Gambit królowej. Уолтер Тевис
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Gambit królowej - Уолтер Тевис страница 17
Komplety szachów nadal stały na szklanej ladzie, ale z bliska widać było, że są kiepskiej jakości. Wzięła do ręki białego hetmana. Zaskoczyło ją, że jest taki lekki. Odwróciła go spodem do góry. Był zrobiony z plastiku i pusty w środku.
– Czym mogę służyć? – zapytała sprzedawczyni.
Beth odstawiła figurę z powrotem na szachownicę.
– Czy są Współczesne debiuty szachowe?
– Mamy szachy, warcaby i tryktraka – odparła ekspedientka. – I duży wybór gier planszowych.
– To taka książka – wyjaśniła Beth. – O szachach.
– Dział książek znajduje się po drugiej stronie alejki.
Beth podeszła do półek z książkami i zaczęła przeglądać ich zawartość. Nie znalazła ani jednej o szachach. Wróciła do kobiety za ladą.
– Szukam książki na temat szachów – powiedziała, kiedy sprzedawczyni w końcu raczyła ją zauważyć.
– Nasz dział nie prowadzi książek.
– Czy w pobliżu jest jakaś księgarnia? – spytała Beth, zanim ekspedientka zdążyła odejść.
– Spróbuj u Morrisa.
Kobieta odwróciła się plecami do Beth i zaczęła wyrównywać stosik pudełek na półce.
– Gdzie to jest?
Cisza.
– Gdzie jest księgarnia Morrisa, proszę pani? – powtórzyła głośniej Beth.
Sprzedawczyni spojrzała na nią ze złością.
– Na Upper Street – powiedziała.
– Gdzie jest Upper Street?
Ekspedientka wyglądała, jakby miała wybuchnąć, ale po chwili jej twarz złagodniała.
– Dwie przecznice dalej.
Beth zjechała ruchomymi schodami do wyjścia.
Księgarnia Morrisa znajdowała się na rogu, obok drogerii. Beth pchnęła drzwi i weszła do dużego pomieszczenia, w którym było więcej książek, niż widziała w całym swoim życiu. Łysy mężczyzna siedział na stołku za ladą i czytał, paląc papierosa. Beth podeszła do niego i zapytała:
– Czy są Współczesne debiuty szachowe?
– Ciekawe pytanie – odparł mężczyzna. Miał miły głos.
– Są?
– Chyba tak.
Wstał ze stołka i zniknął na zapleczu. Po chwili wrócił, niosąc to, o co pytała: taki sam opasły tom w tej samej czerwonej okładce. Beth zaparło dech w piersi.
– Proszę. – Księgarz podał jej książkę.
Wzięła ją od niego i otworzyła na rozdziale o obronie sycylijskiej. Cudownie było znowu zobaczyć nazwy wariantów: Lewenfisza, smoczy, Najdorfa. W jej głowie brzmiały jak zaklęcia albo imiona świętych.
– Tak bardzo kochasz szachy? – Głos księgarza wyrwał ją z zamyślenia.
– Tak – powiedziała.
– Wydawało mi się, że to książka dla arcymistrzów.
– Kto to arcymistrz? – zapytała z wahaniem Beth.
– Genialny szachista – wyjaśnił mężczyzna. – Jak Capablanca, ale to było dawno. Teraz są nowi, nie znam ich nazwisk.
Beth pierwszy raz w życiu spotkała kogoś takiego jak księgarz. Był wyluzowany i rozmawiał z nią jak z dorosłą. Ze wszystkich znanych jej osób najbardziej przypominał Fergussena, tylko że Fergussen czasem zachowywał się bardzo oficjalnie.
– Ile kosztuje? – spytała.
– Sporo. Pięć dziewięćdziesiąt pięć.
– Dziękuję. Nie stać mnie na nią – powiedziała, oddając mu książkę.
– Przykro mi. Odłóż ją po prostu na ladę.
Tak zrobiła.
– Ma pan jakieś inne książki o szachach?
– Pewnie. Zobacz w dziale „Gry i sport”.
W głębi sklepu była ich cała półka. Nosiły tytuły takie jak Paul Morphy i złoty wiek szachów, Wygrywające pułapki szachowe, Jak poprawić swoją grę w szachy, Ulepszona strategia szachowa. Zdjęła z regału Atak i kontratak w szachach i zaczęła czytać zapisy partii, wyobrażając je sobie w głowie bez patrzenia na diagramy. Stała tam bardzo długo. Od czasu do czasu do księgarni wchodził jakiś klient, ale nikt jej nie przeszkadzał. Czytała partię za partią, niekiedy zaskakiwał ją jakiś błyskotliwy ruch – poświęcenie hetmana czy mat Beniowskiego. Było tam sześćdziesiąt partii z nagłówkami „W. Smysłow–J. Rudakowski, Moskwa 1945” albo „A. Rubinstein–O. Duras, Wiedeń 1908”. W tej ostatniej białe w trzydziestym szóstym ruchu promowały piona na hetmana, grożąc po ewentualnym odejściu króla szachem z odsłony.
Zerknęła na okładkę. Książka była mniejsza od Współczesnych debiutów szachowych i miała naklejkę z ceną: 2,95 dolara. Beth zaczęła uczyć się na pamięć zapisów. Zegar na ścianie księgarni wskazywał wpół do jedenastej. Za godzinę musi wyjść, żeby zdążyć na egzamin z historii. Księgarz siedział za ladą przy wejściu i nie zwracał uwagi na Beth, pochłonięty własną lekturą. Skupiła się i do jedenastej trzydzieści zapamiętała dwanaście partii.
Wracając autobusem do szkoły, zaczęła odtwarzać je w głowie. W niektórych posunięciach – wcale nie tych zapierających dech w piersiach jak poświęcenie hetmana, lecz czasem w zwykłym przesunięciu piona o jedno pole – dostrzegała tak przejmującą finezję, że przechodził ją dreszcz.
Spóźniła się pięć minut, ale nikt nie robił jej z tego powodu wyrzutów, zresztą i tak rozwiązała test jako pierwsza. Przez dwadzieścia minut, które zostały do dzwonka, rozgrywała w myślach partię „P. Keres–A. Tarnowski, Helsinki 1952”. Partia hiszpańska. W manewrze białych białopolowym gońcem Beth odkryła zawoalowany atak na piona f7. W trzydziestym piątym ruchu białe zagrały wieżą na b7 w tak zaskakujący sposób, że Beth o mało nie krzyknęła na głos.
W Gimnazjum Fairfielda działały kluby towarzyskie, których członkowie spotykali się na godzinę po lekcjach i w niektóre piątki w czasie