblioteka de Clermontów była skąpana w łagodnym świetle przedświtu, w którym wszystko wydawało się miękkie: brzegi książek, mocne zarysy drewnianych regałów stojących pod ścianami, dywan Aubussona w ciepłych złotych i błękitnych barwach.

      Jednakże to światło nie stępiło mojego gniewu.

      Przez trzy dni myślałam, że nic nie wyprze mojego żalu z powodu śmierci Emily, ale trzy minuty w towarzystwie Baldwina pokazały, że się myliłam.

      – Wejdź, Diano.

      Baldwin siedział przy wysokim oknie na podobnym do tronu krześle Savonaroli. Jego rudozłote włosy lśniły w blasku lampy, a ich kolor przypominał mi pióra Augusty, orła, z którym cesarz Rudolf polował w Pradze. Każdy cal muskularnego ciała wampira był napięty z gniewu i powściąganej siły.

      Rozejrzałam się po pokoju. Nie my jedni zostaliśmy wezwani na rodzinne zebranie. Przy kominku czekała drobna młoda kobieta o skórze koloru odtłuszczonego mleka i czarnych sterczących włosach. Jej oczy były ciemnoszare i ogromne, okolone gęstymi rzęsami. Wciągnęła powietrze nosem, jakby wyczuwała burzę.

      – Verin.

      Matthew ostrzegł mnie przed córkami Philippe’a, które były tak przerażające, że rodzina kazała mu przestać je tworzyć. Ale ta tutaj nie wyglądała na groźną. Twarz miała gładką i pogodną, postawę rozluźnioną, jej oczy tryskały energią i inteligencją. Gdyby nie czarne ubranie, można by ją wziąć za elfa.

      I wtedy zauważyłam rękojeść noża wystającą z jej czarnych wysokich butów na obcasach.

      – Wölfling – Verin chłodno powitała brata, ale spojrzenie, które posłała mnie, było jeszcze bardziej lodowate. – Czarownica.

      – Diana. – Zapłonął we mnie gniew.

      – Mówiłam ci, że nie da się pomylić. – Verin nie zareagowała na moje słowa, tylko zwróciła się do najstarszego brata.

      – Co tu robisz, Baldwinie? – spytał Matthew.

      – Nie wiedziałem, że potrzebuję zaproszenia do domu mojego ojca – odparł brat. – Tak się składa, że przyjechałem z Wenecji, żeby zobaczyć się z Marcusem.

      Spojrzenia obu mężczyzn się zwarły.

      – Wyobraź sobie moje zaskoczenie, kiedy ciebie tu zastałem – ciągnął Baldwin. – Nie spodziewałem się również, że twoja partnerka jest teraz moją siostrą. Philippe umarł w tysiąc dziewięćset czterdziestym piątym, więc jak to możliwe, że czuję jego przysięgę krwi? Że ją słyszę?

      – Może niech ktoś inny przekaże ci najnowsze wieści. – Matthew wziął mnie za rękę i odwrócił się, żeby pójść na górę.

      – Żadne z was nie zniknie mi z oczu, póki się nie dowiem, jak czarownica wyłudziła przysięgę krwi z martwego wampira. – W głosie Baldwina zabrzmiała groźba.

      – To nie było żadne wyłudzenie – oświadczyłam z oburzeniem.

      – A zatem nekromancja? Jakiś brudne zaklęcie wskrzeszające? A może wezwałaś jego ducha i zmusiłaś go do złożenia przysięgi?

      – To, co się wydarzyło między Philippe’em i mną, nie ma nic wspólnego z moją magią, a wszystko z jego wspaniałomyślnością. – Mój gniew jeszcze bardziej się rozpalił.

      – Mówisz tak, jakbyś go znała – stwierdził Baldwin. – To niemożliwe.

      – Nie dla podróżniczki w czasie.

      – Podróżniczki w czasie? – Baldwin osłupiał.

      – Diana i ja byliśmy w przeszłości – wyjaśnił Matthew. – Dokładnie mówiąc, w roku tysiąc pięćset dziewięćdziesiątym. Odwiedziliśmy Sept-Tours tuż przed świętami Bożego Narodzenia.

      – Widzieliście Philippe’a? – zapytał Baldwin.

      – Widzieliśmy. Philippe był tamtej zimy sam. Przysłał mi monetę i kazał przyjechać do domu.

      Obecni w pokoju de Clermontowie zrozumieli prywatny kod ich ojca. Kiedy senior rodu przysyłał starą srebrną monetę, odbiorca musiał bez pytania posłuchać rozkazu.

      – W grudniu? To znaczy, że musimy znosić jeszcze pięć miesięcy pieśni krwi – wymamrotała Verin, ściskając mostek nosa, jakby bolała ją głowa.

      Zmarszczyłam brwi.

      – Dlaczego pięć miesięcy? – zapytałam.

      – Według naszych legend przysięga krwi śpiewa przez rok i jeden dzień – wyjaśnił Baldwin. – Wszystkie wampiry ją słyszą, ale pieśń jest szczególnie głośna i wyraźna dla tych, którzy mają w żyłach krew Philippe’a.

      – Philippe chciał usunąć wszelkie wątpliwości, że jestem de Clermont – powiedziałam, patrząc na Matthew.

      Wszystkie wampiry, które poznały mnie w szesnastym wieku, musiały słyszeć tę pieśń, dlatego wiedziały, że jestem nie tylko partnerką Matthew, ale również córką Philippe’a de Clermonta. Mój teść chronił mnie na każdym etapie naszej podróży przez przeszłość.

      – Żadna czarownica nie zostanie uznana za członka rodu de Clermont. – Ton Baldwina był beznamiętny i stanowczy.

      – Ja już nim jestem. – Uniosłam lewą rękę, żeby zobaczył moją obrączkę. – Matthew i ja wzięliśmy ślub. Wasz ojciec był gospodarzem ceremonii. Jeśli przetrwały archiwa parafii Saint-Lucien, dowiecie się z nich, że uroczystość odbyła się siódmego grudnia tysiąc pięćset dziewięćdziesiątego roku.

      – We wsi znaleźlibyśmy księgę kościelną z wyrwaną stroną – powiedziała cicho Verin. – Atta zawsze zacierał ślady.

      – Nie ma znaczenia, czy się pobraliście, bo Matthew również nie jest prawdziwym de Clermontem, a jedynie dzieckiem partnerki mojego ojca – rzekł zimno Baldwin.

      – To niedorzeczne – zaprotestowałam. – Philippe uważał go za swojego syna. Matthew nazywa ciebie bratem, a Verin siostrą.

      – Nie

Скачать книгу