Babka z zakalcem. Alek Rogoziński
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Babka z zakalcem - Alek Rogoziński страница 10
– O, proszę – córka uśmiechnęła się do niej złośliwe – i teraz wreszcie zaczynasz mówić do rzeczy!
* * *
Mateusz Mirski otworzył oczy i przez chwilę wpatrywał się w sufit. Nijak nie mógł on należeć do jego sypialni. Wszystkie pokoje w jego mieszkaniu były bowiem pomalowane na biało, a tymczasem ten miał dość dziwaczny kolor. Ni to krwisty, ni to buraczany. W sumie nieważne… Bardziej istotne, że skoro nie jest to jego sufit, to znaczy, że nie spędził nocy u siebie. Tylko gdzie…? Wydarzenia ostatnich kilkunastu godzin jakimś magicznym sposobem uleciały z jego pamięci. Mateusz przestraszył się, że być może od nadużywania rozmaitych substancji odurzających tudzież wyskokowych trunków zapadł na amnezję i będzie musiał, wzorem jednego ze swoich pradziadków, nosić teraz przy sobie zawsze karteczkę z nazwiskiem i adresem zamieszkania. O ile zresztą dobrze pamiętał opowieści rodzinne, to dziadek w końcu ową karteczkę zgubił. Połowa rodziny uważała przy tym, że zrobił to naumyślnie, bo nie chciał być już więcej odprowadzany do prababci, która zatruwała mu życie, a poza tym była obdarzona takim głosem, że bez trudu zagłuszała nawet lokomotywę. Mateusz poczuł, że boli go głowa i że ma problem z poruszeniem stopami. Nieco zaniepokojony, poderwał się do pozycji siedzącej, przy okazji zrzucając z siebie pled i ku swojej zgrozie przekonując się, że jest goły niczym święty turecki. Rzut oka na nogi sprawił, że jego zaniepokojenie zamieniło się w panikę. W miejsce swoich stóp zobaczył bowiem potwornie wielki łeb buldoga. Bestia najwyraźniej spała, przy okazji śliniąc się niczym małe dziecko na widok smoczka. Mateusz wzdrygnął się z obrzydzeniem, po czym skierował wzrok w prawo, przesunął nim po kwiecistej kołdrze i wreszcie u góry natrafił na przedziwne kłębowisko poskręcanych blond loków. Przez dłuższą chwilę opanowywał wrażenie, że spędził noc u boku Magdy Gessler, po czym zastanowił się, co niby ma w tej sytuacji zrobić. Co prawda, nie pierwszy raz rozpoczynał dzień, budząc się u boku jakiejś nieznajomej istoty, ale we wszystkich poprzednich przypadkach przynajmniej wiedział, jak trafił z nią do łóżka. W tym – nie miał o tym bladego pojęcia. Co gorsza, nie mógł zastosować swojego stałego chwytu, czyli po prostu zmyć się po angielsku, bo uniemożliwiał mu to zalegający na jego nogach potwór. Zanim zdecydował się na jakikolwiek ruch, loki drgnęły, wydały z siebie przeciągłe westchnienie, po czym zaczęły się unosić. Pomny niektórych ze swoich poprzednich doświadczeń, Mateusz w duchu przygotował się na to, że zaraz odsłonią lico kogoś, kogo zaliczyć będzie można do kategorii: kara za grzech pijaństwa. Ku jego zaskoczeniu jednak budząca się u jego boku dziewczyna, która posłała mu promienny uśmiech, śmiało zasługiwała na miano piękności. Przypominała odrobinę młodą Lindę Evangelistę, którą od czasów dojrzewania uważał za swój ideał.
– Dzień dobry – rzekła, przeciągając się i niewiele robiąc sobie z faktu, że w wyniku tego odsłania nagi biust. – Jak się czujesz?
W każdym innym przypadku Mateusz zacząłby kwękać, że boli go głowa, jest połamany, a od śliny psa za moment pewnie dostanie alergicznej wysypki. Jego towarzyszka miała jednak w sobie coś takiego, że wydało mu nietaktem psuć jej dobry humor.
– Dobrze… – odpowiedział ostrożnie. – Czy my…? To znaczy, jakim sposobem…?
Nie widział, jak sformułować pytanie, żeby nie urazić dziewczyny.
– Tak właśnie myślałam, że niewiele będziesz pamiętał. – Odrzuciła kołdrę i przesunąwszy się za jego plecami, wstała z łóżka. Podobnie jak Mateusz była naga. Miała perfekcyjną figurę i gładkie, pięknie opalone ciało. Podeszła do znajdującego się w pokoju, a właściwie dużym studio, aneksu kuchennego, otworzyła lodówkę i wyjęła z niej butelkę z wodą i połowę cytryny. Nalała trochę wody do kubka, wycisnęła prawie cały sok z owocu, po czym podeszła do Mateusza. – Wypij, dobrze ci zrobi. Kojarzysz cokolwiek z wczorajszego wieczoru lub nocy?
Mateusz popił łyk napoju i pokręcił głową.
– Wstyd przyznać, ale nie…
Dziewczyna zgarnęła z podłogi pled, owinęła się nim i usiadła obok Mirskiego.
– Poznaliśmy się w „Galapagosie” – rzekła, opierając się o poduszkę, na której wcześniej spał Mateusz. – Miałeś już wtedy ostro w czubie. Towarzyszyli ci jacyś dwaj mężczyźni. Nie wydaje mi się, żeby byli twoimi kumplami, bo powiedziałeś mi, że masz kłopoty i że najlepiej byłoby, żebyś im zniknął z oczu. Zapytałeś, czy mogłabym ci w tym pomóc.
Mateusz zmarszczył brwi, starając się przypomnieć sobie cokolwiek z tego, co opisywała jego towarzyszka. Daremnie. Miał wrażenie, że słucha opowieści o innej osobie.
– U mówiliśmy się, że wezwę Ubera, dam ci znać, gdy podjedzie, potem wyjdę, a ty udasz, że idziesz do toalety i dołączysz do mnie – kontynuowała dziewczyna. – Tak też zrobiliśmy. Chciałam cię odwieźć do domu, ale powiedziałeś, że to zbyt niebezpieczne, bo mogą tam za tobą jechać i zaproponowałeś, żebyśmy jeszcze trochę się zabawili i uczcili, że udało nam się im nawiać. Pojechaliśmy do „Zwierciadeł” i chyba wziąłeś tam za duże tempo, bo po dwóch godzinach byłeś w takim stanie, że musiałam poprosić bramkarza i kierowcę Ubera, żeby pomogli mi cię zanieść do samochodu. Nie chciałeś powiedzieć, gdzie mieszkasz, bo upierałeś się, że to tajemnica, więc przywiozłam cię do siebie. Przez całą drogę zastanawiałam się, jak cię wtacham na górę, gdyż nawet we dwoje z kierowcą Ubera nie dalibyśmy rady, bo był raczej chucherkiem, ale na szczęście, kiedy dojechaliśmy, odzyskałeś wigor i sam tu wszedłeś. A właściwie to nawet wbiegłeś…
– A z jakiego powodu nie mam na sobie ubrania?!
– Gdy już odzyskałeś formę, to uparłeś się, że pokażesz mi choreografię z „Dirty Dancing”. Ponieważ odmówiłam wcielenia się w rolę Baby, zmusiłeś do tego moją suczkę. Odtańczyłeś z nią cały układ taneczny. Niekoniecznie z „Dirty Dancing”. Ale za to kilka razy. W życiu nie widziałam, żeby moja psica była aż tak padnięta. Na koniec wypiłeś z nią bruderszaft, kazałeś mówić do siebie „Macio” i obiecałeś, że zabierzesz ją na Malediwy, gdzie zamieszkacie w domku na balach ze szklaną podłogą i widokiem na ocean. Nie chcę cię martwić, ale Mary będzie bardzo zawiedziona, jeśli się z tego nie wywiążesz… Kiedy próbowałam cię ułożyć do snu, oświadczyłeś, że drzemie w tobie duch Magic Mike’a i dokonałeś gustownego striptizu. Założyłeś się też, że nie odważę się spać obok ciebie nago, więc udowodniłam ci, że się mylisz. Zresztą, nie oszukujmy się, też miałam w nocy rozrywkowy nastój.
– Czy my…?
– Nie, nie uprawialiśmy seksu, jeśli o to pytasz…
– Dlaczego? – zdziwił się szczerze Mateusz.
Widząc jego ogłupiałą minę, dziewczyna parsknęła śmiechem.
– Oceniłeś, że wyglądam jak twoja nauczycielka geografii z liceum, zgłosiłeś brak pracy domowej i nieprzygotowanie do lekcji, po czym walnąłeś się do łóżka i po paru sekundach uprawiałeś seks już tylko z Morfeuszem. Ot, i cała historia.
Mimo usilnych wysiłków Mateusz nie był w stanie zweryfikować żadnej części usłyszanej opowieści. Musiała jednak być prawdą, bo faktycznie w czasach licealnych nauczycielka geografii była