To nie jest, do diabła, love story!. Julia Biel

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу To nie jest, do diabła, love story! - Julia Biel страница 15

To nie jest, do diabła, love story! - Julia Biel Lovestory

Скачать книгу

6. JONASZ" target="_blank" rel="nofollow" href="#fb3_img_img_c3122902nd117q5706ha35deeb9f0adff497.jpg"/>

      Nie mogłem uwierzyć, ile miała szczęścia. I jak niewiele trzeba, żeby przekroczyć cienką linię życia i zdrowia i runąć wprost w otchłań nieszczęścia. Albo śmierci.

      Była taka dzielna, kiedy trzymała mnie za rękę w tramwaju, siedząc mi na kolanach. Nie skarżyła się, nie płakała, tylko oparła głowę na moim ramieniu i wydawała się spokojnie oddychać.

      Rozpamiętywałem wcześniejszy mejl od Dominika, w którym prosił mnie, żebym o nią dbał. Pięknie mi to wyszło. Gdyby nie ona sama, nawet nie chcę myśleć, jak by się to wszystko skończyło.

      Ze wszystkimi pytaniami, jakie cisnęły mi się na usta, postanowiłem zaczekać, aż dojedziemy na osiedle Piastowskie, a tymczasem skupiłem się na szeptaniu jej do ucha, że wykazała się niesamowitą odwagą. I że jest moją bohaterką. I że stworzę sobie w Paincie plakat wyobrażający zbroję z doklejoną jej głową i podpisem: ELLA THE INVINCIBLE.

      Poczułem na szyi jej uśmiech.

      – Wiesz, poszłam do sklepu, żebyśmy mogli pożuć małego mellera – wyszeptała.

      Aż się zakrztusiłem.

      – Jezu, dziewczyno, co ty opowiadasz?! Mam nadzieję, że wiesz, kto to jest mały Meller i że nie wolno go żuć!

      – Chciałam ci udowodnić, że też potrafię produkować nieprzyzwoite żarty. Do tego celu niezbędne mi były pewne akcesoria. Otworzysz mój plecak?

      Nie wiedząc, czego się spodziewać, i zakładając, że Nutella może cierpieć na jakiś rodzaj zespołu stresu pourazowego albo zwyczajnie bredzić, ostrożnie otworzyłem małą kieszonkę jansporta, którą mi wskazała.

      Moim oczom ukazały się trzy opakowania cukierków karmelowych o nazwie… MELLER nadrukowanej na całej ich długości. Kształtem przypominały mentosy.

      – Nie wiem, co powiedzieć. Zawsze podejrzewałem, że chciałabyś mnie zjeść, ale teraz zyskałem pewność – stwierdziłem oniemiały.

      – Właśnie dlatego je kupiłam. Zżerała mnie ciekawość, co się zalęgnie w twojej głowie na ich widok. – Ella była wyraźnie zadowolona z siebie. – Tylko pamiętaj, że ty też będziesz je jadł, więc jeśli zaczniesz produkować same zboczone teksty, możesz oberwać rykoszetem!

      – Okej, dzięki, dobrze, że mi to uświadomiłaś. To się może przydać – stwierdziłem, ciesząc się, że pomimo napaści dziewczyna wydaje się rozmawiać ze mną całkiem normalnie. – Masz w zanadrzu jeszcze jakieś niespodzianki? – chciałem się upewnić.

      Uniosła głowę z mojego ramienia.

      – Żebyś wiedział. – Wyglądała, jakby uknuła jakąś intrygę. – Dziś wieczorem wypijesz Ellę Beck.

      Zacisnąłem powieki.

      – Dziewczyno, nie możesz opowiadać takich rzeczy bezkarnie w tramwaju! Co w ciebie wstąpiło??? – Pocałowałem ją w usta. – Czy mogę zacząć pić już teraz?

      – Puszki mam u siebie w mieszkaniu. – A kiedy uniosłem brwi, dodała z samozachwytem: – Beck’s. German legendary beer. Masz ochotę?

      – Dominik Beck stawia?

      – Dominik Beck stawia.

      • • •

      Kiedy dotarliśmy do mieszkania Nutelli, a ona odświeżona i przebrana usiadła przy mnie na kanapie, przez chwilę trwaliśmy w ciszy i spokoju, kontemplując leżące na stole słodycze o nazwie Meller obok butelki z napisem Beck’s.

      Meller i Beck. Dziwnie obco brzmiące nazwiska, choć w Poznaniu z pewnością nie raziły nikogo. Kolejna rzecz, która nas połączyła.

      – Nie mogę uwierzyć, że miałaś pecha natknąć się na jakiegoś psychola. Powinniśmy to zgłosić. On może napaść kogoś innego, kto nie będzie tak dzielny jak ty.

      – Jonasz… zapomniałam ci powiedzieć… – Usiadła prosto i spojrzała mi w oczy z powagą. – Wydaje mi się, że on mógł tam czekać na mnie.

      – Na ciebie? Jak to? Znasz go?

      – Najgorsze jest to, że nie widziałam jego twarzy, bo zaszedł mnie od tyłu, a kiedy już mogłam uciec, po prostu się nie oglądałam. Biegłam tak szybko, jak byłam w stanie – powiedziała drżącym głosem.

      Mocno ją przytuliłem.

      – Spokojnie, jestem tu – zapewniłem, napawając się zapachem jej włosów. – Chciałbym, żebyś spróbowała sobie teraz przypomnieć, dlaczego wydaje ci się, że czekał tam właśnie na ciebie.

      – Tak naprawdę niewiele powiedział. To wszystko rozegrało się bardzo szybko. On… zapytał mnie, po co mi ten chłopaczek, tak jakby pytał o ciebie. No bo przecież w sklepie byłam sama, to kogo innego mógł mieć na myśli, jeśli nie ciebie, prawda? A potem, kiedy wyciągnął nóż, dodał jeszcze, że wszystkie problemy biorą się z tego, że jestem ładna. I on chciał tym nożem… – Urwała i przełknęła ślinę. – Wtedy wiedziałam, że muszę spróbować uciec, bo inaczej stanie się coś strasznego.

      Objąłem ją tak mocno, jakbym chciał zespolić ją z moją klatką piersiową, uważając równocześnie, by nie uszkodzić jej ramienia.

      Co to miało znaczyć, że wszystkie problemy biorą się z tego, że Ella jest ładna? Jakie problemy? Czyje problemy?

      O nie. Nie, to niemożliwe. Wykluczone.

      To, co właśnie mi przyszło do głowy, było tak nieprawdopodobne, że miałem ochotę zwymiotować.

      – Ellu, czy jego głos mógł brzmieć znajomo? Czy to był ktoś starszy, jakiś dojrzały facet czy raczej chłopak? Jak myślisz? – Ze wszystkich sił starałem się powstrzymać niebezpieczne drżenie głosu.

      – Gdybym miała obstawiać – oznajmiła z ziewnięciem – powiedziałabym, że raczej chłopak. W każdym razie na pewno młody mężczyzna. W tamtej chwili nie skojarzył mi się z nikim znajomym.

      Umościła się wygodniej w moich ramionach.

      – Obejrzymy coś? Chciałabym przez chwilę o niczym nie myśleć – poprosiła. – Może Riverdale? Teraz wszyscy o tym mówią, a ja jeszcze nie widziałam ani jednego odcinka.

      – Jasne! Anything you want!

      Zerwałem się z kanapy po pilota, żeby uruchomić Netfliksa.

      Ale kiedy rozpoczęliśmy śledztwo wokół tajemniczej śmierci nastoletniego Jasona, moje myśli uparcie wracały do napastnika i pytania, po co Elli „ten chłopaczek”. Czy naprawdę mogło chodzić o mnie? Czy ktoś chciał ją oszpecić, mając nadzieję, że wtedy przestanie mi się podobać? Bo jeśli tak, jeśli nie była przypadkową ofiarą, to istniała tylko jedna osoba, która mogła wziąć ją na celownik.

      I tą osobą była Lily.

      Znałem

Скачать книгу