Leniwe wieczory, burzliwe poranki. Alina Białowąs

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Leniwe wieczory, burzliwe poranki - Alina Białowąs страница 6

Leniwe wieczory, burzliwe poranki - Alina Białowąs

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      – On ma spokój, a ja nie umiem sobie poradzić z tą nagłą wolnością – mamrotałam, wychodząc powoli z sypialni, bo kolano jednak jeszcze bolało, i balansując rękami zgiętymi w łokciach, jak robi to dziecko, kiedy stawia pierwsze kroki. I jak dziecko na widok zabawki – ucieszyłam się na widok paczki papierosów na kuchennym stole. Ale przewrócone krzesło odebrało mi radość, odpadła mu noga, a drugiego w kuchni nie było, bo kilka dni temu sama je wyniosłam na balkon, żeby odlepić od ściany tuż przy suficie jaskółcze puste gniazdo. Pan magister agrotechniki i inżynier leśnictwa Radosław Klofta nie przeszkodził ptakom, kiedy zaczęły je lepić. Ale brudnych ścian nigdy nie umył, a mnie tłumaczył, gdy zeskrobywałam z nich nożem gówienka: „Jaskółki przynoszą szczęście”. No i przyniosły, tyle że gówniane; on wyfrunął z Polski, a ja mam dwa puste gniazda. Najpierw wyfrunął Igor, a kiedy już się pogodziłam, że moja rola matki Polki zakończona i teraz mogę być matką tylko w roli kibica, zostałam słomianą wdową.

      Owszem, pamiętam, że chciałam się pozbyć Radka bez rozwodu i morderstwa. Ale chciałam to zaplanować, powyobrażać sobie, jakie piękne byłoby moje życie kobiety samotnej, nie osamotnionej, a nie odkryć z dnia na dzień, a raczej z nocy na dzień, że moje plany szlag trafił, bo mój mąż sam się pozbył siebie z naszego mieszkania i możliwe, że z mojego życia. I to właśnie teraz, kiedy nabieram pewności, że jednak go kocham. Co nie znaczy, że czasem nie wrzasnę, że go nienawidzę. Menopauza potrafi tak mocno rozhuśtać moje emocje, że czasem już sama nie wiem: kocham go, nienawidzę, czy nienawidzę, że go kocham. Pamiętam, co mama wykrzykiwała do ojca, gdy była w okresie menopauzy, aż pewnego dnia tata zrobił tak, jak sobie życzyła: „Odpieprz się ode mnie razem z tymi swoimi słodkimi słówkami, bo rzygać mi się od nich chce!”.

      Całe szczęście, że ja nie wykrzyczałam Radkowi, żeby się ode mnie odpieprzył. I dlatego mam nadzieję, że mimo odległości, jaka nas teraz dzieli, nadal jesteśmy razem. Ale nadzieja to tak naprawdę wielka niewiadoma. W dodatku, biorąc pod uwagę, że pewne wydarzenia w rodzinach czasem się powtarzają, kto wie, czy mój Radek nie zainteresuje się kobietą o pięć lat starszą od niego. Wiem z książek na temat życia w Japonii, które od miesiąca czytam sobie do snu, że Japonki z reguły wyglądają na dużo młodsze.

      Jak one to robią? – zastanawiałam się, wracając do sypialni. Radek zabronił mi palenia papierosów w łóżku dla własnego bezpieczeństwa, ale teraz mogę, trawestując słowa Broni, robić wszystko, na co tylko mam ochotę i nikt mi nie będzie truć za uszami. Przez trzydzieści lat małżeństwa chodziłam jak w kieracie, więc może jednak powinnam się cieszyć z tej nagłej wolności, a nie martwić, że nie dam sobie z nią rady? Przecież ta moja wolność potrwa tylko do czasu, dopóki nie podejmę decyzji, że lecę do męża.

      Rozmyślałam tak, paląc papierosa, wsparta plecami wygodnie na poduszkach, z nogami ułożonymi na zrolowanej kołdrze. Zmieniłam płaszcz kąpielowy na dres, żeby nie wyglądać jak czteroosobowy namiot. Teraz żałuję, że wkładałam po kąpieli ten wielki szlafrok (już nie będę go nazywać płaszczem kąpielowym, wcale nie brzmi elegancko, poza tym to frotté a nie jedwab) i wchodziłam w nim do sypialni. Radek wtedy zawsze jęczał na mój widok, tyle że ja byłam pewna, że jęczy z zachwytu, bo kąpiel brałam w płynie o zapachu sosnowym. Do głowy mi nie przyszło, że mój mąż – leśnik z zawodu, może nie lubić zapachu sosen. A on chyba przez tę swoją wrodzoną nieśmiałość nie powiedział mi, że cuchnę. Teraz już wiem, że przesadzałam, wlewając do wanny coraz więcej płynu.

      Och! Jak pomyślę, że przez ten głupi płyn Radek postanowił mnie ukarać i kładł się wieczorem do łóżka bez kąpieli, a potem zataił przede mną i awans w pracy, i wyjazd na dwa lata do Japonii, to odechciewa mi się do niego lecieć. Przecież komu, jak nie własnej żonie, powinien był zakomunikować, nawet oficjalnym tonem, że podpisał kontrakt i dlatego wyjeżdża? I dodać, że jeśli chcę, mogę lecieć razem z nim. Taki był pewny, że się zgodzę? Jasny szlag! Nie spytał, bo wolał lecieć sam. A ja, naiwna, wpędziłam się w poczucie winy, że to wszystko przez mój charakter.

      – Ooo… nie, na pewno do niego nie polecę – mamrotałam. A niech siedzi w tej swojej Japonii nawet do końca życia. Ja sobie tutaj stworzę własną Japonię. Jeszcze będziesz żałować, że mnie ze sobą nie zabrałeś.

      – Dusigroszu jeden! – wykrzyknęłam w stronę pustej szafy, którą Radek wyczyścił ze swoich ubrań. No i dobrze, będę mieć więcej miejsca na moje rzeczy. A Igora pokój przerobię na garderobę. Żadnego gabinetu pan Radosław Klofta mieć nie będzie.

      Planowałam, rozglądając się po sypialni: tu też przemebluję. Kto to widział, żeby łóżko stało tak blisko kaloryfera? Zdaniem mojego męża to było najlepsze rozwiązanie, bo w zimie mógł opierać stopy o grzejnik. Pamiętam, że w złości powiedziałam, żeby sobie piec wybudował z półką do spania. I nakrywał się starym kożuchem po swoim dziadku, który zajmuje połowę naszego pawlacza. Zajmował, bo go wywalę na śmietnik razem z innymi klamotami Radka, postanowiłam, zadowolona z pomysłu, że będę mieć więcej miejsca na własne klamoty. Zyskam przez to dodatkową szufladę w kuchni. Po co mu jakieś kawałki drutu albo śrubki, każda innej wielkości? Głupiego okapu nad kuchenką nie zamontował, tylko obiecywał: „W trymiga to zawieszę”. I tak przez pięć lat. Szlag.

      Jaka ja byłam cierpliwa, nim dopadła mnie menopauza, westchnęłam w duchu, sięgając po papierosa. Ale zaraz cofnęłam rękę. Tym razem to ja nim zarządzę, a nie on mną. Najpierw zjem śniadanioobiadokolację. Ale nie żadne zielsko: zamówię pizzę albo nawet dwie. Koniec z odmawianiem sobie przyjemności. Zaczynam nowe życie. Nowa ja. Ze stłuczonym kolanem, pomyślałam ironicznie. Kolano chyba wyczuło, że o nim mowa, bo gdy wstałam z łóżka, zabolało mnie tak mocno, że szybko usiadłam. Ale mój upór, odziedziczony w genach po prababce Ricie, zmusił mnie, żeby ponownie się podnieść.

      To, że ktoś jest uparty, nie oznacza, że ma silną wolę, usprawiedliwiałam się, wyjmując z kieszeni paczkę papierosów. Weszłam do łazienki i na sedesie spokojnie wypaliłam jednego, bez wysłuchiwania okrzyków Radka: „Kiedy ty wreszcie stamtąd wyjdziesz?!”. Ha! Życie kobiety samotnej, lecz nie osamotnionej, zaczynało mi się podobać.

      Kiedy gasiłam niedopałek, nagle rozległo się „brimbolenie” (mówiąc językiem sąsiadki zazdrośnicy). Spojrzałam na ekran telefonu i się zdziwiłam. Julia.

      – Przepraszam, że tak nagle zakończyłam naszą poprzednią rozmowę, ale przypomniałam sobie, że o dwunastej przychodzi masażysta – tłumaczyła się.

      Na słowa „przypomniałam sobie” – parsknęłam cicho śmiechem, jednak w myślach przyznałam jej rację; w jej wieku to brzmi lepiej niż, „zapomniałam”.

      – Masażysta? – Udałam zdziwienie, bo wcale mnie nie obchodziło, jak spędza czas wolny moja kierowniczka.

      – Tak. Robi mnie i Sabinie japoński masaż twarzy. Gdy będziesz już w Japonii, zdecyduj się…

      – Już zdecydowałam…

      – Świetnie. Na pewno będziesz zachwycona.

      – …że nie lecę do Tokio.

      Po chwili milczenia Julia westchnęła.

      – Nie znam nikogo oprócz ciebie, kto tak szybko zmienia decyzje. Ale biorę poprawkę, że kierują tobą emocje, a nie rozsądek. Ciągle jeszcze masz żal do Radka, że zataił podpisanie kontraktu, bo wolał wyjechać sam? Przecież czytałaś, co napisał na tych

Скачать книгу