Pod powierzchnią. Lynn H. Blackburn
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Pod powierzchnią - Lynn H. Blackburn страница 12
To brzmiało jak pan Cook. Ludzie go nie doceniali. Widzieli jego flanelę, słyszeli jego gadanie i myśleli tylko, że nie ma pojęcia, o czym mówi. Nic nie mogło bardziej mijać się z prawdą.
– To było zrobione specjalnie i ten, kto tego dokonał, nawet nie starał się zatrzeć śladów. Można przecież zepsuć samochód w mniej oczywisty sposób.
– Jesteś pewien, że to nie wypadek? Zużycie? Kiepska jakość przewodów? A może najechała na coś ostrego?
– Nie ma szans – odparł Dante. Wydawał się przekonany. – Przedni przewód jest nacięty, ale nie całkiem przerwany. To niewielki otwór. Gdyby ktoś to zupełnie przeciął, nie miałaby hamulców od samego początku. Takie nacięcie pozwoliło jej ruszyć z parkingu i wjechać na drogę, może nawet ujechać kilka kilometrów, zanim wyciekł cały płyn i hamulce zupełnie przestały działać.
Stukanie w szybę przyciągnęło uwagę Ryana. Carol stała po drugiej stronie i machała do niego. Trzymała w górze jeden palec i pokazała mu, żeby wszedł do środka, po czym odeszła.
– Słuchaj, Dante, świetna robota. Myślę, że Leigh może już być po operacji. Muszę lecieć. Chcę to zobaczyć, chociaż chyba potrwa jeszcze trochę, zanim przyjadę.
– Nie ma sprawy. Mogę ci w międzyczasie wysłać kilka zdjęć.
– Chętnie zobaczę, dzięki.
Ryan wyłączył telefon i wszedł z powrotem do szpitala. Znalazł Carol, która poleciła mu usiąść w małym pomieszczeniu z boku poczekalni. Wydawało mu się, że minęły długie godziny, zanim drzwi się otworzyły i wszedł lekarz.
– Ryan, jak się masz, synu?
– Doktor Price? – Wstał i uścisnął dłoń starszego mężczyzny. Dorastał z jego dziećmi. – To pan operował Leigh? Co z nią? Co się stało?
Lekarz usiadł na jednym z krzeseł, a Ryan poszedł w ślad za nim.
– Mam do ciebie kilka pytań, młody człowieku, ale najpierw odpowiem na twoje. Z Leigh wszystko w porządku. Jej tętnica udowa została nieznacznie uszkodzona podczas wypadku, ale połączenie ucisku oraz jej własnych starań zapobiegło znaczącej utracie krwi. Z krążeniem już wszystko w porządku, więc noga jest uratowana.
– Powiedziano mi, że straciła przytomność…
– Hm… nie jestem tego taki pewny. Była przytomna w karetce i kiedy ją tu przywieziono. Żadnych oznak wstrząśnienia mózgu. Myślę, że może zasnęła na parę minut. Pracowała przez całą noc, a to był już jej trzeci dyżur z rzędu. To raczej zmęczenie połączone ze spadkiem adrenaliny zrobiły swoje.
To było coś nowego.
– W każdym razie udało się wszystko naprawić. Będzie przez jakiś czas odczuwała dyskomfort, ale spodziewam się, że szybko wróci do pełni sił. Chcę, żeby została tu na noc, ale jestem gotowy wysłać ją jutro do domu.
Ryan wypuścił wstrzymywany oddech.
– Dzięki Ci, Boże – szepnął.
– W rzeczy samej – stwierdził doktor Price. – Z tego, co słyszałem, ktoś zdecydowanie nad nią czuwał. A teraz powiedz mi, jak to jest, że twoje nazwisko jest wymienione jako kontakt w nagłych przypadkach. Nie wiedziałem, że jesteście parą.
5
Leigh powoli otworzyła oczy i oceniła sytuację. Miała czucie w rękach i nogach. Była w stanie poruszać szyją i tułowiem. Jej noga była zabandażowana. W jednej ręce miała wenflon z podłączoną kroplówką. Na palcu pulsoksymetr, a po lewej stronie słyszała pikanie kardiomonitora.
Przez głowę przeleciały jej ostatnie rzeczy, jakie pamiętała. Przerażenie… panika… dezorientacja… bezruch… Następnie ból… Był tam pan Cook. Rozmawiała z nim, prawda? Czy tylko jej się wydawało? Nie. Na pewno tam był. Jednak zupełnie nie pamiętała, w jaki sposób wydostała się z samochodu ani jak znalazła się w szpitalu. Moment… Karetka… oddział ratunkowy… Tak. Przynajmniej była w Carrington. To dobry znak. Jeśli byłaby w stanie krytycznym, mogliby wysłać ją do jednego z wysoko wyspecjalizowanych centrów chirurgii urazowej.
Po jej prawej stronie, przy komputerze, siedziała pielęgniarka, której Leigh nie znała.
– Cześć – odezwała się. – Jestem Wren. Jak się miewasz?
Leigh próbowała usiąść.
– Zaczekaj – powiedziała pielęgniarka. – Nie ma się co spieszyć. Jesteś dopiero pół godziny po zabiegu. Jesteś pielęgniarką. Wiesz, jak to działa. Odpręż się.
Coś na krawędzi świadomości nie dawało Leigh spokoju. Próbowała to złapać, ale myśl ulatywała. Coś było nie w porządku. I to bardzo. Czego nie pamiętała?
– Wszystko dobrze – stwierdziła Wren, bez wątpienia w odpowiedzi na zwiększoną częstotliwość piknięć z urządzenia.
Leigh wzięła powolny oddech. Niepewność, strach, słabość – były to rzeczy, których unikała za wszelką cenę.
– Jak mnie wydostali? – spytała.
Potrzebowała odpowiedzi. Chciała poczuć jakąś kontrolę nad swoją sytuacją.
– Przykro mi, Leigh. Nie wiem – odparła pielęgniarka. – Mogę się dowiedzieć.
– Tak, proszę.
Leigh zamknęła oczy. Musiała pomyśleć. Potrzebowała samochodu. Chciała zadzwonić do Kirka i powiedzieć mu, co się działo. A może nie. Był w Niemczech. On i jego żona, Simone, przeprowadzili się tam sześć miesięcy temu. Była to dla niego wspaniała szansa. Doświadczenie w środowisku międzynarodowym było istotne dla awansu w jego firmie. Cieszyli się też, że mogli się znaleźć nieco dalej od rodziny Simone. Jej decyzja sprzed trzech lat o przejściu z islamu na chrześcijaństwo, a potem poślubienie mężczyzny, który powiedział jej o Jezusie, wywołało w jej rodzinie straszny rozłam. Większość krewnych przestała ją uznawać. Ci, którzy nadal o niej pamiętali, ciągle próbowali ją przekonać do wyrzeczenia się swoich przekonań. Perspektywę tego, że od rodziny będzie ją dzielił ocean, kobieta przyjęła z prawdziwą ulgą. Leigh wiedziała, że Kirk nie ufał krewnym swojej żony, nawet na taką odległość, i nie był chętny zostawiać ją samą. Gdyby się dowiedział, że jego siostra jest w szpitalu, chciałby przyjechać. To było niedorzeczne. Mogła sama o siebie zadbać. Mimo że nie wiedziała, jak może dotrzeć ze szpitala do domu.
Moment. Zrobi to bez problemu. Mógłby ją zawieźć ktoś znajomy. Albo zamówi taksówkę. Poradzi sobie. To tylko znieczulenie sprawiało, że niepokoiła się byle czym.
Rozmowy po drugiej stronie zasłony spowodowały, że odzyskała pełną świadomość.
– Jestem lekarzem, który operował tę młodą