Hotel 69. Sonia Rosa

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Hotel 69 - Sonia Rosa страница 12

Автор:
Серия:
Издательство:
Hotel 69 - Sonia Rosa

Скачать книгу

się w sobie?

      – Ja rozłożyłam na części twoje związki? O ile pamiętam, to ty zaczęłaś temat!

      – Może, ale…

      – Okay, skoro już chcesz wiedzieć – tak, podejrzewam, że Piotr nie tylko ze mną zdradzał żonę! Jesteś zadowolona?! – krzyknęła.

      Do Sopotu wjechały prawie skłócone.

      – Wysadź mnie tutaj, przejdę się – poprosiła siostrę, kiedy zbliżały się do dworca.

      – Nie wysadzę cię, bo jadę do ciebie. Mogę dziś trochę u ciebie posiedzieć? Może nawet zostałabym na noc. Nie chcę teraz wracać do domu. Nie po tym, co sobie z Tomkiem powiedzieliśmy i nie po naszej rozmowie.

      – Jasne, że możesz – zgodziła się Iwona, momentalnie mięknąc.

      * * *

      Piły kawę na balkonie, kiedy zadzwonił Piotr. Widok jego imienia na wyświetlaczu sprawił, że Iwonie dosłownie rozszalało się serce. Ale to Olka była szybsza.

      – Nie odbieraj – powiedziała.

      – Chcę tylko z nim pogadać. Ja…

      – Nie odbieraj! – wycedziła, ale Iwona już wbiegła z telefonem do domu.

      – Tęsknię za tobą – powiedział cicho. – Możemy się spotkać?

      – Teraz?

      – Tak.

      – Nie mogę. Jest u mnie siostra.

      – A jutro przed południem? Alicja wyjechała, moglibyśmy…

      – Och, Alicja wyjechała, wszystko jasne! Ustawiasz sobie grafik bzykania na czas bycia słomianym wdowcem?!

      – Znowu będziemy się kłócić? Powiedziałem, że tęsknię, a ty…

      – Ja też za tobą tęsknię – westchnęła. – Bądź jutro koło południa – dodała, zanim się rozłączyła.

      – Umówiłaś się z nim, prawda? – zapytała Olka, kiedy Iwona wróciła na balkon.

      – Nie potrafię tak po prostu tego zakończyć.

      – Więc cierp. Cierp na własne życzenie.

      – A mam jakieś wyjście?! – wybuchła.

      – Masz. Zerwij z nim, zmień numer, zapomnij.

      – Zapomnieć?! Każdy kamień w tym pieprzonym mieście przypomina mi nasze randki! Dworek Sierakowskich, molo, uliczki Górnego Sopotu, przystań rybacka, tunel pod torami w okolicach Czyżewskiego, Grodzisko i kawiarenki przy samej plaży, każdy pieprzony zakątek! Mam rzucić pracę i stąd wyjechać, żeby zapomnieć?!

      – Masz zrozumieć, że to nie jest dla ciebie dobre.

      – A co jest dla mnie dobre, Olka? Masz pojęcie, jaka cisza bywa w pustym domu, w którym czeka na ciebie tylko flaszka wina i pilot od pieprzonej plazmy?

      – Masz syna, nie jesteś sama.

      – Syna?! Kocham Błażeja ponad wszystko, ale mówimy teraz o czymś zupełnie innym, Olka! Nie potrafię dłużej udawać, że jest mi dobrze, bo nie jest. Chcę kogoś mieć.

      – Kogoś czy Piotra?

      – Piotra.

      – Ale on jest żonaty.

      – Ludzie się rozwodzą. Sama dziś o tym mówiłaś.

      – Ludzie tak, on nie. Gdyby naprawdę tego chciał, zostawiłby żonę dawno, dawno temu.

      – To nie jest takie proste, Ola. Ona półtora roku temu poroniła, wcześniej ich starsza córka długo chorowała, wiele razem przeszli i…

      – Tak sobie to tłumacz – weszła jej w słowo Aleksandra.

      – Oceniasz mnie?! Ty, która nie masz pojęcia, co zrobić ze swoim własnym życiem?! – Wytrącona z równowagi Iwona oskarżycielsko wycelowała w siostrę palec. – Gdzie idziesz? – zapytała chwilę później, kiedy Aleksandra odstawiła na stolik kubek po kawie i weszła do pokoju. – Olka, nie wygłupiaj się!

      – Pójdę już. Chcę się przejść, pomyśleć.

      – Zostań. Nie chciałam, żeby tak to zabrzmiało, jestem idiotką…

      – Nie przejmuj się. W końcu nie pierwszy raz się pożarłyśmy. – Ola przytuliła starszą siostrę i odgarnęła jej z czoła kosmyk włosów.

      – Ale nie idziesz się utopić?

      – W Bałtyku? W tym syfie? Gdybym miała się topić, wybrałabym jacuzzi na Kanarach.

      – Kamień z serca. – Iwona uśmiechnęła się.

      – Zadzwonię – obiecała Aleksandra, sięgając po leżące na komodzie przy wyjściu kluczyki.

      – Trzymaj się, mała. I pamiętaj, że pochopne decyzje rzadko kiedy są słuszne. Może i umierasz z nudów, ale nie masz takiego złego życia. Więc dobrze się zastanów, zanim kopniesz Tomka w dupę.

      – Chyba że on pierwszy kopnie w nią mnie. – Olka krzywo się uśmiechnęła, posłała siostrze całusa i otworzyła frontowe drzwi. – Pa, wredna małpo!

      – Pa, smarkulo!

      Kiedy zamknęła za siostrą, wróciła na górę, sięgnęła po zostawiony na balkonie telefon i wybrała numer Piotra.

      – Jeśli masz czas, możesz jednak wpaść teraz – powiedziała.

      – Teraz? Nie, teraz nie bardzo…

      – Bo?

      – Przed chwilą umówiłem się z kimś w Gdańsku.

      – Z kimś? – zapytała złośliwym tonem.

      – Iwona, nie zaczynaj! Widzimy się jutro! – rzucił i zaraz później dodał, że musi kończyć.

      Zrozumiała, że on kogoś ma. I nie chodziło tu o Alicję. W jego życiu była kolejna kobieta, która zafascynowała go na tyle, żeby wdać się z nią w romans. Chyba że… Nie, nie było innej opcji. Jego nagła oschłość, odwoływanie spotkań, coraz większa wybuchowość… Tak, musiał mieć inną i albo dopiero wokół niej krążył, albo już ją posuwał. Nienawidziła się za to, że ciągle się nad sobą użala i znowu się popłakała na myśl o tym, że facet, którego najchętniej nie spuszczałaby z oczu, właśnie definitywnie jej się wymyka.

      * * *

      Dobry nastrój odzyskała dopiero rano.

Скачать книгу